Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabił własne niemowlę. Szok w Halembie

Joanna Oreł
Mieszkańcy dzielnicy Rudy Śląskiej - Halemby nie mogą otrząsnąć się po śmierci sześciomiesięcznej dziewczynki, która została pobita na śmierć najprawdopodobniej przez swojego ojca. Zastanawiają się, jak mogło do tego dojść.

Przypomnijmy - w piątek ok. południa 23-letni Dawid K. zgłosił się z sześciomiesięczną córką do jednej z rudzkich przychodni. Dziewczynka była nieprzytomna, a obrażenia wskazywały na to, że niemowlę zostało pobite. Dziewczynkę przewieziono do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Tam lekarze walczyli o jej życie. Niestety, nie udało się - we wtorek dziecko zmarło.

Rudzka policja ustaliła, że dziewczynka prawdopodobnie została pobita przez ojca. Dlatego 23-letniego Dawida K. zatrzymano w areszcie na trzy miesiące.

CZYTAJ WIĘCEJ O ZBRODNI W RUDZIE ŚLĄSKIEJ

Mieszkańcy Halemby zastanawiają się, jak mogło dojść do takiej tragedii.

- Ojca dziewczynki znam jeszcze z czasów, kiedy byliśmy dziećmi. Mieszkaliśmy na jednym osiedlu. Owszem, był kiedyś roztrzepany, ale z tego co wiem - córkę uwielbiał. Dosłownie szalał za nią - twierdzi Rafał Hupka, mieszkaniec Halemby.

Pan Rafał sam jest ojcem - ma córkę, ośmiomiesięczną Weronikę. Dlatego cała sprawa jest dla niego szokiem. - Jakoś trudno jest mi w to uwierzyć, że można skrzywdzić takie małe dziecko - przyznaje Rafał Hupka.

Sąsiedzi rodziny też są zszokowani. Mieszkają w jednej klatce schodowej, ale nikt nie słyszał, żeby w piątek z mieszkania dochodziły jakieś krzyki czy płacz. - To był spokojny dzień. Taki jak zawsze. Żadnych awantur - mówi pani Mirosława, sąsiadka rodziny.

Lokatorzy zaznaczają jednak, że rodzina mieszkała tu od niedawna. Wprowadziła się pod koniec ubiegłego roku. - Trudno cokolwiek powiedzieć, czy to o ojcu dziewczynki, czy o matce. Jego widziałam chyba ze dwa razy. Ją podobnie. Nie zamieniliśmy ani słowa - przyznaje jedna z sąsiadek.
Dramatyczne wydarzenia z minionego piątku wspominają świadkowie przyjęcia dziecka w przychodni przy ul. Solidarności. - Dziecko było nagie, okryte tylko kocykiem. A od ojca czuć było alkohol - opowiada kobieta, której córka była w piątek w przychodni.

Ludzie mówią też, że dziecko zostało przyniesione przez kobietę. Mężczyzna pojawił się dopiero później. Prokuratura Rejonowa twierdzi inaczej. - Dziecko zostało zgłoszone przez kobietę i mężczyznę - ojca i krewną rodziny - mówi Jolanta Borkowska, rudzki prokurator rejonowy.

O tym, kim krewna była dla ojca dziecka, prokuratura nie chce się jednak wypowiadać.

Czy rzeczywiście dziecko zostało pobite dowiemy się po sekcji zwłok. Jej wyniki mają być znane za tydzień.

- Będziemy mogli wtedy podjąć dalsze działania, bo dotychczas ojcu zarzucono znęcanie się nad dzieckiem i ciężkie uszkodzenia ciała - dziewczynka miała ślady wcześniejszych obrażeń. Czy był udział matki? O tym dowiemy się w toku śledztwa - zaznacza Jolanta Borkowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!