Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[ZDROWIE] Lekarz przestrzega przed modą na cesarskie cięcie

Agata Pustułka
Z dr. n. med. Mariuszem Wójtowiczem, prezesem Centrum Zdrowia Kobiety i Dziecka w Zabrzu rozmawia Agata Pustułka

Średnio w Polsce około połowa porodów odbywa się przez cesarskie cięcie. Wśród kobiet panuje przekonanie, że to dla dziecka bezpieczniejsze rozwiązanie.
Jeśli te proporcje się nie zmienią, to dojdziemy do sytuacji takiej jak w Brazylii, gdzie aż 80 proc. dzieci przychodzi na świat przez cesarskie cięcie. I właśnie w tym kraju jest najwięcej powikłań okołoporodowych. Cesarskie cięcie to bardzo poważna operacja, obarczona dużym ryzykiem. Gdyby w Polsce pacjentki miały większy dostęp do wykwalifikowanej kadry, badań, wreszcie gdyby przygotowany z lekarzem prowadzącym oraz konsekwentnie wdrażany był plan porodu, to odsetek cięć zmniejszyłby się. Osobiście jestem wielkim zwolennikiem porodów w wodzie, które też są obwarowane wieloma nakazami i zakazami. Proszę mi wierzyć, gdyby ciężarna miała do wyboru poród do wody przy muzyce, której lubi słuchać, w obecności osoby bliskiej w pokoju porodowym tworzącym wyjątkową atmosferę i nastrój, to nie zdecydowałaby się na operację, zwłaszcza że po porodzie siłami natury kobieta szybciej wraca do formy, a przede wszystkim przejście dziecka przez kanał rodny powoduje, że w sposób odpowiedni stymulowany jest jego układ odpornościowy, dzięki czemu potem mniej choruje, łatwiej zwalcza infekcje. Cesarka naraża dziecko na stres i pozbawia je tego "wiana" immunologicznego. Nie ma łagodnego wyjścia do środowiska wodnego. Pojawia się ręka chirurga, która wyciąga dziecko, które jest bardzo wyczulone na dotyk, dźwięk i światło.

Tragedie na salach porodowych, a taki jest często przekaz medialny, niepełnosprawność lub śmierć dziecka są przypisywane faktowi, że lekarz nie wykonał cesarskiego cięcia. Czy można się matkom dziwić, że wybierają cesarkę?
Gdy pomimo wielu przeprowadzonych rozmów kobieta nie jest przekonana do innego sposobu porodu jak cięcie cesarskie, to nie naciskam. Nie ma sensu. Mam kilka pacjentek, z opinią psychologa, w której wyraźnie jest napisane, że mogą rodzić tylko poprzez cesarkę. Myślę, że Polki chętniej rodziłyby zgodnie z naturą, gdyby dostępność do świadczeń medycznych: szkół rodzenia, badań prenatalnych, znieczulenia do porodu była większa. Spójrzmy jeszcze na tę sprawę z innej strony. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że kobieta rodzi dwoje dzieci przez cesarskie cięcie, potem ma jeszcze operację wyrostka i pęcherzyka żółciowego, to kolejna interwencja będzie dla niej bardzo niebezpieczna. Blizny po cesarce są coraz mniejsze, coraz mniej widoczne, ale to obraz z zewnątrz. Niebawem do Centrum Zdrowia Kobiety i Dziecka w Zabrzu sprowadzimy innowacyjne urządzenie, które na podstawie analizy parametrów określających przebieg porodu wskaże, czy należy go zakończyć cesarką, czy może on przebiegać w sposób naturalny. Taki sprzęt mają Hiszpanie oraz Izraelczycy. Spodziewamy się ich wizyty we wrześniu i wtedy sprawdzimy to urządzenie w Zabrzu. Celem jest z jednej strony jak najlepszy nadzór nad porodem, z drugiej - co tak samo istotne - stworzenie poczucia bezpieczeństwa dla rodzącej kobiety.

