Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwycięzca Konkursu Dyrygentów im. Fitelberga, Daniel Smith z Australii, znów w Katowicach [WIDEO]

Katarzyna Pachelska
Katarzyna Pachelska
Daniel Smith, dyrygent
Daniel Smith, dyrygent KATARZYNA PACHELSKA/DZIENNIK ZACHODNI
Australijczyk Daniel Smith 2,5 roku po wygranej w katowickim Międzynarodowym Konkursie Dyrygentów powrócił do nas. Koncert w Filharmonii Śląskiej odbędzie się w piątek 13 marca 2015

- W Katowicach czuję się jak w domu - mówi młody australijski dyrygent Daniel Smith. - Po zwycięstwie w IX Międzynarodowym Konkurs Dyrygentów im. Grzegorza Fitelberga moja kariera nabrała niesamowitego rozpędu. Cieszę się, że nareszcie znów mogę występować ze wspaniałą orkiestrą Filharmonii Śląskiej. Kiedy w poniedziałek miałem pierwszą próbę z orkiestrą, czułem się jakbym był tu z rodziną. Orkiestra gra bardzo dobrze, myślę, że koncert będzie świetny - dodaje niewysoki, sympatyczny 34-latek, który Złotą Batutę i 25 tys. euro wywalczył w Katowicach w listopadzie 2012 roku.

- Jeśli dyrygent ma dobry kontakt z orkiestrą, jest mu łatwiej dyrygować. Dla mnie ta orkiestra jest szczególna też z innego powodu, bo od niej dostałem nagrodę dla najlepszego według orkiestry dyrygenta w czasie konkursu Fitelberga. Ta nagroda była dla mnie tak ważna jak nagroda główna. Teraz nareszcie mam sporo czasu, żeby pracować z tą orkiestrą, bo to nie jest konkurs, gdzie na wszystko jest bardzo mało czasu - dodaje Daniel Smith, który w Katowicach przebywa od poniedziałku 9 marca.

Od tego czasu jest rozchwytywany jako dyrygent, tylko w tym roku prowadził orkiestry w Tokio, Sankt Petersburgu i Holandii. W tym tygodniu czeka go jeszcze występ z London Philharmonic Orchestra, a w przyszłym - z orkiestrą Filharmonii Krakowskiej.

Nic dziwnego, że bilety na koncert w piątek 13 marca 2015 r. w Filharmonii Śląskiej zostały dawno wyprzedane. - Myślę, że świadomość, że koncert jest wyprzedany sprawia, że orkiestra gra lepiej, bo czuje się ważna - mówi Daniel Smith. Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Śląskiej pod przewodnictwem Daniela Smitha zaprezentuje dwie urocze uwertury oper Wolfganga Amadeusa Mozarta i Gioacchina Rossiniego oraz dzieła Ludwiga van Beethovena. Program koncertu to: Wolfgang Amadeus Mozart – uwertura do opery Cosi fan tutte, Ludwig van Beethoven – Koncert skrzypcowy D-dur op. 61, Ludwig van Beethoven – I Symfonia C-dur op.21, Gioacchino Rossini – uwertura do opery Cyrulik sewilski. Jako solista wystąpi Krzysztof Jakowicz – skrzypce.

- Po koncercie wyjdę do publiczności - zapowiada Daniel. - Uwielbiam kontakt ze słuchaczami, ciekawią mnie ich opinie, odczucia. Bez publiczności nas, dyrygentów i muzyków, by nie było.

Katowicki koncert będzie pierwszym, który poprowadzi Daniel jako twórca fundacji "Gift of Music". W ramach działalności fundacji, dyrygent kupił 24 bilety na koncert w Filharmonii Śląskiej dla tych, którzy ze względu na złą sytuację finansową albo niepełnosprawność nie mogą uczestniczyć w tego typu wydarzeniach.

- Ostatnie 2 lata to było szaleństwo - mówi Daniel. - Nie sądziłem, że moja kariera nabierze takiego rozpędu. Przed konkursem im. Fitelberga dyrygowałem kilka koncertów w roku, po nim - kilka, kilkanaście w ciągu miesiąca. To był wielki skok. Na początku nie radziłem sobie z tym przyspieszeniem, stresem, sprawami organizacyjnymi. Po 4 takich miesiącach ciężko zachorowałem. Później zwolniłem trochę, teraz już wiem, że czasami trzeba odmawiać. Zatrudniam agenta, mam też specjalistę ds. PR, agentów dbających o moje interesy w różnych częściach świata. Za to ciągle sam zajmuję się biletami lotniczymi, rezerwacjami hotelowymi. Nie chcę zupełnie stracić kontaktu z rzeczywistością - opowiada dyrygent.

Daniel spędza w samolotach mnóstwo czasu. Zdarzają się tygodnie, że jest w trzech różnych państwach. Na co dzień mieszka we Włoszech. Czas podróży często wykorzystuje na przygotowanie się do kolejnych koncertów. Wozi ze sobą grube partytury, w samolocie (lata klasą ekonomiczną) rozkłada je przed sobą na stoliku i "przerabia je" w głowie. A że nie może się powstrzymać przed machaniem ręką niewidzialną batutą, to współpasażerowie czasami dziwnie na niego patrzą. - Ale jak już zorientują się, że mam przed sobą nuty, to często zagadują, czy jestem dyrygentem - mówi Daniel Smith.

Życie na walizkach to codzienność dyrygentów, którzy gościnnie pracują z orkiestrami. Daniel otrzymuje sporo ofert dla stałych dyrygentów. - Kiedyś na pewno chciałbym na dłużej się zatrzymać w jakimś miejscu, ale na razie spokojnie rozważamy te propozycje. Chcę pracować z orkiestrą, której mógłbym coś dać, pomóc się rozwinąć - opowiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!