Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto kogo w sejmiku skontroluje...

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Grzegorz Gałasiński
PiS, które wygrało wybory do łódzkiego sejmiku, de facto je przegrało. Największy klub nie zdobył na tyle szabel, by utworzyć koalicję z SLD, a teraz rękoma koalicji PO-PSL został jeszcze raz dobity, i to przez SLD. PiS nie dostał przewodniczącego żadnej z dziesięciu sejmikowych komisji, nawet rewizyjnej, choć to jest niepisaną tradycją samorządu wszystkich szczebli.

Teoretycznie wszystko jest w porządku, bo rewizyjną jednak rządzi Piotr Bors, tyle, że to jedyny radny SLD w sejmiku. Podczas wyborów szefa komisji rewizyjnej nie miał go nawet kto zgłosić jako kandydata, zatem zgłosił się sam. I wygrał, głosami koalicji, którą ma przecież kontrolować. Ma chłop szczęście, że nie zgłosił go żaden radny koalicji, wówczas teatr absurdu mógłby się całkowicie wymknąć spod kontroli.

Teoretycznie wszystko jest w porządku, przecież jest to radny opozycyjny. Tyle tylko, że na ten wybór nakłada się kilka ciekawych kontekstów politycznych. Nie tylko fakt, że to koalicja PO-PSL wybrała sobie szefa komisji, która będzie tę koalicję kontrolował. Przecież kilka przecznic dalej mamy magistrat i Radę Miejską, gdzie ten sam SLD nie jest opozycyjny, tak jak w sejmiku, a współtworzy z Platformą (która też współrządzi sejmikiem i województwem) porozumienie, które rządzi Łodzią. To porozumienie kreował przede wszystkim Tomasz Piotrowski, ważny dyrektor w magistracie, prawa ręka prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej, oczywiście z PO. Ten sam Piotrowski, już jako radny, jest przecież szefem klubu PO w sejmiku.

Kwintesencją tegoż jest zarząd województwa, którego szefem jest marszałek z PO. To jego poczynania kontrolować ma dowodzona przez jedynego radnego SLD komisja rewizyjna. O stylu tej kontroli władzy decyduje opozycyjny wobec PO radny sejmiku, i reprezentant partii koalicyjnej dla PO w Łodzi. Radny Bors może swoją opozycyjność podkreślać bez końca, ale nikt już nie zdziwi się narracji, że koalicja w sejmiku włożyła sobie na głównego inspektora kontroli człowieka, który w swojej partii podlega wiceprezydentowi Tomaszowi Treli. A ten jest teraz partnerem Platformy.

Zatem tok rozumowania, że "koalicja w sejmiku kontroluje się sama", bacząc na te wszystkie okoliczności, nie jest jakimś zabójczym nadużyciem, bo PO-PSL same sobie ją zamówiły. Tym bardziej, że doświadczenie radnego Borsa w samorządzie województwa to zaledwie dwie sesje sejmiku, na dodatek jedna uroczysta. Każda władza chciałaby szefa rewizyjnej, który uczy się dopiero tego szczebla samorządu.

Na te konteksty nakładają się inne, równie ciekawe, a może nawet ciekawsze. Wystarczy przypomnieć, że kandydatem PiS na szefa komisji rewizyjnej był Włodzimierz Fisiak. Tak, ten sam, który kiedyś był marszałkiem województwa, i to marszałkiem z Platformy, w której niegdyś był wpływowym człowiekiem. No i kto by chciał na głównego inspektora kontroli w komisji rewizyjnej człowieka, który wie co w szczególności kontrolować, bo był marszałkiem? Na pewno nie obecny marszałek, Witold Stępień.

Drogi obu panów marszałków kiedyś szły w jednej linii, do przodu, ale od paru lat się krzyżują, a w ich relacjach jest wiele wątków osobistych. To nie kto inny jak Fisiak, w roli marszałka, rekomendował sejmikowi Stępnia lat temu sześć z okładem na członka zarządu województwa. Wcześniej, jeszcze w Konstantynowie Łódzkim, Fisiak był pracodawcą Stępnia. Aż w 2010 r., po wyborach, gdy w partii uznano, że to Stępień, a nie Fisiak będzie marszałkiem. Andrzej Biernat, szef PO w regionie łódzkim, powiedział potem, że to z obawy, iż następna kadencja tej samej osoby w roli marszałka mogłaby trącić niepotrzebną rutyną.

Tak zupełnie na marginesie: w tym roku Biernat obaw o rutynę już nie miał i pchnął Stępnia na drugą kadencję w roli marszałka... Wracając do sedna, obaj panowie mają między sobą osobiste porachunki. Takiego kontrolera jak Fisiak ani Stępień, ani PO nigdy by nie chcieli. Poszło jeszcze lepiej niż zakładała koalicja, bo klub PiS w całej tej awanturze zrezygnował z udziału w komisji rewizyjnej. Wymarzony scenariusz dla władzy.

Tym bardziej wymarzony, że sejmik tej kadencji może być sejmikiem wybitnie toksycznych relacji. Jak na dłoni widać, że przeniosły się tam konflikty z łódzkiej Rady Miejskiej minionej kadencji. W sejmiku dziś radnymi są Joanna Kopcińska i Piotr Adamczyk (oboje PiS), a naprzeciw nich siedzi Tomasz Piotrowski (PO). To dosyć znany tercet antagonistów z Piotrkowskiej 104, a patrzą na siebie raz ze szczerym chyba politowaniem, innym razem niemal z chęcią fizycznej ingerencji w spór. Cóż, kto wie... Za nami dopiero dwie sesje, ale jeśli tak będzie dalej, to być może, parafrazując słowa klasyka, w łódzkim sejmiku, dotąd raczej spokojnym miejscu, jednak "Wersal się skończy".

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki