Wokalista wie jak budować napięcie koncertowe. Podczas intro, gdy na scenę wchodzili poszczególni muzycy, cień Williamsa mogliśmy podziwiać na dużym ekranie z tyłu sceny.
Kiedy już się pojawił w czarnych rogach na blond głowie i zabrzmiały pierwsze dźwięki "Let Me Entertain You" wszystkich ogarnęła wielka euforia. Potem nastąpiło szybkie przejście do "Rock DJ", w trakcie którego Robbie nie tylko zaczął nawiązywać kontakt z widownią, ale i zaczął robić... pompki na scenie.
- Dobry wieczór - powiedział po polsku, po czym już w ojczystym języku dodał: "my name is Robbie fuckin' Williams".
Zabawa rozkręciła się na dobre m.in. przy przeboju "Bodies". Do wspólnego wykonania "The Road to Mandalay" Robbie zaprosił panie z zespołu Baskery, który występował jako support.
Trzeba przyznać, że muzyk wykazał się też dużym dystansem do siebie. Sam zauważył, że długo go nie było w Polsce. Przypomniał, że poprzedni koncert (zresztą w katowickim Spodku) odbył się 12 lat temu. "Buuuuu Robbie, buuuuuu management" - jego komentarz wywołał śmiech w hali.
O tym, że publiczność była świetnie przygotowana na ten koncert świadczyła m.in. krótka lekcja jaką zafundował wokalista ze znajomości tekstów utworów: "Feel", "Angels" oraz "Love Supreme", które po chwili wykonał już sam w całości i w bardziej swingowej aranżacji.
Podczas tego koncertu nie zabrakło osobistych zwierzeń artysty. Pochwalił się jaką piosenkę zaśpiewał jako pierwszą, wspominał co zrobi adoratorom swojej (póki co małej) córeczki, a utwór "Better man" wykonał razem ze swoim ojcem.
Po krótkiej opowieści o polskich kobietach, dla wprowadzenia jeszcze bardziej imprezowego klimatu pojawiło się "Shout", a dla miłośników rockowej klasyki "We will rock you".
W trakcie jednej z wielu wędrówek po ogrągłym wybiegu, podczas utworu "No regrets" Robbie otrzymał polską koszulkę reprezentacyjną ze swoim nazwiskiem i numerem 3. Żartobliwie komentował tylko jej rozmiar, bo dostał "L-kę". Tego wieczoru nie zapomni pewnie długo pewna Karolina, którą Robbie zaprosił na scenę mimo, że na koncert przyszła z mężem. Podczas utworu "Candy" stanęli za specjalną konstrukcją (imitującą łóżko), na której wyświetlane były ciała pary bliskich sobie osób w kolorowych pidżamach. Dopasowano je do wystających głów Robbiego i Karoliny.
Ciekawie zabrzmiał przebój "Come Undone" w drugiej połowie zamienił się w "I Still Haven't Found What I Looking For" z repertuaru U2. Znakomicie zaprezentowały się "Feel" "Millennium" i "Kids", który jednocześnie zakończył regularną część koncertu.
Na bis najpierw pojawiło się "Bohemian Rhapsody" Queen, a na deser "Angels", które okraszone zostało akcją fanów, czyli podniesieniem kartek - na płycie czerwonych, a na trybunach białych, co stworzyło polską flagę. Robbie Williams nie krył wzruszenia i dziękował za niespodziankę. Miejmy tylko nadzieję, że na kolejny koncert będziemy czekać dużo krócej.
*Czy krematorium bezcześciło zwłoki? W Zabrzu wrze. Ludzie chcą wyjaśnień
*Strzelanina w Kuźni Raciborskiej. Nie żyje rodzina policjant, policjantka i ich dziecko
*Zielony jęczmień na odchudzanie? Rewelacyjna dieta na wiosnę, która działa
*Wybory prezydenckie 2015: Oto kandydaci na prezydenta RP
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?