Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co to znaczy wierzyć w Boga? Puste kościoły i śmigus-dyngus zamiast mszy

Aldona Minorczyk-Cichy
Coraz częściej zapominamy o mistycznym przeżywaniu Wielkanocy, a zaczynamy ją traktować jako radosne święto wiosenne, którego ważnym elementem jest na przykład śmigus-dyngus
Coraz częściej zapominamy o mistycznym przeżywaniu Wielkanocy, a zaczynamy ją traktować jako radosne święto wiosenne, którego ważnym elementem jest na przykład śmigus-dyngus Piotr Krzyżanowski
Potrzeba wiary jest w nas głęboko zakorzeniona, ale odrzucamy to, co wydaje się w niej absurdalne. Im jesteśmy mądrzejsi, tym bardziej wątpimy. Często chcemy Boga bez "personelu naziemnego"

Mimo naszej głębokiej wiary w istnienie Boga i powszechnego obchodzenia Wielkanocy, stanowiącej świętowanie tajemnicy Zmartwychwstania Chrystusa, tylko nieco ponad jedna trzecia respondentów CBOS uważa, że po śmierci trafi do nieba, piekła lub czyśćca.

Skąd taka rozbieżność? Prof. Leszek Koczanowicz, filozof, etyk i socjolog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej twierdzi, że wielu z nas nie widzi w tym sprzeczności. - Mamy głęboko zakorzenioną potrzebę wiary, ale jednocześnie część z nas widzi rozdźwięk między nauką a oficjalną religią. Odrzucamy więc to, co wydaje się nam absurdalne. Za taki absurd zaś uznajemy np. zmartwychwstanie - podkreśla profesor. Dodaje, że to dlatego też Wielkanoc coraz częściej traktujemy jako święto nie religijne, a po prostu wiosenne. Bywa, że negujemy też hierarchów i Kościół jako instytucję. Śmigus-dyngus powoli wypiera mszę świętą.

Polacy, a także Ślązacy to osoby głęboko wierzące, przywiązane do katolickiej tradycji. Wielkanoc jest w naszym regionie, ale też np. w Małopolsce, na Opolszczyźnie obchodzona powszechnie. Święcimy pokarmy, uczestniczymy w świątecznych mszach, uroczystościach, wcześniej pościmy. Jednocześnie jednak nie wierzymy powszechnie w tajemnicę Zmartwychwstania.
Wierzymy, ale robimy to wybiórczo.

Prof. Leszek Koczanowicz, tłumaczy to następująco. - Wiara to zjawisko złożone. Można na nią spojrzeć jako na indywidualne przeżywanie, kontakt z Bogiem, jako na skodyfikowany system, zbiór pojęć, zasad, a także jako na sposób spajania społeczeństwa. W tym pierwszym pojęciu mamy od pewnego czasu do czynienia ze zjawiskiem "prywatyzacji" religii. Chcemy wierzyć, ale jednocześnie odrzucamy to, co uważamy za absurdalne. Na dodatek nie widzimy wynikającego z tego rozdźwięku - mówi prof. Koczanowicz. Dodaje, że ludzie chcą wiary "bez personelu naziemnego". Stąd w Kościele katolickim ruchy charyzmatyczne, sukcesy zielonoświątkowców w protestantyzmie, czy rozwój ruchu kościołów domowych w USA.

- W latach 60. uważano, że im bardziej rozwinięte kraje, tym większa laicyzacja. Teraz weryfikujemy ten pogląd. Chcemy wiary, ale z pominięciem instytucji. Kościół musi się z tym zmierzyć - uważa prof. Koczanowicz.

Kościoły pustoszeją, także w Śląskiem

Coraz rzadziej chodzimy do kościoła. To nie są wyliczenia świeckich instytucji tylko dane udostępnione przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego (ISKK). Co roku bada on liczbę katolików przychodzących na niedzielne msze św. (nazywa się ich dominicantes) oraz przystępujących do komunii (communicantes).

Instytut podaje, że tylko ok. 39 proc. katolików chodzi w niedzielę do kościoła. Szacuje się także, że w ciągu minionych dziesięciu lat w świątyniach ubyło około dwa miliony wiernych. Według Instytutu w 2003 roku w cotygodniowych praktykach religijnych uczestniczyło 46 proc. wierzących, a w 2013 roku było ich tylko 39,1 proc.
Prof. Leszek Koczanowicz podkreśla, że dorównujemy do krajów, w których odchodzi się od kościoła jako instytucji, czyli np. do Francji, Holandii, Belgii. - Odrzucamy fasady. Zresztą w Polsce ten podskórny, chłopski antyklerykalizm był zawsze obecny - mówi filozof. Od Kościoła jako instytucji odpychają nas afery o charakterze obyczajowym, finansowym, a także mocno kontrowersyjne wypowiedzi hierarchów, choćby te dotyczące rozwodników.

Ogień piekielny to symbol

Ks. Krystian Piechaczek, Kuria Diecezjalna w Gliwicach:

Niestety, coraz częściej wiarę traktujemy jak tort z którego można sobie wykroić to, co nam odpowiada a rezygnujemy z tych jego części, które są dla nas mniej smaczne czy atrakcyjne.

Niewiara w zmartwychwstanie, co pokazały badania, jest tego przykładem. Jeśli mam skomentować sceptycyzm czy brak wiary w istnienie szatana i piekła to naturalna odpowiedź wydaje się taka, że ankietowani mają ograniczoną znajomość katechizmu. Wielu wciąż pozostaje na poziomie wyobrażeń o piekle jako miejscu mąk w ogniu i smole, którym zarządza szatan.

Widząc taki obraz piekła rzeczywiście trudno traktować go poważnie. A przecież to jedynie analogia do najcięższych tortur duchowych z jakimi można mieć do czynienia, bo milenium temu spalenie było odbierane jako najcięższa tortura cielesna. Piekło zatem to miejsce straszne, pełne cierpienia. Duchowni starają się to wyjaśniać.

Zwłaszcza czas Wielkiego Postu jest świetną do tego okazją. Jednak nie zawsze mamy szansę jako Kościół dotrzeć do wiernych z prawdą o piekle i szatanie. Wielu z tych którzy wzięli udział w badaniach CBOS-u deklarują się jako wierzący, ale nie praktykujący. A to świątynia jest miejscem naszej nauki.
(CIS)


*Waloryzacja rent i emerytur 2015 PODWYŻKA NIE DLA WSZYSTKICH JEDNAKOWA
*16-letni Wojtek z Piekar zmarł na lekcji WF. Szok w szkole ZDJĘCIA
*Zielony jęczmień na odchudzanie? Tak! To działa. Właśnie zielony jęczmień stosują gwiazdy TV
*Koncert Linkin Park w Rybniku POZNAJ SZCZEGÓŁY + BILETY
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Co to znaczy wierzyć w Boga? Puste kościoły i śmigus-dyngus zamiast mszy - Dziennik Zachodni