Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Babcia najważniejsza na świecie. Co byłoby bez niej?

Monika Krężel
Dziewczyny zawsze są razem, jak typowe bliźniaczki
Dziewczyny zawsze są razem, jak typowe bliźniaczki Facebook
Babcia niespełna 13-letnich bliźniaczek, Zuzi i Mai Raczkowskich z Gliwic, od wielu lat walczy o ich zdrowie. A one są radosne, świetnie się uczą i uwielbiają swoją babcię.

Gdyby nie to, że jej syn Łukasz wcześnie został ojcem, a na świat przyszły bliźniaczki, Mariola Raczkowska z Gliwic pochylałaby się pewnie nad słupkami cyfr. Może wiodłaby spokojne życie księgowej, może liczyłaby dni do emerytury albo marzyła o podróżach po świecie. Ale los zdecydował inaczej. Dzisiaj wychowuje niespełna 13-letnie wnuczki. Zajęła się Mają i Zuzią, gdy miały zaledwie osiem miesięcy.

Mama dziewczynek miała 17 lat, gdy zaszła w ciążę. Nie dbała o siebie, nie chodziła na badania. Narodziny bliźniaczek w szóstym miesiącu ciąży były kompletnym zaskoczeniem dla całej rodziny, nawet w szpitalu był tylko jeden inkubator.

Dziewczynki ważyły 750 i 850 gr. Początkowo w lepszym stanie była Zuzia, dlatego przetransportowano ją z Gliwic na oddział patologii kliniki w Katowicach. Mai nie ruszano, bo - jak twierdzili lekarze - jej życie wisiało na włosku. Ale po kilku miesiącach u Zuzi zdiagnozowano czterokończynowe porażenie mózgowe. Diagnoza była druzgocąca - dziewczynka miała nie chodzić, nie pisać, pojawiły się nawet opinie, że to będzie stan wegetatywny, bez kontaktu.

Maja z kolei ma silne ADHD, co prawdopodobnie też jest wynikiem wcześniactwa. Intelektualnie dziewczynki są sprawne.
Pierwsza wyprawa? Do Częstochowy

Ich mama nie chciała się nimi zajmować, choć nie poznała nawet lekarskiej diagnozy. Znała je osiem miesięcy, z czego połowę dziewczynki spędziły w szpitalu. Mariola Raczkowska czasami pyta siebie, jak tak w ogóle można, jak można nie kochać własnych dzieci. Ale nigdy nie skarżyła się na los, nie załamywała rąk.
Gdy jej syn Łukasz zostawił jej dzieci pod opieką i wyjechał za granicę zarabiać na życie, sama postanowiła się nimi zająć.

- Czy sama? Ktoś mi jeszcze w tym pomógł. Dziewczynki miały może z 10 miesięcy, tak, to było przed ich roczkiem. Pojechałam z nimi na Jasną Górę. Powiedziałam Matce Boskiej Częstochowskiej, że skoro one nie mają matki, to Ty musisz nam pomóc i się nimi zaopiekować - opowiada Mariola Raczkowska. - Czujemy tę opiekę nad każdym kroku. Przecież wcześniaki urodzone w szóstym miesiącu ciąży - i to prawie 13 lat temu, gdy medycyna stała na trochę niższym poziomie - mogły mieć mnóstwo wad. A one przecież świetnie się uczą, uwielbiają czytać, są wygadane, a Zuzia dzięki rehabilitacji robi ogromne postępy. Ma porażenie mózgowe, ale bez epilepsji, co spotyka bardzo wiele dzieci - daje przykład.

Wiara w życiu dziewczynek odgrywa bardzo ważną rolę. - Zwłaszcza u Zuzi, ona wierzy w taki fajny sposób, ani nie fanatyczny, ani nie ortodoksyjny. Modli się za innych, a nie za siebie. Czasami zastanawiam się, co na to wszystko wpłynęło.

Leżała w inkubatorze w katowickiej klinice, mój syn do niej jeździł. Mówiłam mu: Jak tam jesteś, to do niej gadaj cały czas. A on na to, jak to facet - ale co mam gadać. Obok leżała Biblia, więc ją wziął i czytał jej na głos - wspomina Mariola Raczkowska.

