Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdrowie: O systemie bez znieczulenia. Dlaczego lepiej usypiać prywatnie?

Elżbieta Twórz
anestesia/wikipedia commons
Mamy doskonałych anestezjologów i wciąż niedoskonały system - mówi prof. dr hab. n. med. Krzysztof Kusza, krajowy konsultant ds. anestezjologii i intensywnej terapii.

Anestezjologia oraz intensywna terapia to dziedziny decydujące o przeżyciu poważnych operacji. Tymczasem słyszy się, że anestezjolodzy wolą pracować w klinikach medycyny estetycznej niż na szpitalnych oddziałach. Nie ma dla nich miejsc czy pieniędzy?
Wie pani, my w polskim systemie ochrony zdrowia pracujemy nieco w trybie akcyjnym... Jest akcja ,,nie masz prawa umrzeć z powodu choroby układu krążenia" - środki dedykuje się głównie kardiologii, bo z epidemiologii wynika, że choroby układu krążenia to największy zabójca, jest akcja: ,,nie masz prawa umrzeć z powodu choroby nowotworowej", to środki ,,rzuca się" w kierunku onkologii. I słusznie, tylko że drugim największym zabójcą po chorobach układu krążenia jest ciężka sepsa oraz wstrząs septyczny i tutaj już brak programu narodowego na walkę z ciężką niewydolnością wielonarządową, bo taki przebieg mają te zespoły chorobowe. Anestezjologia i intensywna terapia, w tym wypadku intensywna terapia, dotyczy chorych ze wszystkich dziedzin, więc musiałoby paść chyba takie mało nośne hasło: ,,nie masz prawa umrzeć, jeśli znajdujesz się w stanie krytycznym". Tylko że trzeba przebić się do społecznej świadomości z informacją, że stan krytyczny może być odwracalny i nie oznacza nieuchronnej śmierci. Wręcz przeciwnie, śmiertelność w polskich OAiIT na przestrzeni ostatnich 25 lat spadła aż o 25 procent i ciągle mogłaby spadać, jeśli pacjent trafiłby natychmiast do właściwego oddziału. A często tam nie trafia. Bo w danym szpitalu albo nie ma wolnych miejsc, w związku z czym pacjent oczekuje w innym oddziale, żeby z opóźnieniem trafić do tego właściwego, albo jest do niego zbyt późno zakwalifikowany. Tak więc ,,opowieści" snute przez ludzi, którzy nie mają pojęcia o organizacji w ochronie zdrowia, że to brak specjalistów w naszej dziedzinie decyduje o dostępności do intensywnej terapii, są nieprawdziwe. Bo gdzie ci specjaliści mieliby pracować? Przecież trzeba im stworzyć miejsca pracy. Tak więc to nie brak ludzi, tylko niedostatek stanowisk, na których można by ratować człowieka, który znajduje się w stanie zagrożenia zdrowia i życia, jest przyczyną stanu, jaki mamy w anestezjologii i intensywnej terapii. Minister zdrowia w rozporządzeniu określił, że tych stanowisk nie może być mniej niż 2 procent. Napisano ,,nie mniej", co oznacza, że może być więcej, ale dzisiaj niestety tak nie jest. W starszych rozporządzeniach pisano nawet: od 2 do 5 procent. W szpitalach miejskich ta wartość powinna być bliska 5 procentom, w krajach UE uważa się, że minimum dla szpitali municypalnych to 5 procent, uniwersyteckich - 10 procent, a w Stanach Zjednoczonych mają w uniwersyteckich 20 procent. Te dane chyba wiele obrazują.
To jest przecież przepaść...
Zaraz, zaraz, nie od razu tak dramatycznie... Mają inaczej zorganizowaną ochronę zdrowia. Oszczędzają na systemie jednodniowym i mogą inwestować w ten, który jest dużo droższy, czyli hospitalizacyjny - również w intensywną terapię, która w Polsce jest refundowana na poziomie 50-60 procent kosztów, jakie ponosimy na leczenie chorego. To jest kolejny element, który zniechęca ,,podmioty lecznicze" (bo tak mówimy teraz o szpitalach) do rozwijania bazy łóżkowej w intensywnej terapii. No i w tych ,,podmiotach" żaden dyrektor nie jest zainteresowany, żeby rozwijać dyscyplinę medycyny na terenie szpitala, którym zarządza przynoszącą mu stratę już z założenia, chyba że profil szpitala jest taki, że umożliwia mu innymi procedurami, wysoko wycenionymi, lub powiem prosto - przeszacowanymi, tę stratę nadrobić. Chociaż to nadal nie będzie przyczynek dla organu założycielskiego do rozwijania bazy stanowisk intensywnej terapii.

