Los bloku przy ulicy Energetyki 4b w Bytomiu, gdzie miesiąc temu doszło do wybuchu gazu, jest przypieczętowany. Chociaż nie udało się go rozebrać przed świętami i w dodatku zmieniono wykonawcę rozbiórki. Lokatorzy, jak powiedziano nam w UM, w większości mają już zapewnione mieszkania. Teoretycznie. Bo jak się dowiedzieliśmy, świąt w nich nie spędzali. Większość z osób ma bowiem na razie mieszkania na papierze.
CZYTAJ KONIECZNIE:
WYBUCH GAZU W BYTOMIU TO NIE WSTRZĄS, TYLKO DZIAŁANIE CZŁOWIEKA
Projekt do uzupełnienia, firma do wymiany
Rozbiórka miała być szybko. Pilnie. Natychmiastowo. Taki nakaz wydała Elżbieta Kwiecińska, szefowa Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Bytomiu. Jak podkreśliła, stan budynku jest taki, że biorąc jeszcze pod uwagę zagrożenia wynikające z eksploatacji górniczej, do normalnego remontu się nie nadaje.
- Mieliśmy już gotowy plan, ale po analizie zdecydowaliśmy, że ze względu na bezpieczeństwo segmentu przylegającego - 4c, lepiej się nie spieszyć - przyznaje Joachim Michalik, zarządca wspólnoty, prezes Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej.
Zdecydowano więc, że projekt trzeba jeszcze uzupełnić. Tak, by rozbiórka nie odbyła się kosztem części 4c.
- Firma, która w pierwotnej wersji miała to wykonać, takiej gwarancji nam nie mogła dać i zrezygnowała. Wysłaliśmy więc zapytania z ofertami do 10 innych firm i w zasadzie mamy już nową, która podejmie się tego zadania - mówił nam przed samymi świętami Joachim Michalik. Potwierdził też, że projekt uzupełniono o dodatkowe uwagi związane z bezpieczeństwem mieszkań z 4c.
- Rozbiórka rozpocznie się po świętach, ale jeszcze jesteśmy na etapie ustalania precyzyjnego terminu. Natomiast blok zabezpieczyliśmy, jest też ochrona - zapewnia zarządca.
Co do kwestii ubezpieczeń, ich wysokość ma być znana dopiero po rozbiórce. Większość z 10 mieszkań nie było ubezpieczonych, 2 były wynajmowane, 1 wynajmował sprawca wybuchu, który nadal przebywa w szpitalu. Ubezpieczony był natomiast budynek.
- Ubezpieczyciel wypłacił nam część pieniędzy w wysokości 300 tysięcy zł - mówi Joachim Michalik.
Nowe mieszkania dopiero w nowym roku
Co z lokatorami 7 mieszkań? Jak zapewniła nas rzeczniczka prasowa UM, już zdecydowali się na proponowane mieszkania. Co niestety nie oznacza, że koszmar dla nich się skończył. Bo dzień przed Wigilią, tylko jedna lub dwie rodziny, dostały klucz do ręki. A i to nie oznacza automatycznej przeprowadzki.
CZYTAJ KONIECZNIE:
WYBUCH GAZU W BYTOMIU MIECHOWICACH. RELACJA ŚWIADKÓW
- Wyprowadziliśmy się z hostelu - mówi Alina Żak, która mieszkała przy ul. Energetyki 4b z mężem. - Musieliśmy zapłacić 800 złotych za ten pobyt. Bo owszem, miasto zapłaciło, ale tylko za 7 dni, a zarządca za 6. Musieliśmy pokryć dodatkowe 10 dni pobytu. Kąt użyczyła nam znajoma - opowiada. Dwa dni przed Wigilią w końcu dostała klucz. - O mało co, to bym go nadal nie miała, bo okazało się, że moje podanie (i drugiego lokatora) zaległo w szufladzie. Dopiero wiceprezydent pomógł w przyspieszeniu odebrania kluczy - opowiada. Przed świętami, które spędzili u rodziny, nie było mowy o przeprowadzce. W mieszkaniu nie było prądu.
- Trzeba było dokupić jakieś specjalne bezpieczniki. A inne rodziny to jeszcze nie mają kluczy. Ktoś dostanie w styczniu, jedna rodzina w marcu, inna musi najpierw mieszkanie wyremontować - wzdycha pani Alina. Ma też świadomość, że mieszkanie które przyjęła to coś tymczasowego. - Mamy tu pokój z kuchnią i płacimy za media i czynsz dwa razy tyle ile na Energetyki, gdzie mieliśmy dwa pokoje. Nie stać nas na to - mówi ze smutkiem. Ma nadzieję, że może dostaną jakąś sumę z ubezpieczenia wspólnoty. Ale ile?
- Pierwsza firma podobno miała zrobić rozbiórkę za 207 tysięcy, druga już za ok. 367 tys. to nie wiemy, ile dla nas z tego ubezpieczenia zostanie - wyjaśnia.
Oni też przeżyli traumę
Co u lokatorów z kamienicy w Katowicach?
Miesiąc przed wybuchem gazu, do którego doprowadził desperat z ul. Energetyki w Bytomiu, podobna sytuacja wydarzyła się w Katowicach. W Bytomiu na szczęście nikt nie zginął. W Katowicach były cztery ofiary, m.in. małżeństwo dziennikarzy Brygida i Dariusz Kmiecikowie oraz ich synek. Poszkodowanym zaproponowano mieszkania i to do wyboru. Były to wyremontowane lokale, podłączone do miejskiego ogrzewania. Wszystkie rodziny skorzystały z przedstawionych im propozycji.
Przyjęły lokale w śródmieściu lub ościennych dzielnicach. Poszkodowani lokatorzy otrzymali też pomoc finansową: 5 tysięcy zł z budżetu gminy i 6 tysięcy zł od wojewody. Karty podarunkowe przekazało im także kilka sklepów. Wsparcie materialne trafiło do nich z Caritasu, katowickiej parafii ewangelickiej i MOPR.
Z kolei lokatorzy z Bytomia otrzymali od miasta po 6 tys. zł, pomoc od społeczników, którzy zorganizowali akcję na Facebooku i z MOPR. Można ich też wesprzeć fiananosowo: Caritas Diecezji Gliwickiej nr 57 1240 1343 1111 0010 0216 7128 z dopiskiem "ul. Energetyki 4b". MIW, MANO
Czy lokatorzy otrzymali wystarczająca pomoc? SKOMENTUJą
*Najpiękniej oświetlone miasto na święta. Które? ZOBACZ TUTAJ
*Niesamowite zdjęcia nocne Katowic. Tomasz Kozioł pokazał Katowice, jakich nie widzieliście [ZDJĘCIA]
*Morderstwo w Katowicach na Tysiąclecia: Marta wołała o pomoc. Przed kim uciekał Dawid?
* Szalony kierowca toyoty yaris z Będzina zajeżdża drogę i strzela! [FILM Z KAMERKI, ZDJĘCIA]
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?