- Obie dziewczynki poszły do komunii w wieku pięciu lat i były do tego gotowe. Ale Maja zawsze nudziła się w kościele, a Zuzia była mszą zachwycona - śmieje się babcia.
Mówiły do mnie "mamo", a ja jestem babcią

Odkąd pojawiły się na świecie, na babci głowie były wszystkie wizyty u specjalistów, szpitale, operacje, turnusy rehabilitacyjne. Do tego zabawy, czytanie bajek, poznawanie świata. - W pewnym momencie obie zaczęły mówić do mnie "mamo". Poszłam do psychologa, co z tym zrobić, a psycholog na to, że dzieci mają taką naturalną potrzebę i one zrozumieją, że mieszkają z babcią. Gdy więc wołały mnie z pokoju "mamo", ja nie negowałam tego, odpowiadałam tylko: "Już babcia idzie" - tłumaczy pani Mariola. Nigdy nie wstydziła się pytać psychologa o radę. Nawet ostatnio, gdy coś wyszło w szkole, że Maja jest uzależniona od Zuzi.

- Psycholog stwierdził, że nic takiego nie ma miejsca. Jak to bliźniaczki, są zawsze razem, a czasami Maja sprawdza, czy u Zuzi jest wszystko w porządku - podkreśla.

Zuzię czeka wkrótce operacja w Krakowie

Babcia dwoi się i troi, by zapewnić im dodatkową prywatną rehabilitację i wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne. - Każdy opiekun niepełnosprawnych dzieci wie, że to, co oferuje państwo, to dużo za mało. Za same buty dla Zuzi zapłaciłam 1100 złotych, a ona rośnie, potrzebne są buty i do ćwiczeń, i do ortez. NFZ daje na buty 350 złotych - wylicza. - I tak jest ze wszystkim. Bez wyjazdów na turnusy, rehabilitacja i operacje tracą sens. Jeśli teraz jadę z Zuzią na operację do Krakowa, to przydałoby się wkrótce po niej wyjechać na turnus. NFZ daje na turnus 1600 zł rocznie, co nie pokrywa nawet całości kosztów. Tymczasem niepełnosprawne dziecko powinno wyjeżdżać na kilka turnusów rocznie - tłumaczy.

W Krakowie operować Zuzię będzie pochodzący z Ukrainy profesor Aleksiej Repetunow. Zuzia ma przykurcze, które trzeba co jakiś czas operować. Profesor operuje je nową metodą. Bez tych zabiegów nie nauczyłaby się pisać, lepiej też chodzi. Jeszcze rok temu babcia znosiła ją ze schodów, teraz Zuzia powoli wchodzi i schodzi sama. - Byłam umordowana, w grubym płaszczu wnosiłam na trzecie piętro najpierw wózek, potem Zuzię. Od kilku lat staram się, żeby przed blokiem była ławka, bo nie chcę sadzać Zuzi na betonowych schodach. Ale administracja się zaparła i powiedziała "nie". A sąsiedzi już zadeklarowali, że oni sami się złożą na tę ławkę, tylko musi być zgoda spółdzielni - denerwuje się pani Mariola. Na razie wybiera się z Zuzią na jej 14. operację. Z Mają jest łatwiej, bo dzięki rehabilitacji - a to był i basen, i konie, i gry, w tym biofeedback - udało się okiełznać trochę jej ADHD i Maja o wiele lepiej potrafi się skoncentrować.

Mają wielu przyjaciół

Poza drobnym zatargiem z administracją, rodzina Raczko-wskich spotyka się z życzliwością ze strony obcych ludzi. A to ktoś pomógł zrobić stronę internetową (www.zuziaimaja.pl), a to udało się zorganizować koncert Czesława Mozila, a dochód z imprezy przeznaczyć na rehabilitację dziewczynek. Obie dziewczyny są fankami Mozila, znają na pamięć wszystkie jego piosenki. Raz na koncercie podpowiedziały mu tekst piosenki, bo mu się zwyczajnie zapomniało.

