Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudna historia Grębałowa: sto lat temu wieś została zrównana z ziemią

Piotr Drabik
Dziadek Henryka Woźniaka - Józef (siedzi w drugim rzędzie, pierwszy z lewej) w szpitalu polowym
Dziadek Henryka Woźniaka - Józef (siedzi w drugim rzędzie, pierwszy z lewej) w szpitalu polowym Archiwum
Historia. W listopadzie 1914 roku wojska Austro-Węgier zdecydowały się wyburzyć kilka polskich wsi, w okolicach Fortu Kraków. O tych nieznanych szerzej wydarzeniach opowiadają nam mieszkańcy Grębałowa, wspomnienia ich przodków są jedyną pamiątką tamtych dni

- Zburzenie wsi było traumatycznym przeżyciem. Mieszkańcy, wśród których nie brakowało matek z małymi dziećmi, mieli dwie, trzy godziny na wyprowadzkę - podkreśla Franciszek Nowak, honorowy prezes Towarzystwa Przyjaciół Grębałowa.

Wieś oraz sąsiadujące z nią tereny, które dziś znajdują się w granicach dzielnicy XVII Wzgórza Krzesławickie, w listopadzie 1914 roku zostały doszczętnie zburzone przez władze Austro-Węgier. Z powodu ich bardzo newralgicznego usytuowania wioski, z punktu widzenia bezpieczeństwa cesarstwa.

Między dwa cesarstwa
- Grębałów był położony przy forcie 49 1/4 Twierdzy Kraków, najbardziej wysuniętym na wschód. Po wybuchu pierwszej wojny światowej Austro-Węgry bały się Rosji i chciały się dobrze przygotować do odparcia ewentualnego ataku - wyjaśnia prof. Józef Pociecha z Uniwersytetu Ekonomicznego, który hobbistycznie zajmuje się lokalną historią.

Pancerne obwarowanie wzniesione przed 1900 rokiem, zamykało pierścień obronny wokół miasta, które znajdowało się zaledwie 7 kilometrów od granicy z Rosją. W przeddzień wybuchu I wojny światowej Twierdza Kraków obejmowała łącznie 32 forty, z których większość zbudowano w drugiej połowie XIX wieku.

Decyzja o wyburzeniu wsi zapadła w listopadzie 1914 roku. Żołnierze Franciszka Józefa I dosłownie zrównali Grębałów z ziemią. Poza zniszczeniem okolicznych domostw, wycięto także wszystkie drzewa, a zapasy w spiżarniach zarekwirowano na użytek wojska.

- Celem było stworzenie czystego pola walki. Przed zburzeniem każdy mieszkaniec wsi był zobowiązany do podpisania zgody na zniszczenie jego mienia. Taka praktyka pokazuje, jaki porządek administracyjny panował w Austro-Węgrach - dodał prof. Pociecha.

Franciszek Twaróg, kierownik szkoły podstawowej w Luboczy, w której uczyły się także dzieci z Grębałowa, pisał wówczas, że zmuszona do opuszczenia swoich domów ludność "uciekała bezładnie, zabierając ze sobą tylko najniezbędniejsze rzeczy i środki żywności".

Rozkazem całkowitego zburzenia (z niemieckiego "demolitionsbefehl") objęto także dziewięć sąsiednich wsi, jak Olszanica, Węgrzce i Bielany, a częściowo zniszczono także Mistrzejowice i Zielonki.

W międzyczasie rosyjskie wojska coraz bardziej zbliżały się do Krakowa, zajmując bez wiekszych problemów wschodnią i środkową Galicję. Wojska austro-węgierskie postanowiły wyprzedzić uderzenie wrogiej armii i 16 listopada 1914 roku rozpoczęły kontratak na północ od Krakowa. Fort Grębałów i sąsiadujące tereny stały się wtedy areną walk żołnierzy obu mocarstw, o czym świadczą znajdowane do dziś na polach wsi łuski.

Tak zwana pierwsza bitwa o Kraków zakończyła się odparciem wojsk rosyjskich, podobnie jak podczas kolejnego starcia na początku grudnia. - Praktycznie po 1915 roku w okolicach Grębałowa nie było żadnych działań wojennych. Mimo to nie pozwolono mieszkańcom wrócić na tereny, gdzie wcześniej stały ich domy - wyjaśnił prof. Pociecha.

Cześć wysiedlonych rodzin, po zakończeniu rosyjskiego oblężenia otrzymywała specjalne przepustki, dzięki którym mogli wejść na teren Twierdzy Kraków. Do ich wyrobienia potrzebne były ich zdjęcia portretowe, które dziś dla wielu rodzin są jedyną pamiątką po ich przodkach.

