Rozbiórka DOKP w Katowicach rozpoczęta:
We wtorek w parterowym pawilonie DOKP rozpoczęły się prace przygotowawcze do rozbiórki tej części katowickiego wysokościowca. Sam wieżowiec będzie rozbierany dopiero w marcu przyszłego roku. Nowy właściciel chce w jego miejscu postawić dwa nowe biurowce. Wczoraj przed gmachem, który przez całe lata był siedzibą Dyrekcji Okręgowych Kolei Państwowych, a gdy kolej podzielono - niezliczonych spółek PKP, zebrali się kolejarze, którzy w budynku pracowali. Robili pamiątkowe zdjęcia i wspominali.
ZOBACZ KONIECZNIE:
KOLEJARZE WYPROWADZAJĄ SIĘ Z BIUROWCA DOKP W KATOWICACH
Ostatnie kolejarskie spółki wyprowadziły się z 17-piętrowego wysokościowca, wybudowanego według projektu Jerzego Gottfrieda, w 2011 roku. Budynek oddano do użytku w 1974 roku.
- Ale jeszcze zanim został wykończony, kolejarze zaczęli go zasiedlać, aby stworzyć fakty dokonane, bo ówczesny pierwszy sekretarz Zdzisław Grudzień chciał im budynek odebrać, być może aby tu przenieść komitet wojewódzki - opowiadał Józef Szczepański, jeden z naczelnych dyrektorów Okręgowych Kolei Państwowych w Katowicach.
To najpewniej dlatego, że DOKP, gdy go postawiono, był jednym z najnowocześniejszych biurowców na Śląsku.
- Mówiono o nim żartobliwie śląski Pentagon, ale też wtedy z tego miejsca zarządzano całą koleją na obszarze województwa śląskiego - przypomina były dyrektor. Gdy został naczelnym, gabinet miał na piątym piętrze, tzw. piętrze dyrektorskim. - To było w latach 90., ale jeszcze wtedy na biurku miałem telefon bez przycisków i tarczy, który dzwonił tylko w jedną stronę - do mnie. To było bezpośrednie połączenie z ministrem transportu - wspomina.
W najlepszych czasach w biurowcu DOKP w Katowicach pracowało nawet do 2000 ludzi.
- Były takie zamiary, żeby był na modłę amerykańską, z dużymi salami. Ale to w naszych warunkach egzaminu nie zdało i duże sale zostały prowizorycznie podzielone - opowiadał Jan Taborski, który w gmachu pracował od połowy lat 80. aż do emerytury, na którą poszedł pod koniec lat 90. Jako pracownik Kolejowego Dozoru Technicznego urzędował na piętrach 9, 11, a bywało że na 16. Nie pamięta, aby tutejsze windy się psuły. Nie pamięta tego też Szczepański.
- To były windy Otis. Gdy je zamontowano, to całe wycieczki przychodziły przejechać się nimi, to był wówczas hit w Katowicach - wspomina. Ale ciekawił też sam gmach. Mieściły się w nim oprócz biur także sala widowiskowa z estradą, stołówka w parterowym pawilonie, była kolejarska przychodnia lekarska, punkt apteczny.
- A na poziomie minus 1 takie dzisiejsze centrum odnowy biologicznej, do zabiegów fizjoterapeutycznych - dodaje Szczepański.
Budynek, zanim na początku lat 80. wybudowano dwie wieże Stalexportu, był najwyższy w Katowicach. Z okien tu nie skakano, bo były tylko uchylne, za to pożary zdarzały się na poszczególnych piętrach regularnie. - Bo w całym budynku można było palić, więc dochodziło do zaprószenia ognia - mówi były naczelny dyrektor.
*Najpiękniej oświetlone miasto na święta. Które? ZOBACZ TUTAJ
*Zboczeniec z Częstochowy nieuchwytny. Goni, straszy i chce gwałcić [PORTRET PAMIĘCIOWY]
*Napad na Club 80 w Siemianowicach. Bandyci zdemolowali lokal
*Prezent na Święta Bożego Narodzenia: Najfajniejszy prezent na święta TOP 10 PREZENTÓW
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?