Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okiem Jerzego Stuhra: Wstrzymaj się z osądem innego człowieka, słyszałem w Sri Lance

Jerzy Stuhr
04.03.2012 krakow ..n/z: jerzy stuhr aktor, portret fot. andrzej banas / polskapresse .gazeta krakowska
04.03.2012 krakow ..n/z: jerzy stuhr aktor, portret fot. andrzej banas / polskapresse .gazeta krakowska Andrzej Banas / Polskapresse
Przyjechał Pan z innego świata… Proszę opowiedzieć o egzotyce, w której Pan był. Pierwszy raz na Wschodzie. Kiedyś Pan powiedział, że nie czuje Wschodu, czy to wrażenie się zmieniło?

Nie. Mam tę świadomość, że trudno by mi było do końca zrozumieć tę odmienność. Wróciłem z innej rzeczywistości, też niełatwej, bo jak przejeżdża się przez Sri Lankę dzisiaj, zwłaszcza przez te tereny środkowe, to wojnę widać ciągle, wypalone domy, zrujnowane, zbombardowane.

To jeszcze pozostałość po Tamilskich Tygrysach… Tamta wojna trwała przez blisko 30 lat, a wszystko skończyło się właściwie dopiero w 2009 roku. Więc to jeszcze wszystko widać. 30 lat naród się wzajemnie wyrzynał: Tamilowie i Syngalezi…
I to widać bardzo. Dopiero teraz budują jakieś drogi, ale turyści, zamiast godzinę, jadą trzy i pół godziny, bo jakiś plan narodowy w sprawie budowy dróg jest założony, ale to trwa.

A znów, gdy zjeżdżasz na południe, to widzisz efekty tsunami z 2004 roku. Jeszcze. Nieodbudowane domki na tych terenach nadmorskich. Byliśmy na przykład w żółwiarium, gdzie były różne egzemplarze tych morskich zwierząt.

Przy jednym z akwariów zobaczyliśmy napis: "Ten żółw przeżył tsunami". Pływał w nim wielki żółw, bez dwóch nóg…
Dużo o tym przewodnicy opowiadają: 40 tysięcy ludzi zginęło w jeden dzień. Przejeżdżamy koło linii kolejowej, przewodnik zatrzymuje auto i mówi, że właśnie w tym miejscu jechał pociąg z turystami japońskimi, który fala zmyła i porwała. Zginęło wtedy 2000 ludzi. Pomnik im wybudowano.

Te tragedie zostawiły wielkie ślady. Oczywiście, teraz jest spokój. Teraz jest radosny okres. W 2009 roku podpisali ostateczne porozumienie. Tamilowie to było coś takiego, jak separatyści w Doniecku. Oni byli zbrojeni z Indii, były to terrorystyczne organizacje uzbrojone po zęby. Tamilowie bombardowali z powietrza. Do dzisiaj nikt oficjalnie nie przyznał, kto im dawał broń. A Syngalezi - chcieli ich wyrzucić. Tamilowie mieszkają na północy. I wszystkie wycieczki i szlaki turystyczne do dziś omijają północ, mimo że tam są najstarsze świątynie, tam właśnie Budda przeżywał najdłuższe medytacje...

Ciągle i dużo mówi się o tym, że Budda medytował, że namawiał do takiego oświeconego racjonalizmu - to taka trochę pitagorejska szkoła, gdyby przerzucić to na pojęcia nam bliższe. Ale też jakaś metempsychoza, reinkarnacja, nie rób drugiemu, co tobie niemiłe, gdzieś to staje się podobne do motywów, które można znaleźć w innych religiach - ale dlaczego ja widzę wszędzie gigantyczne pomniki Buddy?

Świątynie tak napakowane złocistością, że jest to jak wciąż napędzający się kult! Budda, jak się wydaje, namawiał ich do czegoś innego, do prostoty przede wszystkim, ale ludzie mają taką potrzebę zamanifestowania przepychu religii. I siedzą w tych świątyniach i medytują.

Albo siedzą pod sanktuarium, w którym znajduje się ząb Buddy. I ten ząb, dwa razy dziennie jest odwiedzany przez ludzi. Nie wyjmuje się go, nie, jest on cały czas zamknięty w czymś w rodzaju naszego tabernakulum, ale jest odwiedzany, ludzie przychodzą oddać mu hołd.

We wnętrzu takiej buddyjskiej świątyni jest mnóstwo posągów Buddy. Siedzą w takiej samej pozycji, obok siebie, każdy z tym samym wyrazem twarzy, ale każdy ma inny gest ręki. I każdy ten gest co innego znaczy. To są gesty medytacyjne.

Mieliśmy przewodnika w takiej świątyni. Zachwyciłem się gestem, który znaczy: wstrzymaj się z osądem drugiego człowieka.
O, jakaż to zasada bliska i potrzebna! W każdej religii, w każdym społeczeństwie.

W Sri Lance są cztery religie: buddyzm - to jest religia Syngalezów, hinduizm - wyznają Tamilowie. Gdy wjeżdżasz w dzielnicę arabską i widzisz, że wszyscy są zakwefieni, to natychmiast wiesz, że inna religia, inne obyczaje, inne zasady. Ale nagle widzisz całe miasto z kościołami rzymskokatolickimi - i to jest też prawda. Ogromna mnogość wszystkiego. Cztery religie są prawie na równi. Natomiast nie ma w ogóle judaizmu.

A języki? Niby mówią wszyscy po angielsku, ale trudno ich zrozumieć. Natomiast wszystkie napisy są w 3 językach: tamilskim, syngaleskim i angielskim. I to jest bardzo rozdzielone. To znaczy, każdy mówi swoim językiem. I jak tu w pełni ich zrozumieć?
Jeśli nam się uda - to dalszy ciąg egzotyki za tydzień.

Notowała: Maria Malatyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska