Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzy śląskie miasta w grze o Monopoly. Jeszcze możecie im pomóc!

Ola Szatan
Bytom promuje się m.in. na sześciu takich billboardach
Bytom promuje się m.in. na sześciu takich billboardach Mikołaj Suchan
Chcesz kupić swoje miasto? Spiesz się, bo jeszcze tylko przez trzy dni - do niedzieli, 20 marca możesz oddawać głosy na miasta, które znajdą się na pierwszej polskiej planszy popularnej na całym świecie gry Monopoly.

Głosować można na stronie:

www.monopoly.pl

. Rywalizacja jest ostra. Do wzięcia są zaledwie 22 miejsca, a w walkę angażują się nie tylko mieszkańcy, ale też władze miast. W Bytomiu do akcji promocyjnej użyto billboardów.

- Reklamujemy się w ten sposób w sześciu miejscach. Jedyny koszt, jaki ponieśliśmy to druk papieru, który wyniósł 1800 zł brutto - powiedziała nam Katarzyna Krzemińska-Kruczek, rzeczniczka bytomskiego magistratu.

O miejsce na planszy Monopoly, Bytom walczy z listy "Dzikie Karty", na której konkurencja jest najmocniejsza: 2179 miejscowości, a tylko dwa miejsca do obsadzenia. Póki co największe szanse ma Bełchatów i... Świętochłowice, które od dłuższego czasu utrzymują się na drugim, premiowanym miejscu. - Ale goni nas Rumia - śmieje się Krzysztof Maciejczyk, rzecznik prasowy miasta. Inicjatywa promocji Świętochłowic w Monopoly wyszła od mieszkańców. Z tej okazji powstała strona:

www.swionywmonopoly.pl

, na której komentowane są aktualne wyniki plebiscytu.

Internetową kampanię m.in. na Facebooku prowadzą też Katowice (19. miejsce) i Rybnik (18. miejsce) - miasta, które z naszego regionu mają największe szanse dostać się do gry z "Głównej Listy" (przejdzie z niej w sumie 20 miast).

- Promujemy akcję nawet na prywatnych profilach. Poza tym zachęcaliśmy mieszkańców do niej za pomocą SMS-ów - mówi Lucyna Tyl, rzeczniczka rybnickiego magistratu.

- To dobra zabawa i świetna forma edukacji ekonomicznej, ale nic ponadto. Nawet gdy przedsiębiorca z Suwałk zobaczy w grze np. Katowice, to jeszcze nie skłoni go to do inwestowania w tym mieście - podkreśla Bogdan Dzieciuchowicz, ekspert ds. wizerunku i public relations.

Kampania wizerunkowa może zwrócić uwagę inwestorów

Rozmowa z Joanną Grajter, rzeczniczką Urzędu Miasta Gdyni
Jak wyglądała kampania promująca Gdynię, gdy walczyliście o miejsce na światowej planszy Monopoly?

Nie wydawaliśmy mnóstwa pieniędzy, nie robiliśmy specjalnych akcji, chyba że zdarzyło się coś niezwykłego. Tak jak np. w przypadku Jacka Fedorowicza, rodzonego gdynianina, który napisał miły artykuł w polonijnym czasopiśmie w Chicago, namawiając Polonię do głosowania na Gdynię. Dopiero gdy byliśmy w ścisłej czołówce, to na balkonie urzędu miasta pojawił się odpowiedni baner, wydrukowano ulotki, które były rozdawane przez młodzież na ulicach.

Co dała Gdyni obecność na światowej planszy?
Poczucie radości, satysfakcji. Mamy nadzieję, że jesteśmy wabikiem dla ludzi grających w Monopoly, że szukają informacji o Gdyni w internecie i innych źródłach. Nie przesadzamy w aspiracjach, jeśli chodzi o pozyskiwanie inwestorów. Choć biznes lubi się lokować tam, gdzie dzieje się coś dobrego, gdzie jest jakaś pozytywna energia, uśmiech. Unika zaś miejsc, w których jest nudno, gdzie nic się nie dzieje, a ludzie po pracy nie mają co robić. Teraz Gdynię wybiera sporo firm i to takich, które dbają o jakość życia swoich pracowników. W związku z tym kampania wizerunkowa może zwrócić uwagę potencjalnych inwestorów na takie fajne miasto, jakim jest Gdynia. Ola Szatan

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!