Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cztery lata temu zniknęły dworcowe kielichy

Justyna Przybytek
W latach 70. hala katowickiego dworca należała do najnowocześniejszych w kraju. Dziś jest tylko wspomnieniem i to nie do końca miłym, bo schyłkowe lata tego miejsca trudno nazwać świetnymi
W latach 70. hala katowickiego dworca należała do najnowocześniejszych w kraju. Dziś jest tylko wspomnieniem i to nie do końca miłym, bo schyłkowe lata tego miejsca trudno nazwać świetnymi arc
Wspomnienia o katowickim dworcu? Pamiętamy brud, bezdomnych, dworcowe absurdy i ogólną bylejakość. Byle jak wciąż jest na dworcu od strony placu OMP

Cztery lata temu zakończyła się trwająca 21 dni rozbiórka brutalistycznej hali dworca w Katowicach. 11 stycznia po 16 żelbetowych kielichach tworzących konstrukcję zostały gruzy, wkrótce na placu Szewczyka powstał dół głęboki na kilkanaście metrów. Tak, od wyburzenia istniejącego 38 lat katowickiego dworca, rozpoczęła się budowa, kosztem 250 mln euro, jak mówili inwestorzy zintegrowanego centrum przesiadkowego, co w praktyce oznaczało powstanie nowej, znacznie mniejszej hali dworca PKP, podziemnego dworca autobusowego oraz zajmującej największą powierzchnię placu - galerii handlowej.
Rudolf Hanusiak z Wrocławia, którego w hali dworca spotkaliśmy w sobotę wieczorem, doskonale pamięta poprzedni dworzec.
- Ten nowy w skali od 1 do 10 zasługuje na 7. Wiele zmieniło się na plus, jest galeria do której można wejść, gdy czeka się na przesiadkę, ale nadal przeszkadzają mi żebrzący. Oczywiście, w starym dworcu było ich więcej, ale tu mamy kosztowną inwestycję, ładne wnętrza, i coś takiego nie powinno mieć już miejsca - mówi.

Pani Alicja regularnie kursuje między dworcem w Gliwicach, a katowickim. Liczy, że remont gliwickiej stacji przyniesie co najmniej ten sam skutek, co przebudowa katowickiej.

- Ale jednak w Katowicach bardzo brakuje mi miejsca, gdzie podróżni oczekujący na pociąg mogą w ciszy posiedzieć, poczytać. Te kilkanaście krzeseł, które są w hali to zdecydowanie za mało - oceniła. Kinga Jesionek zwraca uwagę, że na dworcu przydały by się większe porządki, bo nie zawsze jest tu czysto. - Na pewno jest zdecydowanie bardziej bezpiecznie - dodała. Z kolei 16 - latki Karolina, Kacper i Wojtek z Dąbrowy Górniczej poprzedni dworzec pamiętają jak przez mgłę. Był - owszem, ale jaki nie pamiętają, bo gdy przebudowa ruszała mieli zaledwie 12 lat. Większość mieszkańców aglomeracji jednak pamięta.

Jedni strach, jaki towarzyszył im przy okazji bytności na katowickim dworcu, inni przez specyficzny klimat tego miejsca, a wielu przez tutejsze sklepy, gdzie można było z powodzeniem kupić zarówno książki, jak i bieliznę, buty, płyt muzyczne, ale też żyrandol. Najmniej jest tych, którzy doceniali walory architektoniczne poprzedniej hali. Te akurat skutecznie ukrywali zarządcy dworca, ba, wydawać by się mogło, że robili wszystko, aby największy na Śląsku dworzec podróżnym obrzydzić.
I tak wyburzony na przełomie 2010 i 2011 r. dworzec z kolorowymi, fantazyjnymi, ale zazwyczaj obskurnymi sklepikami, nie miał wielu fanów. Było brudno, byle jak i niebezpiecznie. Gdy pytaliśmy, czy tak być musi, najczęściej słyszeliśmy, że inaczej nie można.

To właśnie do "nie można" ówcześni zarządcy dworca przyzwyczaili nas najmocniej. Nie można było przez całe lata umyć ścian, ani dworcowej posadzki. Nie można było naprawić nie działających od kilkunastu lat ruchomych schodów na perony. Nie dało się też z dworca pozbyć bezdomnych, choć tego akurat próbowano, ale z kolejarskim zacięciem: z hali wyrzucono ławki i zamykano ją w środku nocy na kilka godzin, tyle że do wnętrza i tak można się było dostać przez powybijane m.in. przy wejściu od Curie - Skłodowskiej szyby. Ich też nie można było zastąpić nowymi...

Nieliczni tylko pamiętali, bo złe nie dało rady wyprzeć pozytywnych wspomnień, że zaraz po oddaniu, w latach 70-tych, katowicki dworzec należał do najnowocześniejszych w kraju, renomą cieszyła się tutejsza restauracja oraz sklepy. Wszystko błyszczało od nowości.

Tym błyskiem nowego we wrześniu 2012 roku zachwyciło się niemal 5000 osób, które pojawiły się na otwarciu nowej dworcowej hali. Od hucznego otwarcia minęły ponad dwa lata, lada moment - w lutym - miną dwa lata od otwarcia dworca autobusowego i tunelu pod dworcem, a we wrześniu tyleż od otwarcia Galerii Katowickiej.

Od otwarcia w hali dworca zmieniło się niewiele - niektóre sklepy zastąpiły inne, nadal nie ma tu punktu informacji turystycznej, było już za to kilka napraw gwarancyjnych. Na szczęście działają- w weekend działały - schody ruchome na dworcowe perony. W tunelach, objętych monitoringiem, bezdomnych brak, nie ma tu też żadnych handlarzy. Hula wiatr, bo i ławek nie ma. Kilka sklepików jest tylko w tunelu prowadzącym do hali od strony placu Oddziałów Młodzieży Powstańczej. W tej części dworca zresztą czas się zatrzymał, mimo zapowiedzi PKP, że halę odnowi. Roznosi się zapach frytek i smażonego kurczaka, obok fast-foodu kupimy buty w przecenie. W hali, która gdy dworzec od strony pl. Szewczyka zamknięto w połowie 2010 r., pełniła rolę dworca tymczasowego, efekt tymczasowości pozostał. Na placu przed dworcem wciąż stoją kontenery, postawione tu przed kilku laty, wciąż są jedne z najdroższych parkingów w mieście - 6 zł za godzinę - i wciąż jest byle jak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty