Piłkarze Górnika Zabrze wystąpili na Roosevelta po serii trzech wyjazdowych spotkań. Powrót do domu wypadł koszmarnie - Legia Warszawa wygrała lekko, łatwo i przyjemnie, przedłużając fatalną serię zespołu Roberta Warzychy i Józefa Dankowskiego. Po raz ostatni gospodarze piątkowego meczu wygrali u siebie 23 sierpnia z Górnikiem Łęczna! Od tego czasu w pięciu próbach zanotowali dwa remisy i trzy porażki.
Henning Berg nie miał zamiaru lekceważyć Górnika. Szkoleniowiec mistrzów Polski zamierza wypracować w ekstraklasie jak największą przewagę, by wiosną z większym komfortem skupić się na fazie grupowej Ligi Europejskiej, więc posłał do boju wszystko, co ma w szatni najlepszego. W efekcie w jaskrawym blasku nowych jupiterów tym wyraźniej było widać wszystkie słabości gospodarzy. Zabrzanie próbowali podjąć walkę, ale nawet powrót Łukasza Madeja, którego brak był tak wyraźny w starciu z Lechem Poznań, niewiele mógł zmienić. Legia rozstrzygnęła sprawę właściwie już w pierwszej połowie, przy czym gol zdobyty przez Michała Żyry musiał się podobać nawet fanom z Torcidy, którzy sporo energii poświęcali wykpiwaniu Jakuba Koseckiego, gdy ten nad wyraz często wydawał z siebie okrzyki bólu sugerujące, że był właśnie bezpardonowo faulowany.
Wyrazem bezradności gospodarzy były statystyki pierwszej połowy - przez 45 minut nie udało im się oddać żadnego celnego strzału (i tak miało zostać aż do końca!), podczas gdy dwie z trzech takich prób Legii było skuteczne (jedyną, sam na sam z Miroslavem Ra-doviciem błyskotliwie wybronił Pavels Steinbors). Siedzący na trybunach Warzycha miał nad czym myśleć, ale odwrócenie losów meczu było misją niemożliwą.
W drugiej połowie legioniści początkowo skoncentrowali się na pilnowaniu przewagi, korzystając też na rekordowej ilości prostych strat, jakie notowali zabrzanie w czasie akcji ofensywnych. Zagęszczona obrona gości wymuszała także oddawanie strzałów z dystansu, ale w piątkowy wieczór żaden z gospodarzy nawet nie zbliżył się do wykonania a la Żyro. Za to gdy Madej pomylił się o kilka metrów kopiąc piłkę już z pola karnego, w sukces zwątpili pewnie już wszyscy jego koledzy, przyglądając się po chwili z rezygnacją jak mistrzowie Polski po raz trzeci pokonują Steinborsa. A ponieważ do końca spotkania pozostawały aż 34 minuty mecz zamienił się w wyścig Legii z Wisłą Kraków, która 19 października wygrała na Roosevelta 5:0. Ostatecznie Biała Gwiazda okazała się lepsza o jedno trafienie.
Górnika na pożegnanie je-sienno-zimowej rundy czeka jeszcze mecz w Białymstoku o utrzymanie w ósemce.
Tak padły bramki
0:1 Inaki Astiz (12-głową)
Pavels Steinbors nie sięgnął piłki uderzonej przez Ivicę Vrdoljaka, ta trafiła w słupek, a Astiz dobił ją do siatki.
0:2 MichałŻyro (33)
Piłkarz Legii oddał kapitalny strzał z dystansu tuż nad bramkarzem, i tuż pod poprzeczkę.
0:3Miroslav Radović (56)
Helio Pinto zaliczył asystę, a snajper Legii w prosty sposób poradził sobie z Mariuszem Magierą i Steinborsem.
0:4 Orlando Sa (82)
Michał Żyro wypuścił Sa, a ten po długim rajdzie spokojnie wykorzystał sytuację sam na sam.
*Kto wygrał wybory w Twoim mieście? ZOBACZ WYNIKI WYBORÓW 2014
*Nowe władze woj. śląskiego: Koalicja PO, PSL, SLD. Marszałek Saługa. Zarząd wybrany
*Niesamowote zdjęcia nocne Katowic. Takich Katowic jeszcze nie widzieliście [ZOBACZ ZDJĘCIA]
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?