Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyziębiony dwuletni Adaś żyje. Jak doszło do cudu w Krakowie?

Agata Pustułka
Z dr. Wojciechem Rychlikiem, ordynatorem Oddz. Anestezjologii i Intensywnej Terapii z Nadzorem Kardiologicznym w GCM w Katowicach.

Od kilku dni Polska żyje historią dwuletniego Adasia, który w nocy wyszedł z domu i gdy znaleźli go ratownicy miał organizm wychłodzony do 12 stopni C. To prawdopodobnie rekord świata, nie tylko, jeśli chodzi o temperaturę, ale o fakt, że chłopiec wraca do zdrowia!
Nie dziwię się, że lekarze z krakowskiego szpitala im. Jana Pawła II mówią o cudzie, bo przecież zgodnie z naszą wiedzą obniżenie temperatury do 24 stopni musi prowadzić do zatrzymania krążenia i zwykle zgonu. Nawet jeśli ten pierwszy pomiar temperatury ciała chłopca nie był stuprocentowo precyzyjny (trzeba wziąć pod uwagę np. parametry użytego termometru) to i tak z pewnością po kilku godzinach spędzonych na mrozie miał organizm wyziębiony poniżej 20 stopni C. Zresztą dzieci są mniej odporne na niższe temperatury od dorosłych.

Lekarze w celach terapeutycznych też schładzają pacjentów.
Tak, dzieje się tak po zatrzymaniu krążenia, a wprowadzenie pacjenta w stan łagodnej hipotermii, czyli 32-34 stopni C ma na celu ograniczenie uszkodzeń neurologicznych, czyli mówiąc wprost uszkodzeń mózgu. Jest to jednak proces kontrolowany, odwracalny, bezpieczny.

W jaki sposób schładza się organizm?
Obecnie w celach terapeutycznych używa się zewnętrznych okładów lub cewników zakładanych do naczyń pacjenta, zwykle wypełnionych szybko płynącą schłodzoną solą fizjologiczną. Komputerowe sterowanie (z sprzężeniem zwrotnym) pozwala na obniżanie lub wzrost temperatury z dokładnością do 0.1 st C. Niższa temperatura jest korzystna dla mózgu, dlatego m.in. mówi się, że większe szanse na przeżycie ma osoba, która tonęła w zimniejszej wodzie, od tej, która tonęła w wodzie ciepłej. Warto dodać, że organizm celowo schładza się w przypadku niektórych operacji kardiochirurgicznych. To oczywiście także w pełni kontrolowany proces zaplanowany na kilka godzin.

Jest wielka różnica między osobą schłodzoną do 32 stopni, a Adasiem. To 20 stopni różnicy!
"Nasz" najbardziej wychłodzony, znaleziony w zaspie na ulicy pacjent miał temperaturę 27 stopni C. Trzeba jednak powiedzieć, że ośrodek w Krakowie ma wyjątkowe doświadczenie w leczeniu pacjentów znajdujących się w hipotermii głębokiej. Jego koordynator anestezjolog dr. Tomasz Darocha oraz inni członkowie zespołu zbierali doświadczenia ratując turystów zaginionych w górach, ofiary lawin. W swojej pracy wykorzystują ECMO, czyli sztuczne płucoserce. Generalnie ECMO to urządzenie, które wymusza kontrolowany przepływ krwi chorego. Zastępuje krążenie pacjenta podczas niektórych operacji kardiochirurgicznych. Może także pomóc chorym na oddziale intensywnej terapii w przypadku grypy z całkowitą niewydolnością oddechową lub po zatrzymaniu krążenia. Mówiąc najprościej umożliwia wyprowadzenie krwi z ciała i potem wpompowanie jej do organizmu. Jest ona wtedy oczyszczona, nasycona tlenem, ma odpowiednią temperaturę. Tak też stało się w przypadku tego wyjątkowego pacjenta. Ponownie wprowadzana do organizmu krew jest stopniowo, powolutku ogrzewana.

Jakie konsekwencje powoduje wychłodzenie organizmu?
Ogromne. Bardzo silnie reaguje np. trzustka, która jest wyjątkowo czuła na obniżenie temperatury. Dlatego, gdy mamy pod opieką wychłodzonych pacjentów, to cały czas sprawdzamy funkcjonowanie tego narządu. Z tego względu niskie temperatury wpływają na poziom cukrów. Temperatury niższe niż 28-30 stopni C mogą doprowadzić do bardzo groźnych arytmii, migotania komór. Wychłodzenie powoduje też zaburzenia krzepnięcia krwi, a z tym się wiąże dysfunkcja nerek. Problemy nawarstwiają się. Kolejne narządy ulegają uszkodzeniu.

Adaś jest wyjątkowym pacjentem, ale w sezonie zimowym coraz częściej dochodzi do zamarznięć, śmierci z powodu wychłodzenia. Co robić, gdy znajdziemy taką osobę? Jak jej skutecznie pomóc?
Oczywiście zawsze obowiązują zasady pierwszej pomocy. Sprawdzamy, czy osoba ta oddycha. Wzywamy pogotowie. Jeśli nie oddycha rozpoczynamy masaż serca, który musi trwać nieprzerwanie aż do przyjazdu karetki pogotowia. U przytomnych wyziębionych osób w pierwszej kolejności pojawiają się dreszcze, które są reakcją obronną organizmu, ale bardzo wyczerpującą, zużywającą nasze energetyczne zapasy. Potem dochodzi do zburzeń świadomości. Człowiek jest apatyczny, nie ma skoordynowanych ruchów, nie potrafi się wypowiedzieć, zapada w śpiączkę.

Jak ogrzać taką osobę?
Najlepszym izolatorem jest powietrze. Bezdomni wiedzą, co robią, gdy opatulają się gazetami, tekturami. Kolejne warstwy działają jak śpiwór. W naszej puchowej kurtce przed zimnem chronią nas przecież nie drobne piórka, lecz zawarte między nimi powietrze. Toteż próbujmy osłonić całe ciało wyziębionej osoby tym, co mamy do dyspozycji. Nie należy podawać skrajnie wychłodzonym osobom nic gorącego do picia, alkoholu. Nie należy też przykładać pakietów cieplnych, termoforów bezpośrednio na skórę. Jednym słowem - ogrzewanie powinno być stopniowe i kontrolowane, nie zaś gwałtowne. a
Rozmawiała: Agata Pustułka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wyziębiony dwuletni Adaś żyje. Jak doszło do cudu w Krakowie? - Dziennik Zachodni