W zeszłym tygodniu spółka poinformowała o planach wycofania od 21 marca z rozkładu jazdy w woj. śląskim 100-110 pociągów. Przewoźnik planuje wstrzymać kursy na czterech liniach i ograniczyć na pozostałych. Jak podano, utrzymanie obecnego rozkładu jazdy musiałoby kosztować ok. 160 mln zł - ok. 50 mln zł więcej, niż zakładał samorząd. Powodem są rosnące koszty działania kolei.
W poniedziałek zarząd województwa - jak poinformował marszałek Adam Matusiewicz - przedstawił przewoźnikowi nową propozycję. Samorząd gotów jest przekazać połowę oczekiwanej przez PR kwoty (80 mln zł), przy jednoczesnym stopniowym przejęciu połowy połączeń przez tworzącą się samorządową spółkę Koleje Śląskie.
- Siadamy do stołu negocjacyjnego. My proponujemy, że zapłacimy połowę oczekiwanej kwoty - 80 mln zł i Przewozy będą realizowały połowę rozkładu jazdy, a drugą połowę przejmą Koleje Śląskie. Moim zdaniem, jest pole do negocjacji; z naszej strony jest dobra wola. Nie stać nas na tak duże dopłaty do przewozów - powiedział marszałek.
Matusiewicz zaznaczył, że ma świadomość rosnących kosztów funkcjonowania kolei, ale oczekiwania finansowe przewoźnika uznał za wygórowane i "absurdalne". Marszałek zwrócił się do Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych i jego rady nadzorczej o wstrzymanie jakichkolwiek zmian w rozkładzie do czasu zakończenia negocjacji.
Rzeczniczka Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Katowicach, Magdalena Tosza, powiedziała PAP, że dotychczas nie zapadły żadne ostateczne decyzje co do likwidacji połączeń od 21 marca. "Na razie przedstawiliśmy jedynie pewną propozycję. Nasi przedstawiciele uczestniczą w negocjacjach z zarządem województwa" - podkreśliła, nie komentując nowych propozycji złożonych przez samorząd.
Według Matusiewicza, spółka Koleje Śląskie podołałaby stopniowemu przejęciu obsługi połowy połączeń. Nowa firma ma już niezbędne do działania dokumenty, a przewozy mogłaby rozpocząć w czerwcu. Na razie brakuje jej jednak pociągów i pracowników. Samorząd ma obecnie trzy pociągi typu Flirt, a wkrótce odbiera pierwszą partię pociągów Elf oraz szynobusy. Jednak - zdaniem marszałka - 10-11 pociągów to wciąż za mało, stąd pomysł wydzierżawienia składów od PR.
- Moglibyśmy zakupić używane składy w Niemczech, ale uważam, że we wspólnym interesie byłoby wydzierżawienie pociągów od Przewozów Regionalnych, co również dałoby spółce pieniądze - mówił Matusiewicz.
Na porozumienie samorządu z przewoźnikiem czekają kolejarskie związki zawodowe, które w poniedziałek powołały wspólny komitet protestacyjno-strajkowy w Śląskim Zakładzie Przewozów Regionalnych. Grożą strajkiem w obronie zagrożonych likwidacją połączeń.
- Plany likwidacji w marcu ok. 100 połączeń w regionie oznaczają, że pracę może stracić nawet 600 pracowników naszego zakładu. Musimy działać wspólnie, aby temu zapobiec - powiedział szef kolejarskiej Solidarności w zakładzie, Mariusz Samek.
Przedstawiciele komitetu protestacyjno- strajkowego list ze swoimi postulatami wysłali do marszałka Matusiewicza. Domagają się utrzymania dotychczasowej liczby połączeń oraz podpisania przez zarząd województwa stosowanej umowy z PR.
Związkowcy chcą też, aby przekazywanie przewozów ze Śląskiego Zakładu PR do spółki Koleje Śląskie i uruchomienie połączeń przez tę firmę nastąpiło dopiero po podpisaniu przez zarząd woj. śląskiego porozumienia ze stroną społeczną w sprawie zasad i warunków przejmowania pracowników PR przez samorządową firmę.
W piśmie do marszałka związkowcy zapowiedzieli, że w przypadku gdy ich postulaty nie zostaną uwzględnione "rozpoczną działania statutowe, do strajku włącznie". Matusiewicz powiedział w poniedziałek dziennikarzom, że jest świadomy oczekiwań kolejarzy oraz tego, że będą oni chcieli rozmawiać o tym z zarządem województwa. Dodał, że pracownicy Śląskiego Zakładu PR ostatnio często pytają o możliwość pracy w spółce Koleje Śląskie.
W skład komitetu protestacyjno-strajkowego obok Solidarności weszli przedstawiciele Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych, Związku Zawodowego Rewidentów oraz Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Taboru.
Śląski Zakład Przewozów Regionalnych - według danych spółki - miał w ubiegłym roku 29,6 mln zł deficytu, rok wcześniej 29 mln zł, a w 2008 r. - 20 mln zł. Wśród powodów deficytu przedstawiciele firmy wymieniają m.in. rosnące koszty prądu oraz konieczność przeprowadzenia tzw. napraw rewizyjnych wielu składów.
Jeżeli dojdzie do ograniczenia liczby połączeń - jak zapowiadano w piątek - pociągi mogą przestać jeździć na liniach Katowice-Wisła Głębce, Rybnik-Chałupki, Rybnik-Bielsko-Biała oraz Bytom-Gliwice. Prócz tego ograniczenia mają objąć wszystkie pozostałe linie w woj. śląskim - w najmniejszym stopniu najbardziej oblegane i przynoszące najmniejsze straty połączenie Gliwice-Częstochowa, gdzie z rozkładu wypadłby tylko jeden pociąg. Właśnie obsługę tej trasy PR są skłonne przekazać samorządowi województwa. Ograniczenia miałyby dać 16-17 mln zł oszczędności.
Przewozy Regionalne już w grudniu 2010 r. z powodu trudnej sytuacji taborowej zawiesiły ok. 10 proc. pociągów w woj. śląskim. Dotychczas przywrócono tylko kilka z nich. PAP
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?