Zawodowe losy i powinności sprawiły, że regularnie jeżdżę do miasta stołecznego, korzystając najczęściej ze składów PKP Intercity. Otóż, w sposób odpowiedzialny stwierdzam, że w tym roku nie udało mi się podróżować na trasie Katowice-Warszawa bez spóźnień. Raz było to kilka minut, innym razem kilkanaście, a kolejnym - kilkadziesiąt. W sposób niezawiniony, podobnie jak setki i tysiące pasażerów, stałem się niewiarygodnym partnerem moich warszawskich współpracowników. Zawsze spóźniony postanowiłem, podobnie jak wielu innych podróżników, wyjeżdżać dzień wcześniej, aby podstawową wiarygodność zawodową odbudować. I tak dzieje się od wielu miesięcy.
Podczas podróży pojawiają się regularnie komunikaty, że przyczyną spóźnień są defekty techniczne składów, przebudowa torowisk, ruch wahadłowy i inne nieszczęścia kolejowego świata. W tle jednak tli się nadzieja, że wszelkie te utrapienia złagodzi mityczne już pendolino, które na tory wyjedzie 14 grudnia. To włoskie cacko jest jednak jajeczkiem nieświeżym - gdyby użyć terminologii zakąskowej. Jego wprowadzenie przywróci raczej czas podróży sprzed kilku lat, niźli wydatnie go skróci. Nie ma co marzyć o prędkościach szybkich kolei francuskich, o pociągach chińskich już nie wspominając.
Przewrotność zarządzających polskimi kolejami polega na tym, że mają świadomość, iż spóźnienia wpisane są w kursowanie Intercity. Uczciwość nakazywałaby w takim przypadku zmienić rozkład jazdy i ujawnić zakładane z góry spóźnienia. Tak się jednak nie dzieje, bo prawdopodobnie status Intercity jest rygorystyczny i wymaga określonych czasów przejazdu. A za tymi zmianami kryłoby się nie tylko obniżenie, i tak już nadszarpniętego prestiżu spółki, ale być może obniżenie horrendalnych przecież cen biletów. Podróż do Warszawy w drugiej klasie kosztuje 254 zł, a klasą pierwszą - o ponad 100 złotych więcej. To - jak na standardy kraju wciąż jeszcze biednego - naprawdę wiele.
Ale zepsuta polska kolej to państwo w państwie, przyjmujące postawę wyniosłej izolacji i nonszalancji wobec zdesperowanych pasażerów. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że kolej bywa miłosierna i kiedy spóźnienie przekroczy godzinę, oferuje darmową - co mocno podkreślają jej pracownicy - herbatę, kawę, wodę gazowaną, niegazowaną, a nawet sok w kartoniku.
Kolejnym zawstydzającym aktem okazała się zapowiadana internetowa rezerwacja i sprzedaż biletów. Nic z niej nie wyszło i 16 listopada można było je kupić, stojąc w tradycyjnych kolejkach przed dworcowymi kasami. Wdrażamy nowoczesne narzędzia do przestarzałych systemów rezerwacyjnych kolei - mówiła Zuzanna Szopowska, rzeczniczka PKP Intercity.
Sytuacja ta przypomina bezradność Państwowej Komisji Wyborczej (PKW), niepotrafiącej - w dobie olśniewających sprzętów i sieci - przekazać szybko, skutecznie i zgodnie z prawem oczekiwanych przez wielu wyników wyborczych. Zarządzający koleją, podobnie jak szlachetni sędziowie z PKW, sprawiają wrażenie osób cyberwykluczonych, sieciowo zmarginalizowanych.
Chociaż nie - menedżerowie kolejowi zdymisjonowali urzę-dnika odpowiedzialnego za internetową sprzedaż biletów. Dobre i to, ale jednostkowe kary i sankcje, zapewne zasłużone, niewiele w fukcjonowaniu spółki zmienią. Konieczna jest rewolucja w zarządzaniu, zmiana odpowiedzialnych za złe decyzje i zewnętrzny audyt, który pokaże rzeczywistą jej kondycję finansową, organizacyjną, techniczną i w końcu personalną.
Byłbym jednak nieuczciwy, gdyby w opisie Intercity nie pojawiła się niewielka choćby uwaga dedykowana niektórym pasażerom. Oczywiście, większość z nich to ludzie kulturalni, dbający o komfort nie tylko własnej podróży, ale i kolejowych współbraci. Coraz częściej zdarzają się jednak zachowania naprawdę niezwyczajne. Pomijam głośnie rozmowy, bezceremonialne słownictwo, wietrzenie skarpetek czy jak ostatnio - picie szlachetnych win wprost z butelki, czyli z gwinta.
Po raz pierwszy byłem świadkiem zapalczywego czyszczenia zębów nitkami dentystycznymi przez pasażera. Robił to tak gwałtownie, że zachodziła obawa, iż resztki potraw wylądują na ubraniach współpasażerów. Jeden nie wytrzymał i grzecznie, ale stanowczo poprosił o zaprzestanie stomatologicznej procedury. Uwaga przyniosła skutek i przez chwilę mo-żna było pomarzyć o szybkiej kolei i eleganckich pasażerach. Jak mówi banalne stwierdzenie: nadzieja umiera ostatnia.
*Kto wygrał wybory w Twoim mieście? ZOBACZ WYNIKI WYBORÓW 2014
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku
*Zielony młody jęczmień najlepszy na odchudzanie. Jak przyrządzić? [WIDEO]
*Górnik Zabrze na dnie. Komu zależy na upadku klubu? Socios Górnik chce go ratować
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?