Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katowice: tylko tu zostaniesz bacą i juhasem. Górale z całych Karpat zjeżdżają po naukę

Michał Wroński
Podobno bacowanie górale mają we krwi, ale zdany egzamin zdecydowanie ułatwia funkcjonowanie na rynku europejskim
Podobno bacowanie górale mają we krwi, ale zdany egzamin zdecydowanie ułatwia funkcjonowanie na rynku europejskim arc.
Tytuły bacy i juhasa można zdobyć tylko w Katowicach. Nie tylko polscy górale chcą się uczyć. Ci z Czech, Słowacji i Rumunii także

Nie Zakopane, nie Nowy Targ, nie Zawoja, lecz Katowice są tym miejscem, gdzie należy się udać, by zdobyć oficjalny tytuł bacy. Dlaczego? Bo katowicka Izba Rzemieślnicza oraz Małej i Średniej Przedsiębiorczości kilka lat temu zadbała o to, by wpisać bacę i juhasa na listę zawodów. Teraz ma prawo przeprowadzać stosowne egzaminy (w przygotowaniu szkolenia spory udział mieli też naukowcy z krakowskiego Uniwersytetu Rolniczego).

Zdało je już kilkudziesięciu hodowców z całych polskich Karpat (zdarzyła się w tym gronie także kobieta). Teraz katowicka Izba chce też przyciągnąć na Śląsk górali z Czech, Słowacji, a nawet Rumunii.

Inni nie mają już dziś takich kursów

Tam nie ma już szans wykształcić się na bacę. Kiedyś takie specjalne kursy były przy szkołach rolniczych w Czechach, ale to już się skończyło - mówi Piotr Kohut, baca z Koniakowa.

Jak dodaje, w przypadku Słowaków bądź Czechów z Zaolzia sprawa byłaby o tyle prosta, że językowe podobieństwo ułatwiłoby przeprowadzenie takiego egzaminu. Ten zaś składa się z dwóch części: teoretycznej i praktycznej. W tej pierwszej można zostać zapytanym np. o typy łąk, pastwisk czy inne zagadnienia natury przyrodniczej, w drugiej trzeba się wykazać m.in. umiejętnością strzyżenia owcy, rozpalania ogniska i wyrobu serów.

- Tak naprawdę jednak edukacja nie polega na uczeniu, jak robić oscypki, ale na zapoznaniu z wymogami współczesnego pasterstwa - tłumaczy Piotr Kohut. - Dzisiejsze rolnictwo ma swoje prawne obostrzenia, co dla nas pasterzy powoduje wiele komplikacji. A taki kurs pozwala poznać przepisy, wyniki najnowszych badań, dowiedzieć się, jak rozpoznawać nowe choroby i jak handlować żywnością. Oczywiście faktem jest, że zdawanie egzaminu na bacę dowartościowuje też ten fach - dodaje Kohut.

Górale chcą kształcić swoje dzieci na baców i juhasów

U nas chętnych do zdobycia certyfikatu na bacowanie jest zaś coraz więcej. Jak wylicza Maria Banachowicz z Izby Rzemieślniczej oraz Małej i Średniej Przedsiębiorczości w Katowicach, od czasu wpisania bacy na listę zawodów 57 osób uzyskało tytuł czeladnika, a cztery mogą pochwalić się tytułem mistrza (Izba wykształciła też czterech juhasów).

- Górale chcą kształcić swoje dzieci w tym zawodzie. Wiedzą, że z odpowiednim certyfikatem łatwiej im wejść na unijny rynek żywności - mówi Maria Banachowicz.

Szkolenie i egzaminowanie słowackich bądź czeskich górali pod szyldem katowickiej Izby na razie jest wyłącznie w sferze pomysłów. Jak ocenia Piotr Kohut, najłatwiej byłoby rozpropagować naukę bacowania wśród potencjalnych adresatów przy okazji wspólnych transgranicznych projektów, bądź podczas wydarzeń kulturalnych.

Tych zaś nie brakuje. Warto przypomnieć choćby to, że dwa lata temu górale ze wszystkich karpackich krajów połączyli siły, organizując tzw. Redyk Karpacki. W jego trakcie pasterze ze stadem kilkuset owiec przeszli górami od Rumunii przez Ukrainę, Słowację i Polskę aż po Czechy.
Najwięcej stad jest w Beskidach i na Podlasiu

Baca i juhas trafili na listę zawodów 1 lipca 2010 roku.

Tego dnia weszło w życie rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej w "sprawie klasyfikacji zawodów i specjalności na potrzeby rynku pracy oraz jej stosowania". Baca trafił w niej do grupy rolników "produkcji roślinnej i zwierzęcej", natomiast juhasa zakwalifikowano w niej jako "hodowcę wyspecjalizowanej produkcji zwierzęcej". O wpisanie bacy i juhasa wystąpiła jeszcze w roku 2009 katowicka Izba Rzemieślnicza oraz Małej i Średniej Przedsiębiorczości. Jak tłumaczyli jej przedstawiciele, taki krok pozwoli bacom i juhasom na korzystanie ze świadczeń społecznych KRUS lub ZUS oraz różnych form zasiłków.

Pierwszy egzamin odbył się w listopadzie 2013 roku, w ubiegłym roku egzaminy zawodowe przeprowadzono już dwa razy.

Obecnie w Polsce hoduje się ok. ćwierć miliona owiec - przede wszystkim w Beskidach oraz na Podlasiu.

To ok. 20 razy mniej aniżeli jeszcze 30 lat temu i znacznie mniej niż w takich krajach Europy jak Rumunia, Francja czy Hiszpania, gdzie pogłowie tych zwierząt idzie w miliony sztuk. Polscy właściciele stad narzekają na zagmatwane przepisy i niską opłacalność takiego biznesu. Z drugiej strony jednak najgorsze już chyba minęło - owiec jest wyraźnie więcej niż w latach 90-tych XX wieku, pojawiły się też programy (jak chociażby funkcjonująca w województwie śląskim "Owca Plus") wspierające hodowlę tych zwierząt i kulturową otoczkę tej tradycji. Do hodowli owiec dopłaca też Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Program dopłat został najpierw wdrożony na terenie pięciu województw (małopolskiego, podkarpackiego, śląskiego, opolskiego i dolnośląskiego), potem zasięg jego obowiązywania został rozszerzony. Aby hodowca mógł się o taką dotację ubiegać jego stado musi być odpowiednio liczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!