Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasza Historia: Tychy socjalistyczne to nie to samo co komunistyczne. A więc jakie?

Jolanta Pierończyk
Od wczoraj w kioskach jest już nowy, marcowy numer miesięcznika "Nasza Historia". W najnowszej "Naszej Historii" piszemy m.in. o tym, jak budowano Tychy. To miało być wzorcowe miasto socjalistyczne.

Pierwszy raz przyjechałem do tego miasta w marcu 1958 r. Wysiadłem z autobusu na placu Bieruta (dziś Baczyńskiego). Wszędzie błoto, chlapa. Andromeda była w budowie, ale przeciwna ściana, z wieżyczkami, już funkcjonowała. Było już tam wszystko potrzebne do życia: sklep spożywczy, bar ekspress, gdzie zjadłem flaczki i kupiłem ser Złoty Ementaler (wtedy jeszcze produkowany w Chorzowie, a nie w Tychach), apteka, poczta, postój dwóch taksówek… W oddali zobaczyłem kościół Marii Magdaleny, a za ulicą Budowlanych las dźwigów wznoszących osiedle C - tak swój pierwszy krótki pobyt w Tychach wspomina na łamach najnowszego miesięcznika "Nasza Historia" architekt Andrzej Czyżewski.

W Tychach miało być wszystko, co potrzebne do życia. Na tym polegała idea miasta socjalistycznego. - Socjalistyczne nie znaczy komunistyczne. Socjalistyczne znaczyło po prostu równe warunki życia dla wszystkich - tłumaczy Andrzej Czyżewski.

Budując wtedy, zaledwie w parę lat, nowe miasto (nie tylko w Polsce, ale i we Francji, Anglii, Holandii, Szwecji) wiedziano na pewno, że musi być zasadniczo inne od miast powstałych w XIX wieku. Powinno stwarzać możliwie najlepsze warunki do życia wszystkim jego mieszkańcom. Nie może w nim być dzielnic dla ludzi bogatych i przeciętnie lub mało zarabiających. Wszystkie budynki i mieszkania muszą być jednakowo wyposażone w wodociąg i kanalizację, elektryczność, centralne ogrzewanie. Wychodzono z założenia, że nowe miasto ma być wyposażone w niezbędną sieć szkół, przedszkoli, szpitali, sklepów i obiektów kultury (w tym także kościołów - w oficjalnym planie ich nie było, ale były przewidziane dla nich miejsca ukryte pod ogólną nazwą "obiekty kultury"). Tak właśnie budowane były Nowe Tychy. Szerzej na ten temat w miesięczniku "Nasza Historia", który czeka na Państwa w kioskach.

Ponadto w najnowszym wydaniu "Naszej Historii" czytajcie m.in.:

- "Duchy wojny" Alojzego Lyski: Śląski publicysta wspomina lata 40. i 50. na Śląsku. Narratorką kolejnego tomu śląskiej sagi jest Wiktoria Lysko (potem Sitko), matka autora, bojszowianka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!