Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: Karol Godula czy Karl Godulla?

Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat arc.
Czy sam gramatyczny "kształt" imion i nazwisk może być orężem w bojach o tożsamość narodową? Czy ma dziś jakikolwiek sens dyskutowanie o tym, co w brzmieniu imion i nazwisk jest "polskie", co "niemieckie", a co "górnośląskie"?

Odpowiedzią niech będzie komentarz Czytelnika DZ, który po jednym z moich felietonów udzielił mi surowej reprymendy: "Karol Godula nie istniał. Historyczną postacią jest Karl Godulla". Rozumiecie Państwo tę podstępnie sformułowaną aluzję, kryjącą ciężki zarzut, że sztucznie polonizuję (czytaj: fałszuję) nazwisko (czytaj: narodowość) sławnego XIX-wiecznego "króla cynku"? Mój adwersarz nie ma wątpliwości, że mnie zdemaskował i zapędził w kozi róg. Powinienem uderzyć się w piersi i wywiesić białą flagę?

Nic podobnego. Ów samozwańczy obrońca godności tej jednej z najbarwniejszych postaci dawnego Śląska popełnił - ledwie w dwóch krótkich zdaniach - serię błędów. Po pierwsze: przyszły magnat przemysłowy został ochrzczony w roku 1781 jako Karl Godula (przez jedno "l"; w zachowanych dokumentach podobnie zapisywano nazwisko jego ojca i stryja). Po drugie: podpisywał druki i listy jako Carl Godulla (nie jest dla mnie jasne dlaczego latynizował swe imię; może wydawało mu się, że będzie brzmiało "szlachetniej", a może czuł sentyment do łaciny i szkoły, gdzie zwyczajem tamtych lat został odnotowany jako Carolus?).

Po trzecie: sugestia, że to nazwisko MUSI być dziś pisane po niemiecku jest fałszywa, bo pochodzenie ma ewidentnie polskie albo - jak kto woli - słowiańskie (inna rzecz, że nie udało się dowieść jego etymologicznych koneksji). Po czwarte i najważniejsze: nawet, gdyby rzeczywiście w akcie chrztu pojawił się Karl Godulla, to i tak miałbym prawo - zgodnie z normami języka polskiego - podać brzmienie tego nazwiska tak, jak to zrobiłem (podwójne "ll" często pojawiało się w transkrypcji niemieckiej w miejscach, gdzie pierwotnie było polskie "ł"). Zwłaszcza tych, którzy i tak mi nie wierzą, odsyłam do wyczerpującego szkicu Barbary i Adama Podgórskich z niedawno wydanej książki zbiorowej "Godulowe silva rerum".

To nie są spory akademickie, w znaczeniu - toczone w wąskim gronie, na wydumane tematy, które nikogo nie interesują. Zwłaszcza na Górnym Śląsku jest inaczej. Świetnie więc rozumiem i podzielam gorycz tych Górnoślązaków, którym - wbrew ich woli - nazwiska rzeczywiście celowo germanizowano lub polonizowano (i kazano zmieniać imiona). Rozumiem przywiązanie do tych wszystkich spółgłoskowych zbitek: "tz", "ll", "th", "sch" itp. W nich bowiem zawiera się szacunek do swych ojców i dziadów, których nazwiska tak właśnie zapisano w parafiach i urzędach państwa pruskiego. W czasach Karola Goduli stosowanie transkrypcji niemieckiej w nazwiskach "obcych" (czytaj: polskich) było powszechne i nie mogło być traktowane jako szykana (choćby tylko z powodu powszechnego analfabetyzmu).

Ta sama praktyka w warunkach reżimu nazistowskiego oznaczała już coś przeciwnego. Wtedy nie chodziło - jak w poprzednich epokach - tylko o kwestie fonetyczne (przecież Niemcy nie byli w stanie "ze słuchu" zapisać, przeczytać i wymówić większości polskich nazwisk!). Chodziło o zglajszachtowanie społeczeństwa, o wyrugowanie z kultury Górnego Śląska niepożądanych "nieczystości" narodowościowych.

Poruszamy się po materii delikatnej. To jasne, że jak ktoś chce dziś nadal nazywać się - na przykład - Kozioll (a nie Kozioł), Wesolly (a nie Wesoły), to ma do tego prawo. I nic w tym wyborze zdrożnego. To sprawa zindywidualizowanej pamięci rodowej. Ale w tych kwestiach nie można być demagogiem! Na przykład nazwisko mojego dziadka po mieczu - niestety, mam na to dowody tylko pośrednie - zapisano z "h" na końcu. Ja tę literkę - rzecz oczywista, bez swej woli - już przed urodzeniem "zgubiłem". I dlatego jej nie mam. Inaczej w familii mojej matki, gdzie jednemu bratu nazwisko kończyło się na "ck", a jej rodzonej siostrze już tylko na "k". I tak zostało na zawsze! Bo taki "dziwny" ten nasz Górny Śląsk.

A co z imionami, z Godulą? Może jednak Carl? Raczej nie, choć to zależy od kontekstu. Gdy myślimy na przykład o królu Prus Fryderyku Wielkim, to przecież w tekście polskojęzycznym raczej nie napiszemy: Friedrich II. Ale grzech by to nie był. Grzechem jest w takich razach podszyta nacjonalizmem zapalczywość...

Krzysztof Karwat, publicysta


*Miss Studniówki 2015 ZDJĘCIA Najpiękniejsze dziewczyny studniówki
*Abonament RTV 2015 droższy! [ILE WYNOSI ABONAMENT + ZWOLNIENIA] Kto nie musi płacić abonamentu?
*Poszukiwani przestępcy z woj. śląskiego. Czy widziałeś te osoby? [TOPLISTA POSZUKIWANYCH]
*Aneta Zając nago w Playboyu [PIKANTNE ZDJĘCIA + WIDEO]
*Strajk w JSW? Będzie głośniej niż w Kompanii Węglowej! - ostrzegają górnicy
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!