Kiedyś Zuzia wystąpiła w Radiu eM i powiedziała, że będzie się modlić za dzieci, którym nikt nie dał szans. Usłyszał to mieszkający w Wadowicach Tadeusz Woźniak, były burmistrz Andrychowa, i sfinansował rodzinie wyjazd do Watykanu. Do dziś jest wielkim przyjacielem rodziny. Przed grobem papieża Jana Pawła II Zuzia sama wstała z wózka i bez niczyjej pomocy podeszła do grobu. - Zawsze musiała na kimś się oprzeć, żeby przejść parę kroków, a wtedy zrobiła to sama. Obcy ludzie się popłakali, my też. Od tego czasu daje radę sama wstać z wózka i pójść - wspomina babcia.

Przecież maratony są też dla niepełnosprawnych

Drugi raz Mariola Raczkowska wzruszyła się całkiem niedawno. Otóż Zuzia wzięła udział w półmaratonie. Wózek pchał maratończyk Dariusz Laksa z Bytomia, ale ostatnie kilka metrów Zuzia postanowiła przejść sama. Minęła metę przy oklaskach i skandowaniu jej imienia. - Jak zobaczyłam, ile jej to daje radości, to narodził się kolejny pomysł. Zuzia chce przebiec z Dariuszem, a on z nią, aż pięć maratonów, właśnie zaczęli treningi. Pierwszy start będzie w Dębnie, potem w Krakowie, Wrocławiu, Warszawie i Poznaniu. Dlaczego niepełnosprawne osoby nie mogą przeżywać tego, co osoby w pełni sprawne? - pyta pani Mariola. - Mogą, jak najbardziej mogą i nikt nie może im odebrać tych emocji - uważa.
Projekt nazywa się "Korona maratonów polskich", a do udziału w nim udało się zaprosić znane osoby. - W pierwszym maratonie chcą wystartować Tomasz Sikora i Weronika Nowakowska - mówi Dariusz Laksa. - Te pięć największych maratonów polskich chcemy przebiec z Zuzią w ciągu roku, a pomysł jest też taki, żeby ostatnie metry ona sama przeszła na nogach. Na razie trenujemy, minimum dwa razy w tygodniu - podkreśla maratończyk.
Owczarek musi być

Nauka rzeczywiście łatwo im przychodzi, uwielbiają język angielski i historię. Z wszystkich przedmiotów są zresztą dobre. Są wygadane, inteligentne, mają swoje zdanie, pyskują czasami

Dziewczyny, kim chciałybyście więc zostać?

- Ja chciałabym mieć hodowlę owczarków niemieckich - mówi Maja.
- Ja jeszcze niedawno chciałam być sekretarką papieża, ale teraz myślę o pracy w policji, żeby być bliżej tych owczarków - dodaje Zuzia.

Rety, co one mają z tymi owczarkami?

- Wstępnie obiecałam im psa, nawiązałam nawet kontakt z pewną hodowlą. Skapitulowałam - mówi Mariola Raczko-wska. I spogląda na te swoje obie wnuczki, a one mają kolejny pomysł. - Babciu, możemy iść same na shopping? - pyta Maja. - Możecie, tylko komórkę weźcie - odpowiada babcia. A chwilę później Maja pędzi z wózkiem Zuzi przez osiedle.

Babcia nie wyobraża sobie bez nich życia. - Miały po dwadzieścia parę centymetrów, jak się urodziły, a teraz takie wielkie baby z nich wyrosły - śmieje się.

Dziewczyny są radosne, żartują, cieszą się z wszystkiego, tylko czasami widać, że przemawia przez nie złość. Jak ktoś coś wspomni o ich mamie.

Możesz pomóc

Jeżeli ktoś chciałby pomóc Zuzi i Mai, może oddać 1 proc. na konto Fundacji Słoneczko: KRS 0000186 434 z dopiskiem dla Zuzi i Mai Raczkowskich.


*Waloryzacja rent i emerytur 2015 PODWYŻKA NIE DLA WSZYSTKICH JEDNAKOWA
*16-letni Wojtek z Piekar zmarł na lekcji WF. Szok w szkole ZDJĘCIA
*Zielony jęczmień na odchudzanie? Tak! To działa. Właśnie zielony jęczmień stosują gwiazdy TV
*Koncert Linkin Park w Rybniku POZNAJ SZCZEGÓŁY + BILETY
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!