- Jest bardzo mało pamiątek z Grębałowa, które przetrwały okres wysiedlenia. Rodziny, które zmuszono do opuszczenia swoich domów, w pierwszej kolejności brały pierzynę i jedzenie, a dopiero później myślały o innych rzeczach. Mnie zostały 4 zdjęcia rodzinne sprzed I wojny światowej - mówi Henryk Woźniak.

Rodzinne dramaty
Wielu mieszkańców Grębałowa w ramach mobilizacji zostało również wcielonych do armii Austro-Węgier. - Mój dziadek poszedł do wojska w 1911 roku. Kiedy niszczono wsie, był na zupełnie innym froncie. Rodzina musiała przenieść się do Kantorowic, gdzie pozostała do końca I wojny światowej, a swój dom w Grębałowie odbudowali dopiero, jak dziadek wrócił z frontu - podkreśla Henryk Woźniak.
Wielka wojna uczyniła jednak z niego niepełnosprawnego weterana. - W okopach został poważnie zagazowany iperytem, przez co stracił powonienie. Ponadto go postrzelono i chorował na płuca, na które leczył się do końca życia. Pomimo tego, jeszcze przez dwa lata walczył w szeregach Wojska Polskiego, uczestnicząc w wojnie bolszewickiej - dodaje Woźniak.

Znany trener piłkarski Władysław Łach urodził się już w domu, który został odbudowany w tym samym miejscu, w jakim stał przed zburzeniem wsi. - Babcia nigdy nie lubiła w nim mieszkać. Według niej, nie był on tak dopracowany jak ten pierwszy. Dziadek pracował na kolei i razem z resztą rodziny w Grębałowie miał gospodarstwo - wspomina Władysław Łach.

Przymusowe wysiedlenie było bardzo trudnym czasem dla rodziny Łachów. - Wojska Austro-Węgier wszystko zburzyły i zarekwirowały najpotrzebniejsze surowce, jak drewno, które miało im służyć podczas działań wojennych. Dziadkowie zapakowali na wózek wszystko, co byli w stanie zabrać, i wraz z małymi dziećmi na prawie dwa lata osiedlili się w Biórkówie - dodaje Łach.

Jeszcze podczas trwania I wojny światowej jego dziadek starał się o odszkodowanie od władz cesarstwa. O wypłatę rekompensat apelował również Obywatelski Komitet Odbudowy Wsi i Miast, który powołano w Krakowie w marcu 1915 roku. Przygotował on plany odbudowy zniszczonych miejscowości, jednocześnie wywierając presję na władze Austro-Węgier, aby wyrównał straty materialne poniesione przez mieszkańców okolic Twierdzy Kraków.

Wieś z tradycjami
Jednak jak podkreśla prof. Józef Pociecha, były to tylko szczątkowe odszkodowania, ale mieszkańcy Grębałowa nie czekali na żadną pomoc. - Gdy pozwolono im tylko wrócić, budowali ziemianki, żeby mogli żyć dokładnie tam, gdzie przed wojną. Ci, którzy wrócili do wsi, w 1923 roku postawili kapliczkę Maryjną, by podziękować Bogu za uratowanie życia - wyjaśnia prof. Pociecha.

Tuż po wojnie rozważane były także inne lokalizacje nowego Grębałowa. - Według relacji ustnej mojej mamy, odbudowę wsi planowano na polach bieńczyckich, tam gdzie dziś stoi kościół Arka Pana - opowiada Franciszek Nowak.

Grębałów aż do XX wieku był własnością Krakowskiej Kapituły Katedralnej, w której archiwach pierwsza wzmianka o tej wsi pojawiła się już w 1247 roku. Zanim wybuchła pierwsza wojna światowa, wieś była podzielona na dwie części - większą chłopską i mniejszą z folwarkiem. Stanowił swoiste centrum Grębałowa, w którym corocznie odbywały się dożynki.

Wbrew obiegowej opinii, mieszkańcy wsi byli bardzo przedsiębiorczy. - W 1912 roku powołali do życia spółkę wodną, którą rok później zarejestrowano we Lwowie. Jej głównym celem było osuszenie podmokłych łąk i pól uprawnych - podkreślił Franciszek Nowak.

Pamięć o przodkach i wydarzeniach sprzed stu lat pielęgnują potomkowie mieszkańców wsi. Pod koniec października tego roku w Klubie Dukat Towarzystwa Przyjaciół Grębałowa zorganizowano spotkanie wspominkowe, w którym udział wziął między innymi prezydent Krakowa, Jacek Majchrowski.

Relacjom rodzinnym towarzyszyła również okolicznościowa wystawa, z nielicznymi pamiątkami mieszkańców wsi z czasów I wojny światowej. - Chcemy uratować od zapomnienia te wydarzenia oraz uczcić pamięć naszych ojców - podkreśla Franciszek Nowak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski