Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kaszubska oaza pasjonatów psich zaprzęgów i dalekiej północy [ZDJĘCIA]

Bartosz Cirocki
Maciej Słomiński, pomorski prekursor psich zaprzęgów, szkoli młode pokolenie. Obok domu stworzył namiastkę krainy śniegu, teraz z przyjaciółmi rusza do prawdziwej Arktyki.

W temperaturze 40 stopni Celsjusza poniżej zera, każda, nawet prozaiczna czynność jest nie lada wyzwaniem, zwykłe zaparzenie herbaty staje się skomplikowaną operacją. W takich arktycznych warunkach, na niemal całkowitym bezludziu, w najbardziej na północ wysuniętych rejonach Finlandii, ponad miesiąc zamierza spędzić pomorska wyprawa kierowana przez Macieja Słomińskiego. Wyruszają 26 lutego, aby eksplorować Laponię, ale nie na nartach czy samochodem, lecz psimi zaprzęgami. Robią to nie po to, by pobić rekord czy komuś coś udowodnić, ale, jakkolwiek by to nie zabrzmiało, dla własnej przyjemności. Na co dzień, skupieni wokół niecodziennego miejsca nazwanego Kaszubską Alaską, też pokazują, że można żyć inaczej.

- Kiedy mam wszystko i nic nie muszę, mieszkam w bloku, z ciepłymi kaloryferami i włączonym telewizorem, codzienność staje się nużąca i z czasem już nic się nie chce - mówi lider ekspedycji. - Ja czuję, że żyję, gdy jestem w namiocie rozbitym na śniegu, gdy już narąbałem drewna na ognisko i zabezpieczyłem wszystko, co było konieczne. Nie jestem ekstremistą, entuzjastą mieszkania w lesie, picia deszczu i żywienia się korą. Korzystam z tego, co daje cywilizacja, ale w sposób umiarkowany i nie oddając się temu w całości. Siedząc w mroźny dzień na śniegu i patrząc na zorzę polarną wiem, że żaden smartfon czy telewizor nigdy mi tego nie da.

Jest przykładem człowieka, który szybko wiedział, co chce robić w życiu. Poszedł do szkoły hodowli zwierząt, by od razu po maturze zgłosić się do zoo w Oliwie. Chodził tam tak długo, aż znalazła się dla niego posada. W ogrodzie zoologicznym przepracował 10 lat, organizował tam przejażdżki końmi i bryczką, nawet tam mieszkał. Zajmował się wieloma gatunkami, ale jego oczkiem w głowie stały się wilki.

Maks i Dżela

Szczególnie związał się ze szczeniakiem, którego nazwał Maks. Z nim mieszkał i jeździł do miasta, chciał umieścić go w parku wilków, a wcześniej nauczyć szczenię zasad panujących w wilczym świecie. By powiększyć stado, zakupił Dżelę, swojego pierwszego husky.

- Gdy wilk miał półtora roku, musiałem wyjechać na miesiąc do Brazylii - opowiada ówczesny pracownik zoo. - Maksa zamknięto wtedy w klatce, ale wyrwał siatkę, uciekł do lasu. Kolega zwabił go z powrotem przyprowadzając Dżelę, a potem rzucił się chcąc złapać zwierzę. Maks, jak to wystraszony pies, bronił się i uszczypnął pracownika w rękę. Zoo, które było formalnym właścicielem wilka uznało, że jest niebezpieczny, przeniosło go do klatki pancernej, a potem oddało do ogrodu w Opolu.

Po zakończeniu pracy w Oliwie, Maciej Słomiński zajął się organizowaniem spotkań dla dzieci z opowieściami o zwierzętach, końmi i psami zaprzęgowymi, które stały się jego pasją. Został jednym z prekursorów mushingu w północnej Polsce.
- W 1995 roku odbyły się pierwsze w Polsce zawody psich zaprzęgów, ja na swoje pierwsze pojechałem dwa lata później - wspomina. - Wielkie wrażenie zrobili na mnie profesjonalni zawodnicy z Czech i Słowacji. Gdy zobaczyłem, jak maszer podszedł do lidera zaprzęgu, jak odliczał sekundy do startu, a pies w skupieniu patrzył i na komendę ruszył, łzy pociekły mi po policzkach.

Alternatywa dla miasta

Wraz z rodziną zamieszkał w Leźnie, na pograniczu Gdańska i Kaszub. Obok domu zbudował kenel, a potem tipi . Najpierw chodziło o to, by dobrze czuć się tam z przyjaciółmi, którzy zaczęli przybywać na spotkania i imprezy. Potem zaczęły przyjeżdżać szkoły, powstały kolejne tipi, faktoria na wzór lapońskiej koty, małe zoo i inne atrakcje. Powstała Kaszubska Alaska.

Wokół Alaski i jej właściciela skupili się inni miłośnicy mushingu. Założyli Sportowy Klub Psich Zaprzęgów Nome Kaszuby oraz drużynę Red Wolves, w której młodzi miłośnicy tej dyscypliny trenują i startują w zawodach - przez cały rok, bo choć sport kojarzy się z zimą, to w Polsce dominuje jego bezśnieżna odmiana zwana drylandem, w której zamiast sań wykorzystuje się wózki. Kto chce, może obejrzeć trening, porozmawiać, posiedzieć przy ognisku.

W grudniu w Leźnie rozpoczął się cykl spotkań z ludźmi północy. Pierwszym gościem był Romuald Koperski, kolejnymi będą Czukcza i badaczka ludu Nieńców. Odbywają się tam też spotkania w klimacie północy. Wtedy, podczas rozmów przy ognisku, picia herbaty i gry na bębnach, rodzą się pomysły. Takie, jak ten o wyprawie do Laponii.

Pięć tygodni w Laponii

Dla Macieja Słomińskiego trudne eskapady to nie pierwszyzna. W 2001 r. przejechał psim zaprzęgiem z Międzyzdrojów do Sopotu brzegiem Bałtyku. Ma też doświadczenie w wyprawach na daleką północ - był na Spitsbergenie, wiele razy w Laponii. Ale najbliższa wyprawa będzie wyjątkowa, bo zaliczana jest do największych polskich ekspedycji maszerskich w historii.

Śmiałkowie wyruszą z Pomorza 26 lutego. Samochodami pojadą do Estonii, promem przeprawią się do Helsinek i dotrą do małej lapońskiej osady. Tam ładują sprzęt na sanie i dalej ruszają już psimi zaprzęgami. Na jeziorze w rejonie Inari założą obóz, który stanie się bazą do wypadów, podczas których chcą poznawać przyrodę oraz kulturę Samów, jak nazywani są rdzenni mieszkańcy Laponii. Potem ruszą do miejsca, gdzie schodzą się granice trzech skandynawskich państw, a na finał zamierzają wspiąć się na najwyższą górę Finlandii - Halti. W wyprawie wezmą udział uczestnicy poprzednich wyjazdów do Laponii, ale także osoby, dla których będzie to pierwsza tak wymagająca przygoda. Część z nich będzie się zmieniać, a stały trzon, obok Macieja Słomińskiego, tworzyć będzie Paweł Majchrzakowski. - Doświadczenie z psimi zaprzęgami mam duże, ale w Laponii jeszcze nie byłem, więc traktuję ten wyjazd jako spełnienie marzeń - mówi kucharz i helder ekspedycji. - Sprzęt skompletowałem, jestem spakowany, czekamy teraz na to, jaka będzie pogoda. Strachu nie czuję, ale respekt na pewno, dlatego trzeba się dobrze przygotować.

O tym, jak poszło miłośnikom północy z Pomorza na pewno napiszemy.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki