Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. Stopka o odprawach dla górników: Wielkość łopaty i czas

ks. Artur Stopka
Człowiek coraz częściej jest traktowany jak dobro konsumpcyjne, które można użyć, a potem wyrzucić
Człowiek coraz częściej jest traktowany jak dobro konsumpcyjne, które można użyć, a potem wyrzucić arc.
Gdy w ostatnią niedzielę stycznia wracałem z Kokoszyc, zauważyłem dwuosobową brygadę odgarniającą śnieg z podjazdu przed jednym z domów. Ekipa składała się z ojca i kilkuletniego syna. Malec machał jaskrawą łopatą z wielkim zapałem, usypując wraz z tatą pryzmę śniegu pod płotem. Chłopiec nie markował pracy. Naprawdę przerzucał całe łopaty śniegu. Widać było, że obydwaj z ojcem czerpią mnóstwo satysfakcji ze wspólnej roboty.

Przypomniała mi się podobna sytuacja sprzed roku czy dwóch lat. Wtedy także widziałem ojca i syna zmagających się ze śniegiem. Jednak chłopiec był zapłakany, nie radził sobie z pracą, był zniechęcony, a wyraźnie poirytowany ojciec pokrzykiwał na niego, pogarszając sytuację. Nie zdziwiłbym się, gdyby malec na całe życie znienawidził śnieg.

Skąd różnica? Myślę, że w dużej mierze z doboru narzędzi. Chłopak, który nie dawał rady, trzymał w dłoniach taką samą łopatę do śniegu, jak jego ojciec. Przy jego wzroście okazała się czymś wielkim i nieporęcznym.

Chłopiec, którego widziałem w tym roku w Wodzisławiu, naprawdę odgarniał śnieg kolorową łopatą dostosowaną rozmiarami do jego wzrostu i sił. Zadanie, przed którym go postawiono, było dostosowane do jego możliwości. Było też widać, że jest przygotowany do tego, co robi. Wiedział, jak posługiwać się narzędziem, które trzymał w ręku.

Przysłuchiwałem się w tych dniach dyskusji o górnikach, którzy kilkanaście lat temu podczas restrukturyzacji górnictwa odeszli z pracy w kopalniach, biorąc odprawy. Ktoś cytował za prof. Markiem Szczepańskim, że tylko 10 procent z nich w ogóle zdołało założyć jakieś własne biznesy, ale były to przedsięwzięcia skromne. Górnicy nie potrafili działać wspólnie, połączyć kapitałów, stworzyć dużych, liczących się na rynku firm. Zdaniem prof. Szczepańskiego zabrakło im wiedzy prawnej, ale także odgórnej podpowiedzi, że to też jest dobre rozwiązanie.

"Skąd ludzie, którzy przez całe życie wykonywali pracę najemną, byli trybikami w wielkiej machinie, mieli wiedzieć, jak się zabrać do własnego biznesu?" - pytał jeden z uczestników wspomnianej rozmowy. "Oni nie byli do tego w żaden sposób przygotowani. Ani oni, ani ich rodziny. To kopalnia była przecież ich matką-żywicielką. Spodziewali się, że tak będzie zawsze. Sytuacja ich przerosła".

Pomyślałem, że tamci górnicy nie tylko dostali do rąk zbyt wielką łopatę, ale również nikt nie okazał się troskliwym, mądrym ojcem, który nauczyłby ich, w jaki sposób posługiwać się nieznanym wcześniej narzędziem. Znaleźli się w zupełnie nowych warunkach, poza środowiskiem, w którym czuli się bezpieczni, w którym byli "u siebie". W jakiś sposób wypadli ze społeczności, w której dotychczas funkcjonowali, a nie odnaleźli się w żadnej nowej grupie.

Papież w Franciszek w adhortacji apostolskiej "Evangelii gaudium" mówiąc o kryzysie zaangażowania wspólnotowego, napisał: "Dzisiaj wszystko poddane jest prawom rywalizacji i prawu silniejszego, gdzie możny pożera słabszego". Jego zdaniem, w następstwie tej sytuacji wielkie masy ludności są wykluczone i marginalizo-wane, bez pracy, bez perspektyw, bez dróg wyjścia.

Człowiek jest traktowany jak dobro konsumpcyjne, które można użyć, a potem wyrzucić. Franciszek zwraca uwagę, że to my, ludzie współcześni, daliśmy początek kulturze "odrzucenia".

Takie podejście do człowieka jest dziś nie tylko akceptowane, ale wręcz promowane. Przy czym nie chodzi tylko o zjawisko wyzysku i ucisku, ale o coś nowego: "Przez wykluczenie zraniona jest w samej swej istocie przynależność do społeczeństwa, w którym człowiek żyje, ponieważ nie jesteśmy w nim nawet na samym dole, na peryferiach czy pozbawieni władzy, ale poza nim. Wykluczeni nie są «wyzyskiwani», ale są odrzuceni, są «niepotrzebnymi resztkami»" - zdiagnozo-wał sytuację papież.

Uczestnicy cytowanej wyżej dyskusji różnili się w poglądach na to, kto odchodzących z kopalni górników powinien przygotować i wdrożyć do nowego sposobu życia. Kilkoro składało to zadanie wyłącznie na barki państwa. Jednak dwoje czy troje twierdziło, że powinny się do tego dzieła włączyć związki zawodowe, rozmaite instytucje i organizacje społeczne, a nawet Kościół.

"Moim zdaniem, w takich sytuacjach nie wystarczają same pieniądze, nie starczają też rozmaite kursy. Tu trzeba przemiany mentalności, a to wymaga dużo czasu i zaangażowania bardzo wielu ludzi i instytucji" - powiedziała jedna z uczestniczących w rozmowie kobiet. Właściwie podsumowała dyskusję.

ks. Artur Stopka, publicysta


*Miss Studniówki 2015 ZDJĘCIA Najpiękniejsze dziewczyny studniówki
*Abonament RTV 2015 droższy! [ILE WYNOSI ABONAMENT + ZWOLNIENIA] Kto nie musi płacić abonamentu?
*Poszukiwani przestępcy z woj. śląskiego. Czy widziałeś te osoby? [TOPLISTA POSZUKIWANYCH]
*Aneta Zając nago w Playboyu [PIKANTNE ZDJĘCIA + WIDEO]
*Strajk w JSW? Będzie głośniej niż w Kompanii Węglowej! - ostrzegają górnicy
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ks. Stopka o odprawach dla górników: Wielkość łopaty i czas - Dziennik Zachodni