Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator Domachowski: Doradca Mariusz T. zbijał kapitał na potrzebujących

Łukasz Cieśla
archiwum Polskapresse/zdjęcie ilustracyjne
Rozmowa z prokuratorem Sebastianem Domachowskim, autorem aktu oskarżenia w sprawie tzw. afery mieszkaniowej. Oskarżył 40 osób o popełnienie łącznie 428 przestępstw. Chodzi o oszustwa i wyłudzenia 165 nieruchomości, głównie mieszkań.

Jak oskarżonym udało się oszukać aż tyle osób?
Prok. Sebastian Domachowski: Decydowała o tym najczęściej trudna sytuacja materialna klientów. W wielu przypadkach to były skrajne zadłużenia, banki odmawiały kredytów. I znalazł się Mariusz T. , który postanowił na takich ludziach zbić kapitał. Proponował pożyczki, ale w zamian chciał zabezpieczenie na nieruchomości. Te osoby sądziły, że jedynie będzie ustanowiona hipoteka np. na mieszkaniu. Natomiast u pani notariusz D. byli informowani, że to będzie w formie umowy przedwstępnej sprzedaży. Klienci się godzili, ponieważ taka umowa jeszcze nie pozbawiała ich własności. Ale podsuwano im też do podpisu szerokie pełnomocnictwa, przeważnie dla Mariusza T., do dysponowania tą nieruchomością.

Nie wiedzieli, co podpisują?
Prok. Sebastian Domachowski: Nie wiedzieli o podpisanym pełnomocnictwie. Dostawali do domu tylko przedwstępną umowę sprzedaży. Gdy mijał termin określony w umowie przedwstępnej, doradca, dzięki wyłudzonemu pełnomocnictwu , przenosił własność na siebie bądź "na słupa".

Kiedyś rozmawiałem z Mariuszem T. Przedstawiał siebie jako dobroczyńcę, który pomaga ludziom. Żalił się, że wielu klientów nie oddało pożyczek. Co Pan na to?
Prok. Sebastian Domachowski: Cały czas uważa siebie za dobroczyńcę. A osoby, które oszukał, nie spłacały pożyczek, bo nie mogły doprosić się od niego harmonogramu spłat. Inni spłacali. Ale, kiedy sprawa stała się medialna, klienci rzeczywiście przestali płacić. Zrozumieli, że nie są właścicielami mieszkań, a przecież na coś innego umawiali się z Mariuszem T. Poza tym okazywało się , że nieruchomości są obciążone kredytami zaciągniętymi przez Mariusza T.

W 2010 roku, jeszcze przed wszczęciem śledztwa, sami pokrzywdzeni, ale i policjanci mieli pretensje do prokuratorów. Bo śledczy umarzali poszczególne, pojedyncze zawiadomienia.
Prok. Sebastian Domachowski: Nie ukrywam, że najpierw moje podejście także było sceptyczne. Mieliśmy kilka pojedynczych przypadków. A z drugiej strony był akt notarialny i czarno na białym napisane, że to przedwstępna umowa oraz pełnomocnictwo. Zderzały się dwa źródła dowodowe: z jednej strony słowa pokrzywdzonych, z drugiej akt notarialny. Prokuratury początkowo umarzały sprawy, a sądy podtrzymywały te decyzje. Ale potem sprawa nabrała rozpędu. Pojawiło się wiele podobnych zawiadomień. Podejrzenia wzbudziły też rażąco niskie kwoty, za jakie doradca "kupował" nieruchomości.

Dowodami są także podsłuchy. Co z nich wynika?
Prok. Sebastian Domachowski: Tak, była kontrola operacyjna rozmów telefonicznych Mariusza T. Inne nagrania pochodziły od jednego z jego bliskich współpracowników, który od pewnego momentu zaczął nagrywać Mariusza T. Tu się odsłonił cały modus operandi sprawców. Z podsłuchów, które dotyczą kilku przypadków, można wyciągnąć bardziej ogólne wnioski na temat działania oskarżonych. Podsłuchy pokazują, ile pieniędzy rzeczywiście dostała dana osoba, a ile zostało wpisane do aktu notarialne. Oskarżeni ustalali również treść zeznań, przygotowywali się do konfrontacji, ustalali linię obrony. Są też podsłuchy, w których pokrzywdzeni wprost mówią Mariuszowi T., że ich oszukał. Kiedy taka rozmowa stawała się trudna dla doradcy, on zawsze ją kończył i mówił „to nie jest rozmowa na telefon”.

Mariusz T. brał kredyty pod przejęte nieruchomości. Wiem, że badacie ten wątek.
Prok. Sebastian Domachowski: Mariusz T. szukał dalszych nabywców na daną nieruchomość, aby z nią "uciec". Nie chciał też mieć za dużo nieruchomości. Szukał więc „słupów”, najczęściej wśród znajomych. Tym osobom wyrabiał fikcyjną zdolność kredytową. Zbywał im nieruchomość już za cenę rynkową. Ten wątek, dotyczący wyłudzania kredytów, został wyłączony do odrębnego rozpatrzenia. Mamy kilkadziesiąt kredytów „w obróbce”. One często nie były spłacane.

Mariusz T. miał możliwości załatwienia kredytów "na słupy"?
Prok. Sebastian Domachowski: Nie chciałbym szczegółowo wchodzić w ten wątek, nadal jest badany. Ogólnie można przyjąć, że miał pewne znajomości w bankach, z tego środowiska się zresztą wywodzi.

Wiele nieruchomości ma obciążone hipoteki. Co stanie się z tymi klientami?
Prok. Sebastian Domachowski: Jest wiele postępowań w sądach, z inicjatywy pokrzywdzonych. Egzekucje, eksmisje są wstrzymane. A niektórym osobom udało się już unieważnić umowy. Ci, których nie będzie stać na zainicjowanie sprawy cywilnej, mogą się zwrócić o pomoc do Wydziału II Postępowania Sądowego Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Rozmawiał Łukasz Cieśla

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski