Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory prezydenckie 2015: Promil głosów to już niezły wynik. Na co liczą kandydaci?

Marcin Zasada
Wybory prezydenckie 2015: Dlaczego w wyborach prezydenckich co 5 lat startują kandydaci, którzy tracą czas, siły i pieniądze, by przejść do historii z wynikiem bliskim zeru?

Wybory prezydenckie 2015: Jeśli przyjmiemy, że wybory prezydenckie są trochę jak telewizyjny show typu "Mam talent", łatwiej będzie zrozumieć, jak niewiele dzieli ludzi, którzy do jednego i drugiego zgłaszają się tylko po to, by spektakularnie przegrać. Kim są ludzie, którzy w pogoni za marzeniami o Belwederze są gotowi, by tracić czas, siły, pieniądze i reputację?

Jak biathloniści z Kamerunu

Paweł Tanajno, przedsiębiorca, kandydat Demokracji Bezpośredniej - 0 procent. Jacek Wilk, adwokat i ekonomista, Kongres Nowej Prawicy - 0 proc. Grzegorz Braun, filmowiec, kandydat niezależny - 0,3 proc. Marian Kowalski, były kulturysta, wystawiony przez Ruch Narodowy - 0,6 proc. To wyniki sondażowe 4 tegorocznych pretendentów do prezydenckiego stolca, którzy szanse w wyborach mają mniej więcej takie, jak biathlonista z Kamerunu na złoty medal zimowych igrzysk olimpijskich. Być może i w tej konkurencji chodzi przede wszystkim o uczestnictwo, tym niemniej cała czwórka podjęła już znaczący wysiłek związany z zebraniem 100 tys. podpisów. Na tym sukcesy się najczęściej kończą.

ZOBACZ KONIECZNIE:
11 KANDYDATÓW W WYBORACH PREZYDENCKICH. SPRAWDŹ, KIM SĄ

- Jeśli to kandydaci z zapleczem partyjnym, nawet jeśli to polityczny plankton, celem takiego startu jest wzmocnienie swojego ugrupowania. Inna sprawa, że prawdopodobny wynik, bliski błędu statystycznego, raczej ugrupowanie osłabia - mówi dr Bohdan Dzieciuchowicz, ekspert ds. kształtowania wizerunku politycznego.

Często bywa też tak, że marginalnemu ugrupowaniu wystawienie swojego flagowca w wyścigu do Belwederu ani nie pomaga, ani nie szkodzi. 5 lat temu Polska Partia Pracy wystawiła Bogusława Ziętka. Wynik: 0,18 proc. w żaden sposób nie zmienił położenia PPP na politycznej scenie. Już bardziej ze swojego kandydowania i czasu antenowego skorzystał sam związkowiec z woj. śląskiego, choć też nie było to punktem zwrotnym w jego karierze. Per analogiam: chyba tylko koneserzy politycznych ruchów robaczkowych wiedzą, po 10 latach, kim był Liwiusz Ilasz (nie, to nie bohater "Gladiatora"), starający się o prezydenturę w roku 2005. Ilasz na sztandarze niósł koncepcję wejścia Polski, kosztem członkostwa w UE, do NAFTA - Północnoamerykańskiego Układu Wolnego Handlu. Poszło za nim tylko 0,2 proc. narodu.

- Proszę zobaczyć, ile osób występuje w programach w stylu Ewy Drzyzgi. Ludzie chcą chwilę pogrzać się w blasku kamer, nawet za cenę śmieszności. Obecność w telewizji wciąż uwiarygadnia, a wielu ludziom może być pomocna np. w biznesie. Choćby dlatego, że ktoś zapamięta nazwisko kandydata - wyjaśnia dr Dzieciuchowicz.

Na wkładkach do Belwederu

Na to zapewne liczył jeden z najbardziej egzotycznych niedoszłych prezydentów - Kazimierz Piotrowicz, samozwańczy profesor, szef Międzynarodowego Instytutu Zdrowia w Gliwicach i producent wkładek do butów, które miały leczyć poważneschorzenia, łącznie z parkinsonem.

W 1995 r. Piotrowicz otrzymał ledwie 12,5 tys. głosów (całe 0,07 proc.). Wydawało się, że przynajmniej wykorzystał przyznany mu w tv czas na reklamę swoich produktów. Ale później twierdził, że popyt na jego wkładki dramatycznie spadł, a sam Piotrowicz popadł w zupełną hochsztaplerkę, oferując wkładki rodzicom dzieci chorych na białaczkę i odwodząc ich od leczenia w szpitalach. W 2007 r. przegrał sprawę sądową za nazwanie lekarzy gangsterami, a branżowego samorządu - sycylijską mafią.

ZOBACZ KONIECZNIE:
11 KANDYDATÓW W WYBORACH PREZYDENCKICH. SPRAWDŹ, KIM SĄ

Żadnemu widmowemu kandydatowi znikąd nie udało się i nigdy nie uda się powtórzyć sukcesu Stana Tymińskiego, który w 1990 r. pokonał m.in. Tadeusza Mazowieckiego i dostał się do prezydenckiej II tury.

Ten przypadek i późniejsza społeczna refleksja sprawiły, że dziś wyborców trudniej uwieść zupełną polityczną egzotyką. Nawet gdyby egzotyczny polityk oferował (jak Tymiński) pensje w dolarach lub (jak Piotrowicz) cudowną technologię obuwniczą.

Najgorsze wyniki w wyborach prezydenckich

0,04 proc. (6,8 tys. głosów) - Leszek Bubel w 1995 r.
Absolutny rekordzista Polski, jeśli chodzi o najmniejsze poparcie zdobyte przez kandydata w wyborach prezydenckich. W 2004 r. Bubel chciał był senatorem w Katowicach - zdobył... 167 głosów.

ZOBACZ KONIECZNIE:
11 KANDYDATÓW W WYBORACH PREZYDENCKICH. SPRAWDŹ, KIM SĄ

0,06 proc. (8,9 tys. głosów) - Adam Słomka w 2005 r.
Śląski polityk lubi spektakularne porażki. W tym roku zamierzał też startować w wyborach, ale jego koalicja "Niezłomni" nie zebrała 100 tys. podpisów.

0,07 proc. (10,3 tys. głosów) - Jan Pyszko w 2005 r.
Emerytowany lekarz z Zaolzia chciał likwidować na Śląsku bezrobocie, zachęcając do inwestowania polonijnych biznesmenów.

0,07 proc. (12,5 tys. głosów) - Kazimierz Piotrowicz w 1995 r.
Warto przytoczyć cytat z jego kampanii: "Jeśli 20 proc. ludności globu kupi moje wkładki, to Polska zarobi na tym 20 mld dolarów. Udało mi się wymyślić nowy ustrój, jakiego nie ma jeszcze nigdzie na świecie".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wybory prezydenckie 2015: Promil głosów to już niezły wynik. Na co liczą kandydaci? - Dziennik Zachodni