Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rocznica tragedii w KWK Wujek: Lekarze nie oddali górników esbekom [HISTORIA DZ]

Agata Pustułka
Prof. Grzegorz Opala, tak jak 33 lata temu, stanął na ósmym piętrze szpitala i spojrzał w oddaloną o kilka kilometrów kopalnię Wujek. Nad kopalnią latał helikopter, słychać było strzały
Prof. Grzegorz Opala, tak jak 33 lata temu, stanął na ósmym piętrze szpitala i spojrzał w oddaloną o kilka kilometrów kopalnię Wujek. Nad kopalnią latał helikopter, słychać było strzały Maciej Gapiński
Centralny Szpital Kliniczny w Katowicach był "rodzinnie" związany z kopalnią Wujek. Pracowały w nim żony, siostry, matki górników: lekarki, pielęgniarki, salowe. W dniu pacyfikacji pobiegły na ósme piętro szpitala - widać stamtąd kopalniane kominy - i patrzyły na latający nad Wujkiem helikopter.

Był czwarty dzień stanu wojennego, ale lekarze nie wypięli z fartuchów znaczków Solidarności. Esbecy chcieli, by rannych z kopalni wozić do zmilitaryzowanych placówek, choć CSK leżał najbliżej. Wtedy dr Marek Rudnicki "podszył się" pod oficera SB i przez radiostację głosem nieznoszącym sprzeciwu rozkazał: - Wszyscy ranni do CSK.

Strzelali tak, żeby zabić...

Szpitalna winda pamięta tamte czasy. Niebawem ma być wymieniona na nowoczesną. Ale to właśnie tą "staruszką" wjeżdżali na ósme piętro pracownicy Centralnego Szpitala Klinicznego, aby zobaczyć, co się dzieje w kopalni Wujek. Symbolem, że zaczęła się akcja, był latający nad Wujkiem helikopter, który zrzucał na górników żrące gazy.

- Pamiętam ten jęk, szloch, głosy przerażenia, jakie wtedy zagłuszały huk helikoptera - wspomina prof. Grzegorz Opala, wtedy młody lekarz, aktywny działacz Solidarności.

CSK był mocno związany z kopalnią. Pracowały tu żony, córki, matki górników. To one przynosiły wieści: "Chopy strajkują, na Wujek jadą czołgi".

Dr Opala przyszedł na dyżur z soboty na niedzielę, z 12 na 13 grudnia 1981 roku. Do szpitala z godziny na godzinę zaczęły docierać coraz to gorsze wieści: pobito górników w kopalni Gottwald, strzelano do górników w kopalni Manifest Lipcowy. I przecież stanął Wujek. Atmosfera gęstniała.

CSK nie był szpitalem zmilitaryzowanym. Tu działała jedna z najliczniejszych organizacji związkowych. Mimo wprowadzenia stanu wojennego, lekarze nie wypięli z fartuchów znaczków Solidarności. Rannych wożono do szpitala MSW oraz do Ochojca.

Jeśli sanitariusze próbowali zmienić trasę, byli wyciągani z karetek i bici, a pacjenta przenoszono do "właściwej karetki". To właśnie spotkało jednego z liderów strajku Stanisława Płatka.

- SB chciała mieć kontrolę nad protestującymi i możliwość inwigilacji. Oni chcieli przede wszystkim wyłapać przywódców strajku. A przecież to nasz szpital leżał najbliżej i najszybciej mógł udzielić pomocy - wyjaśnia profesor Opala.

Wtedy jego kolega związkowiec, dr Marek Rudnicki (w 1987 r. ten wybitny chirurg wyemigrował do USA), wpadł na pomysł, by Służbę Bezpieczeństwa wprowadzić w błąd.

Dostał się do szpitalnej radiostacji i groźnym głosem nakazał wszystkim karetkom przywozić górników na Ligotę.
Erki zaczęły szybko zjeżdżać. - Byliśmy niezwykle zmobilizowani. Nigdy nie zapomnę tamtych dni. To była radość i duma pracować z takimi ludźmi - mówi Zofia Kiera, wtedy oddziałowa na Izbie Przyjęć. To ona była na pierwszej linii, to ona udostępniła Rudnickiemu radiostację.

- Pracowaliśmy właściwie bez słów. Każdy wiedział, co robić. Nikt nie myślał o wychodzeniu do domu. Mąż przyniósł z domu obiad. Z jednej porcji "wyżywiło się" ze dwadzieścia osób - uśmiecha się pani Zofia.

Jak wspomina, kiedy wróciła do domu, nadal cała śmierdziała gazami łzawiącymi, które wżarły się w odzież górników. Dostała nawet od tych gazów wysypki. Ale nie mogła spać i zaraz wróciła to szpitala, chociaż kilkadziesiąt godzin stała na nogach i kierowała pracą pielęgniarek.

Tymczasem lekarze starali się za wszelką cenę chronić górników, obawiając się, że Służba Bezpieczeństwa zechce ich przejąć i przewieźć do innych szpitali.

- Przygotowaliśmy dla nich podwójną dokumentację, żeby zmylić tropy. Niektórym udzielono pomocy bez tworzenia historii choroby. Opracowaliśmy plan ukrycia ich w windzie do przewozu zwłok. Jeden z operowanych leżał nawet na ginekologii - opowiada prof. Opala. Lekarze z CSK nie mieli wątpliwości, że zomowcy strzelali po to, żeby zabić górników. - Po to właśnie strzela się w głowę i w klatkę piersiową - mówią.

Fakty

16 grudnia roku pamiętnego

W czasie pacyfikacji kopalni Wujek zginęło dziewięciu górników (sześciu na miejscu, a trzech pozostałych w wyniku odniesionych ran w szpitalach). 24 górników zostało rannych.

Strajk wybuchł spontanicznie przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego i uwięzieniu szefa kopalnianej Solidarności, Jana Ludwiczaka. Zatrzymujący go siekierą wywalili drzwi. O jego zatrzymaniu udało się zawiadomić górników.

Dzień przed pacyfikacją Wujka padły strzały na kopalni Manifest Lipcowy i górnicy z Wujka zdawali sobie sprawę z grozy sytuacji. Nikt jednak nie przypuszczał, że pluton specjalny ZOMO użyje broni po to, by zabić (niestety, do tej pory nie osądzono zleceniodawców akcji). Kopalnia została otoczona przez czołgi i oddziały ZOMO. Tuż przed pacyfikacją górnicy zaśpiewali hymn. O godzinie 11 rozpoczęła się nierówna walka uzbrojonych po zęby zomowców z górnikami, którzy w rękach mieli tylko kamienie, kije i bronili się na barykadzie. Udało im się przechwycić wóz pancerny i pojmać kilku milicjantów. Gdy okazało się, że są ofiary śmiertelne, przerwano bój.


*Najpiękniej oświetlone miasto na święta. Które? ZOBACZ TUTAJ
*Zboczeniec z Częstochowy nieuchwytny. Goni, straszy i chce gwałcić [PORTRET PAMIĘCIOWY]
*Napad na Club 80 w Siemianowicach. Bandyci zdemolowali lokal
*Prezent na Święta Bożego Narodzenia: Najfajniejszy prezent na święta TOP 10 PREZENTÓW
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rocznica tragedii w KWK Wujek: Lekarze nie oddali górników esbekom [HISTORIA DZ] - Dziennik Zachodni