Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziadul: Autonomiści, moja miłość

Jan Dziadul
Mam zagwozdkę - jak ocenić ostatni wynik wyborczy Ruchu Autonomii Śląska. Pomożecie? Zapowiadano przecież, że autonomiści - nieobarczeni udziałem w skompromitowanej władzy, ubogaceni za to świetlaną wizją przyszłości - znakomicie poprawią swój rezultat z 2010 roku.

Już za sam gest Kozakiewicza, którego dopuścili się w Sejmiku Śląskim minionego kwietnia, wobec nieudolności władzy Platformy Obywatelskiej - należała się autonomistom premia od wyborców. Nie jestem gołosłowny: "Po zerwaniu koalicji nasze ugrupowanie będzie żywsze i chętniejsze do działania niż kiedykolwiek" - deklarował znany działacz z Bytomia. A więc zawołanie: wszystkie ręce na pokład! - musiało przecież przełożyć się na kolejne punkty procentowe.

Do tego niebagatelne wsparcie. W połowie roku w świat po-szła wieść, że razem z RAŚ idą do wyborów ramię w ramię: Przymierze Śląskie, Ślonsko Ferajna i Związek Ślązaków. Wszystkie one mają wypisane na sztandarach wyniki spisu powszechnego: ponad 800 tys. Ślązaków na Śląsku!
A kiedy jeszcze dopadł mnie sensacyjny news, że poprze ich Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców i Niemiecka Wspólnota Pojednanie i Przyszłość Dietmara Brehmera (a Niemcy przecież od zawsze wspierali koncepcję autonomii Górnego Śląska) - to wiedziałem, że autonomiści mają sukces w kieszeni, jak amen w pacierzu. Przynajmniej 200 tysięcy głosów, jak w banku. Zapytacie, a skąd u mnie taka serdeczna troska o kondycję RAŚ?

Otóż swego czasu byłem w Rybniku przy jego narodzinach. A potem, jak UOP chciał wyrzucić młody polityczny twór na śmietnik historii, a jego działaczy zapudłować, to stawałem w obronie prawa autonomistów do istnienia z taką siłą, jakbym stawał w obronie polskiego Śląska. Wszak to nasza Rzeczpospolita, a nie kto inny, dała Górnemu Śląskowi autonomię. Czyż nie? Mógłbym, nie chwalący się wiele, opowiadać, ile dobrych rzeczy o RAŚ napisałem!

Nocy wyborczej nie przespałem, czego żałuję, bo na wyniki ugrupowań regionalnych dni kilka jeszcze trzeba było czekać. Na RAŚ padło 97 tys. głosów, wobec 122 tys. w poprzednich wyborach. Szlag mnie już trafiał, ale żona uspokajała: - Na pewno sfałszowane, jak wszędzie w kraju! Zaraz, zaraz… A jak wyjdzie, że wybory były na Śląsku uczciwe, to co?

RAŚ w odwrocie, czy tylko drepcze w miejscu? Cztery mandaty w Sejmiku Śląskim - ważna rzecz, bo po poprzednich wyborach miał trzy, a potem jedną szablę wyłowił w pisowskim stawie. Do tego dwóch radnych w Katowicach, gdzie autonomiści dotychczas w magistracie nie istnieli, radny w Siemianowicach Śląskich, burmistrz w Pszczynie, wójtowie tu i tam. Biorę polityczną wagę: na jednej szali kładę głosy, na drugiej - sukcesy. Równowaga, dzióbki się ze sobą całują.

Jeżeli nawet tak zostanie, to niedosyt u mnie srogi. Gdzie wyraźny krok do przodu? W o-wą dal świetlaną? Jerzy Gorzelik zdążył już wypunktować publicznie błędy w kampanii wyborczej, potępić durne wpisy na Facebooku, które ściągnęły na RAŚ lawinę gromów z jasnego nieba. Faktycznie, zdjęcie hajlujących dzieci na tle swastyki umieszczone przez Michała Buchtę - kandydata na radnego Żor - wywołało burzę.

Przyznacie - to mogło rozsierdzić oponentów! Nawet grupę obojętnych widzów mogło zwyczajnie wkurzyć. Dlaczego rozsądni autonomiści nie otworzyli nad sobą ochronnego parasola, żeby się odciąć, a przynajmniej nie upaprać?

Inny działacz biadolił, że to wina mediów. Że jedne już na wstępie chciały RAŚ pożreć, a drugie - miały wszystko gdzieś. Ma rację. Czytałem przecież, co przed wyborami wyprawiała z autonomistami katowicka "Gazeta Wyborcza", a te łamy nie pozostawały dłużne. Było, minęło. Nic to w porównaniu z wiadomością, że RAŚ wchodzi do koalicji z PO-PSL. Będzie jak przed czterema laty: PO-PSL-RAŚ - to jedna drużyna. Architektem poprzedniej koalicji był Tomasz Tomczykiewicz, szef PO na Śląsku. Radni PO byli niechętni małżeństwu z autonomistami, czując pismo nosem - ale nie z Tomczykiewiczem takie numery!

Śląski lider PO został wprawdzie w Warszawie zmarginalizowany, ale w swoim kurniku potrafi jeszcze kury rozstawiać. Z radością czekałem więc na inaugurację. Szampan lał się strumieniami. Nie zdążyłem jeszcze dojść do siebie - a tu grom z jasnego nieba! RAŚ wypada z koalicji, a w to miejsce wchodzi SLD. Jak to, dlaczego - wszak w świat poszła już wieść, że RAŚ na 99 procent wróci do władzy - a tu masz. Dlaczego Tomczykiewicz Rejtanem nie legł u drzwi, wobec zamachu na demokratyczne ustalenia? W gazecie czytam: biskup ponoć interweniował? Ludzie drodzy! Biskup miałby stawiać na bezbożną lewicę, kiedy to autonomiczne przedwojenne województwo śląskie katedrę mu wybudowało? Toż się komuś sanatorium z krematorium myli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dziadul: Autonomiści, moja miłość - Dziennik Zachodni