Czerkawski: Mistrza hokeja poznamy w Wielkanoc

O fatalnym terminarzu finałowej rywalizacji hokeistów pisaliśmy już przed pierwszym spotkaniem o złoto. Kiedy okazało się, że mistrza Polski poznamy najwcześniej po szóstym spotkaniu śląskie kluby poprosiły o przełożenie go z Wielkiego Piątku na Wielką Sobotę. W Tychach i Jastrzębiu czekają na odpowiedź PZHL, bo jeśli szósty mecz zostanie przesunięty, to ewentualne siódmy pojedynek o złoto również odbędzie się dzień później, a więc nie w pierwszy, lecz drugi dzień Świąt Wielkanocnych.
- Pismo w sprawie przesunięcia meczu z piątku na sobotę zgłosili tyszanie, bo ten pojedynek ma się odbyć na ich lodowisku. My nie mamy nic przeciwko zmianie terminu rywalizacji, bo Wielki Piątek faktycznie nie jest najlepszym terminem na rozgrywanie spotkania - stwierdził Kazimierz Szynal, prezes JKH GKS Jastrzębie.

Prezes PZHL Dawid Chwałka pytany przez nas przed tygodniem o tę sprawę powiedział, że nie widzi przeszkód, by mecz odbył się dzień później. Nie wiadomo jednak jakie będzie stanowisko TVP, która zaplanowała transmisję finałów w ustalonych wcześniej przez związek terminach. Dodajmy, że mecz hokeistów byłby chyba jedynym spotkaniem odbywającym się w Polsce w Wielki Piątek, bo liga piłkarska przełożyła swoje rozgrywki.

Finałowa rywalizacja jastrzę-bian i tyszan jest bardzo zacięta. Na razie obydwa zespoły wygrały po dwa spotkania. Kolejny pojedynek o złoto odbędzie się w środę o godz. 18.30 na Jastorze, a tytuł wywalczy drużyna, która zwycięży w czterech pojedynkach.

- Przed rozpoczęciem finałów dawałem więcej szans na złoto Tychom i to nie tylko dlatego, że jestem wychowankiem tego klubu i mu kibicuję, ale uważałem, że GKS ma większy potencjał od jastrzębian, który potwierdził w półfinałowych starciach z Sanokiem. Teraz jednak uważam, że w tej śląskiej rywalizacji mistrza Polski poznamy dopiero po siódmym spotkaniu. W środę JKH wygra u siebie, a szósty mecz w Tychach rozstrzygnie na swoją korzyść GKS i sprawa złota rozstrzygnie się dopiero w Święta Wielkanocne w Jastrzębiu - powiedział Mariusz Czerkawski.

Najlepszy w historii polski hokeista był telewizyjnym komentatorem weekendowych spotkań w Tychach i nie wszystko mu się w nich podobało.

- Emocji było sporo, ale obie drużyny nie uniknęły też błędów. Mnie najbardziej denerwuje fatalna gra w przewadze, a przecież zasada jest bardzo prosta: 1-2 hokeistów staje przed bramkarzem starając się zasłonić mu widok lub zmienić lot krążka, a reszta bombarduje bramkę z dystansu. Tymczasem u nas gra się jak w latach 80-tych wymieniając setki podań zamiast strzelać. Druga sprawa to kwes-tia sędziów, którą podniósł trener Kalaber. Wcale nie uważam, że gra w finale jest zbyt ostra. Niedzielne urazy wynikały nie z walki ciałem czy bodiczków, ale z tego, że ktoś źle stanął lub przypadkiem dostał krążkiem czy kijem. Stara prawda mówi, że na arbitrów zwykle narzekają ci, którzy przegrywają mecz i tak było też tym razem - stwierdził Mariusz Czerkawski.

*Najlepsze życzenia Wielkanocne POWAŻNE, RELIGIJNE, ZABAWNE, SMS
*Szok! Wzięła 500 zł chwilówki, teraz musi spłacić aż 181 tysięcy!
*Zielony jęczmień na odchudzanie? Rewelacyjna dieta na wiosnę, która działa
*Amerykańskie wojsko jedzie w Beskidy i straszy Rosjan [ZDJĘCIA + WIDEO]
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku