- Nie robią tego, co do nich należy. Potrafią tylko zakładać blokady i łapać kierowców na suszarki - grzmi radny. - A dlaczego nie zajmą się karaniem właścicieli psów za to, że chodniki upstrzone są odchodami czworonogów? Bo to już jest za trudne! - mówi.
Na strażników miejskich padł blady strach, bo radny to przedstawiciel rządzącej partii w mieście. W tej kadencji koalicję tworzą bowiem Platforma Obywatelska i Sojusz Lewicy Demokratycznej. Były więc obawy, że być może występuje w imieniu klubu. Okazuje się jednak, że Piotr Kruczkowski, prezydent Wałbrzycha, wnioskiem radnego jest zaskoczony.
- Absolutnie nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby likwidować straż miejską. Jest w Wałbrzychu potrzebna. Wykonuje obowiązki inne od policji - mówi Piotr Kruczkowski.
Jerzy Karski, komendant Straży Miejskiej w Wałbrzychu, pretensji do radnego nie ma. - Każdy osobnik ma prawo do wygłaszania swoich opinii - mówi Karski i od razu zaznacza, że ze zdaniem Torbusa się nie zgadza.
- Tylko w tamtym roku mieliśmy ponad szesnaście tysięcy interwencji. Wielu strażników od lat nie miało podwyżki, a naprawdę pracujemy na pełnych obrotach - przekonuje komendant. Twierdzi, że pracy jest tyle, że przydałoby się jeszcze kilka etatów.
Wylicza, że ludzie dzwonią do straży non stop: bo na chodniku leżą śmieci, w ogródku biega sarna. Strażnicy wzywani są do usuwania starych samochodów z ulicy czy karzą za zalepianie miasta ulotkami w niedozwolonych miejscach.
- Wałbrzych to duże miasto, nie wyobrażam sobie, żeby nie było tu straży - mówi Róża Daszyńska z Wałbrzycha. - Ale zgodzę się, że powinni ostrzej karać za brudzenie miasta.
16,4 tys. interwencji miała w ubiegłym roku Straż Miejska w Wałbrzychu
Straż miejska działa niemal we wszystkich miastach w okolicy Wałbrzycha. Jest w Strzegomiu, Świdnicy, Boguszowie-Gorcach, a nawet w niewielkim Szczawnie-Zdroju. Artur Torbus, radny miejski w Wałbrzychu i członek PO, partii rządzącej razem z SLD w mieście, twierdzi jednak, że w Wałbrzychu jest niepotrzebna.
- Wciąż są problemy z egzekwowaniem przepisów. Chodzi na przykład o psie odchody. Mogą karać, a tego nie robią. Najłatwiej jest zablokować koło, gdy kierowca źle parkuje, czy łapać na "suszarkę" - mówi Artur Torbus.
Wniosek o zlikwidowanie straży postawił wczoraj na posiedzeniu miejskiej Komisji Rodziny i Bezpieczeństwa. Został poddany pod głosowanie, ale inni radni ze zdaniem Torbusa się nie zgodzili.
Nieoczekiwanie okazało się, że pomysł likwidacji straży miejskiej zjednoczył koalicję i opozycję. Jedni i drudzy odrzucili go.
- Głupszego pomysłu dawno nie widziałem - ocenia wprost Ryszard Nowak, radny Wałbrzyskiej Wspólnoty Samorządowej, która jest opozycją w mieście. - W Wałbrzychu mieszka 120 tysięcy ludzi i miałby zostać bez straży? Nie wiem, na jakiej podstawie radny tak źle ocenia jej pracę - mówi Nowak.
Gorąca dyskusja wybuchła, gdy radny Torbus zaczął na posiedzeniu komisji mówić o zarobkach strażników.
- Nie dość, że strażnicy nie robią w Wałbrzychu tego, co do nich należy, to jeszcze mają roszczenia. Chcą zarabiać więcej. Mówią, że wyższe pensje mają ich koledzy w Strzegomiu czy Szczawnie-Zdroju. To proszę bardzo, idźcie tam do pracy - mówił Torbus.
Postawa radnego dziwi jego partyjnego przełożonego - Piotra Kruczkowskiego, prezydenta Wałbrzycha i szefa powiatowych struktur PO.
- Nie jestem za likwidacją straży miejskiej. Uważam, że jest w mieście potrzebna - podkreśla Kruczkowski.
Podobnie uważają również mieszkańcy, choć nie bez zastrzeżeń. - Oczywiście, że blokady wkurzają kierowców, ale czasem sam bym przyklasnął strażnikom za takie działania - mówi Robert Tyczyna, który mieszka w centrum Wałbrzycha. - Odkąd jest remont w Śródmieściu, wszyscy parkują w Rynku, i to tak, jak im się podoba. Nieraz plac wygląda jak wielki parking. Za taką samo-wolkę należą się kary.
Wałbrzyszanie nie szczędzą strażnikom krytyki. Narzekają zwłaszcza na właścicieli psów, którzy po nich nie sprzątają.
- Dostałby jeden z drugim porządną karę, toby sprzątał, a tak czasem strach wyjść w nowych butach na ulicę - denerwuje się Katarzyna Hojec.
Strażnicy przekonują, że takie sprawy nie są łatwe i żeby ukarać właściciela, trzeba by najpierw udowodnić, że nabrudził właśnie jego pies. A najlepiej złapać na gorącym uczynku.
Przykład innych miast świadczy o tym, że zlikwidowanie straży nie jest dobrym pomysłem. Kilkanaście lat temu przestała działać w Głogowie. Dziś mieszkańcy domagają się, by ją znów utworzyć. Przyznają, że można było liczyć na szybką interwencję. Współpraca: PG
Czy Twoim zdaniem straż miejska w Wałbrzychu powinna być zlikwidowana?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?