- Bycie pracodawcą stawia też wiele innych wymogów. Dla mnie najtrudniejszą kwestią jest dobór współpracowników. Ja miałem szczęście udało mi się stworzyć w firmie zgrany zespół ludzi, którzy dobrze się czują w czasie wspólnej pracy, jak w rodzinie, gdzie każdy może być sobą - indywidualistą, ale jest też częścią grupy. To bardzo cenne. Plany na najbliższą przyszłość? Wybieramy się na mistrzostwa fryzjerskie Azji, które odbywają się w Malezji. Ubiegam się o status sędziego międzynarodowych konkursów. Przebudowałem również studio. Powstało wiele udogodnień dla klientów, np. każdy może skorzystać z darmowego wi- fi, uruchomiliśmy też kącik dla najmłodszych - tłumaczy Damian Duda z Rudy Śląskiej.
Poświęca pracy każdą wolną chwilę
Izabela Babińska, która prowadzi własne studio fryzjerskie (wykonuje też makijaże, kompleksowe stylizacje) w Mysłowicach poświęca pracy każdą wolną chwilę i wykonuje ją z wielką pasją. Jest pracodawcą i szkoli uczniów. Zawód fryzjera i szkołę zawodową wybrała świadomie i jest z tego dumna, przekonuje dziewczyny w całej Polsce, że warto wybrać taką drogę życiową.
- W ub. roku na Mistrzostwach Polski we Fryzjerstwie Artystycznym zdobyłam tytuł "Hair Master Cup", nagrodę specjalną stylisty fryzur Leszka Czajki i tytuł "Press Cup". Dzięki temu mogłam pracować przy poprzedniej edycji "Tańca z gwiazdami", a teraz rozpocznę pracę przy obecnej. W ciągu ostatnich 3 lat 5 razy stawałam na podium konkursów fryzjerskich. Moja przygoda z fryzjerstwem zaczęła się kilkanaście lat temu, kiedy rozpoczęłam naukę zawodu. Od dziecka byłam bardzo twórczą i energiczną osobą. Jako nastolatka robiłam stylizacje, makijaż, fryzury koleżankom. Były bardzo zadowolone z mojej pracy. Wbrew opiniom innych, postanowiłam wybrać zawód fryzjera, bo wiedziałam, że w tym zawodzie będę mogła rozwijać duszę artysty i realizować swoje cele i marzenia - opowiada Izabela Babińska.
W pracy lubi codzienny kontakt z ludźmi, odkrywanie nowych, możliwości. Realizuje się w tym, co robi, to dla niej dawanie ludziom odrobiny szczęścia i radości, bo człowiek, który dobrze wygląda, dobrze się czuje... Sama chętnie dzieli się swoją wiedzą z innymi, jest edukatorem fryzjerstwa, działa też w Cechu Rzemiosł Różnych w Sosnowcu.
- Oczywiście czasami prowadzenie własnej firmy, bycie rzemieślnikiem jest trudne i wymagające, ale daje wspaniałe efekty. Tłumaczę dziewczętom, które podejmują decyzję o wyborze drogi zawodowej, by nie wstydziły szkoły zawodowej i zawodu fryzjera. To ciekawe, dobrze płatne zajęcie. Naprawdę dobrze płatne. Wysokość płacy zależy tu tylko od umiejętności i zaangażowania danej osoby. To dobra praca zwłaszcza dla kobiet i dziewczyn, które opiekują się dziećmi, prowadzą dom. Po pierwsze najpierw można pracować na etacie, albo wykonując pojedyncze zlecenia. Można pracować we własnym domu, lub czesać w domu klienta. Fryzjer w każdej sytuacji, w każdych okolicznościach i miejscu znajdzie sobie zajęcie, wystarczą mu nożyczki i grzebień - tłumaczy Izabela Babińska, właścicielka Studia Fryzjerskiego Izabela Babińska w Mysłowicach.
Współcześnie bycie fryzjerem wymaga sporej wiedzy z zakresu trychologii (nauki o leczeniu schorzeń skóry głowy, budowie włosa itd.), psychologii, pedagogiki (właściwe podejście do klienta). Potrzebny jest udział w szkoleniach, konkursach, wyjazdy za granicę, pogłębianie wiedzy na temat pracy. To - plus pracowitość i przedsiębiorczość zapewnią sukces.
Dobrych rzemieślników brakuje
A dobrych rzemieślników brakuje zawsze i na rynku polskim, i europejskim. Gospodarka europejska zaczyna bowiem wychodzić z kryzysu. Rośnie popyt na polskie towary. A do ich wytwarzania potrzeba specjalistów. W tej sytuacji, jak twierdzą eksperci, firmy muszą prowadzić przemyślaną politykę motywacyjną, która zatrzyma osoby o kluczowych kompetencjach - tylko wysokiej klasy fachowcy z doświadczeniem są w stanie sprostać wymogom dzisiejszego rynku.
Na problemy ze znalezieniem odpowiednich kadr narzekają też rzemieślnicy. - Podstawowym problemem jest to, że w Polsce zaniedbano sektor szkolenia zawodowego - mówi Jan Klimek, prezes Izby Rzemieślniczej oraz Małej i Średniej Przedsiębiorczości w Katowicach. - W roku 1989 mieliśmy 197 tys. uczniów, dziś jest ich ok. 90 tys. Utraciliśmy 100 tys. uczniów w ciągu 20 lat! - podkreśla.
Rzemieślnicy narzekają na brak czeladników, nie ma cukierników, piekarzy, rzeźników. - Za to mamy tysiące młodych ludzi z wykształceniem ogólnym, którzy nie mogą znaleźć pracy - dodaje Jan Klimek.
Dlatego Izba sama przygotowuje programy szkoleniowe. - Jeden z pierwszych naszych projektów "Pierwsza szychta" został niezwykle wysoko oceniony w kraju - podkreśla Jan Klimek. - Był on o tyle nietypowy, że opierał się na tradycyjnym, czeladniczym modelu kształcenia. Do tej pory w takim systemie kształcili się tylko młodociani, a my zastosowaliśmy go wobec osób dorosłych - najstarsi uczestnicy mieli ponad 50 lat - w dodatku o bardzo zróżnicowanym doświadczeniu edukacyjnym i zawodowym.
Wśród uczestników były osoby z wykształceniem podstawowym, gimnazjalnym, zasadniczym zawodowym i średnim. -To było prawdziwe wyzwanie i autentyczna trudność - wspomina prezes Izby Rzemieślniczej . - Ale się udało. Do tego typu osób kierujemy też inne nasze programy szkoleniowe - dodaje.
Źródło: Dziennik Zachodni
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?