Mówi pan profesor: nie tak dramatycznie, a jednocześnie mówi pan o dyrektorach szpitali "liczykrupach". A gdzie pacjent?
Chory przestał być podmiotem w ochronie zdrowia, a podmiotem stały się dwa elementy: płatnik (wszyscy dostosowują się do tego, czego sobie życzy) i ekonomia, czyli dyscyplina ekonomiczna szpitala, za której złamanie zarządzający odpowiada w świetle ustawy o finansach publicznych. Nas z kolei obowiązuje ustawa o zawodzie lekarza, która nakazuje leczyć z najlepszą i najnowszą wiedzą medyczną. Niestety, trudno uznać, aby te akty prawne były spójne. Chory w tym całym galimatiasie ,,zginął". Przedstawia się go ,,do zapłaty", czyli określa, czy spełnił wymagane kryteria, czy nie. I spirala absurdu jest nakręcana. Oczekiwania są takie, że świadczenie zdrowotne ma być zrealizowane na poziomie równym zachodnioeuropejskiemu, czy takiemu jak w USA, lecz kilka lub nawet kilkanaście razy tańsze. A cudów nie ma... W jaki sposób to może być wielokrotnie tańsze? Przecież sprzętu medycznego nikt nie sprzedaje nam taniej, wręcz przeciwnie - np. leki anestetyczne firmy amerykańskie sprzedają nam drożej, bo w USA chronią swoje firmy i dofinansowują je tak, że sprzęt czy lek na rynku wewnętrznym USA może być tańszy, a dla nas już nie. A jak to wszystko jest u nas wyceniane, wystarczy taki przykład: wie pani, że nie ma u nas takiego świadczenia, jak znieczulenie? Jest dyscyplina - anestezjologia, ale nie ma świadczenia - anestezja, czyli znieczulenie.
Jak to nie ma? NFZ "nie rozpoznaje" takiego świadczenia, jak znieczulenie? Jest za darmo?
Normalnie za darmo... Płatnik uważa, że znieczulenie jest w koszcie zabiegu operacyjnego i w związku z tym nie ma dla znieczuleń żadnych kodów, co oznacza, że praktycznie nie można ich policzyć oraz określić ich charakteru. Należałoby prowadzić w tym celu osobną sprawozdawczość na potrzeby każdego podmiotu leczniczego, czy w ogóle całego kraju.
Kwoty NFZ są wirtualne, ale np. usypianie - dla każdego zdrowo myślącego człowieka - jest jak najbardziej realne.
We wszystkich dziedzinach koszty procedur medycznych w Polsce są wirtualne, bo nikt tego nigdy nie wyliczył...

Jak to więc jest z finansowaniem i zarabianiem w służbie zdrowia? Proszę zdradzić tę tajemnicę...
Ano tak, że menedżerowie mają tak zarządzać szpitalami, żeby wpasować się w system, co jest niewykonalne. W związku z tym, jedynym elementem ,,zbliżenia się" do oczekiwanego słupka ekonomicznego jest cięcie kosztów najczęściej ,,po wynagrodzeniach" lub zwolnieniach. Ci menedżerowie niczego zresztą innego nie mają pośród narzędzi optymalizujących organizację pracy. W publicznej ochronie zdrowia nierzadko pracują tacy zarządzający, którzy jeszcze się uczą i nie mają najwyższych kwalifikacji. Obejmuje ich - jeśli się nie mylę - ustawa kominowa i nie mogą zarobić więcej niż określona ustawowo kwota. No więc ci, którzy świetnie się na zarządzaniu znają, idą do prywatnej ochrony zdrowia, gdzie zarabiają wielokrotnie więcej i tam faktycznie dobrze ją organizują. Ale ta prywatna zajmuje się świadczeniami, które są dobrze wyceniane. Słyszała pani kiedyś, żeby istniał w Polsce prywatny oddział intensywnej terapii? Płatnik doskonale wie, że nie dofinansowuje tego świadczenia, chociażby dlatego, że inne przepisy - w tym Konstytucja - uniemożliwiają odmówienie udzielenia świadczenia ratującego życie, co zresztą z punktu widzenia obywatela jest oczywiste i funkcjonuje nawet w najbardziej liberalnych systemach ochrony zdrowia. Najpierw ratowanie życia, a dopiero potem pytanie o ubezpieczenie. Są podmioty, ale prywatne, które zaczynają wychodzić na plus, bo same nie mają oddziałów intensywnej terapii, ale kontrakty z NFZ, które są ważne tylko wtedy, jeśli mają podpisaną umowę z publicznym świadczeniodawcą. To są proste mechanizmy, które, mam nadzieję, w końcu kiedyś wreszcie się zmienią.

Rozmawiała: Elżbieta Twórz


*Zamieszki przed siedzibą JSW: Policja znowu strzelała do związkowców WIDEO + ZDJĘCIA
*Psychopata z Zabrza więził kobietę w kanale. Opis tortur jest drastyczny. Czy zostanie skazany?
*Zielony jęczmień na odchudzanie? Tak! To działa. Właśnie zielony jęczmień stosują gwiazdy TV
*Zwolnienia grupowe w Biedronce to fakt. Oto pracownicy do zwolnienia
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!