Czy na podjęcie ostatecznej decyzji, jak przeprowadzić poród, ma wpływ doświadczenie lekarza?
Mój mentor i nauczyciel prof. Piotr Skałba często mi powtarzał, że pierwsze spojrzenie i ocena sytuacji na sali porodowej determinuje decyzję o sposobie porodu, a badanie położnicze tylko to potwierdza. Nie jesteśmy Bogami, jesteśmy tylko i aż lekarzami. Zdajemy sobie sprawę, że nagłe niepożądane zdarzenia medyczne też mają niestety miejsce. Nasza obecna wiedza pozwala jednak w każdym momencie porodu wykonać cesarskie cięcie bez uszczerbku dla zdrowia dziecka i kobiety. Gdy nie ma wskazań medycznych, nie nastawiamy się na cesarskie cięcie. Do cesarskiego cięcia są trzy główne wskazania: gdy zbyt mała jest odległość między spojeniem łonowym i kością krzyżową - wtedy główka nie przejdzie przez kanał rodny, gdy mamy do czynienia z łożyskiem centralnie przodującym lub przedwcześnie odklejonym.

Czy gdy zdarza się nieszczęście i dochodzi do obumarcia płodu, wówczas kobieta musi urodzić martwe dziecko? Czy w tym przypadku najlepszym wyjściem jest cesarka?
Zdecydowanie nie, byłby to kardynalny błąd medyczny. Z psychologicznego punktu widzenia operacja, bo trwa krótko i odbywa się w znieczuleniu, byłaby dla kobiety mniejszą traumą. Niestety, względy medyczne każą urodzić martwe dziecko siłami natury. Zgony wewnątrzmaciczne to wielki problem położnictwa. Najczęściej do obumarcia płodu dochodzi z powodu zaburzeń utlenowania łożyska, zahamowania wewnątrzmacicznego wzrostu płodu. Przy dużej ruchliwości płodu może dojść do owinięcia pępowiną i uduszenia. Obumarciu płodu sprzyjają choroby matki w czasie ciąży, nadciśnienie, cukrzyca, niedoczynność tarczycy. Pamiętajmy, że pod koniec ciąży łożysko naczyniowe matki musi przepompować o 60 proc. więcej krwi. To ogromne obciążenie dla organizmu kobiety. Pewne schorzenia są też indukowane przez ciążę. I jeśli w tym okresie pojawi się nadciśnienie czy cukrzyca, to chociaż po urodzeniu dziecka zanikną, to z pewnością pojawią się po latach. Niedawno w naszym szpitalu doszło do tragicznego zdarzenia: zmarła kobieta, u której wcześniej zdiagnozowano obumarcie płodu. Po tym wypadku wystosowaliśmy apel do Polek, by uznały, że to poród martwego płodu siłami natury jest wskazany, a nie cesarka.

Jak doszło do tej sytuacji?
Kobieta przyszła do szpitala z zamiarem rodzenia w wodzie, co wymaga jednak zakwalifikowania się (nie może być położniczych przeciwwskazań), ale nie była o tym wcześniej poinformowana przez lekarza prowadzącego. Jest duże prawdopodobieństwo, że płód nie żył już od kilkunastu dni, był de facto w stanie rozkładu. Pacjentka była u nas w szpitalu po raz pierwszy, to była jej druga ciąża.
Przygotowywaliśmy ją do porodu martwego płodu, postępując zgodnie z procedurami. W trakcie przebiegu porodu towarzyszyły jej doświadczone położne. U pacjentki doszło do zatoru wodami płodowymi. Pacjentka straciła przytomność. Natychmiast podjęto wszystkie konieczne działania. Z powodu zatoru wodami płodowymi, który zwykle bywa śmiertelny, umiera 40 Polek rocznie. W czasie porodu może dojść z nieustalonych przyczyn do tego skrajnie ciężkiego powikłania. Wówczas wody płodowe dostają się do układu krążenia matki poprzez łożysko. Zdarza się to najczęściej przy cesarskim cięciu, ale nie tylko, bo także w czasie porodu fizjologicznego.
Niestety w tym przypadku, w wyniku zatoru wodami płodowymi, doszło do wewnątrznaczyniowego zespołu wykrzepiania się. Krwawienie po kolejnej, skomplikowanej operacji i zastosowaniu wysokospecjalistycznych leków udało się powstrzymać, ale znów pojawiła się komplikacja, bo doszło do zawału kreski jelita, który okazał się śmiertelny. Ten zawał to niedokrwienie jelit na całej ich długości. Podjęliśmy wszystkie niezbędne działania, by uratować pacjentkę. Nie liczyliśmy wydanych środków finansowych, gdyż najważniejsze jest życie pacjenta. Moje zalecenia były jasne: zapewnić wszelką możliwą pomoc. W przypadku pacjentki wykonanie cesarskiego cięcia na martwym płodzie zostałoby potraktowane przez ekspertów jak błąd lekarski.

Psychologa przy niej nie było...
Jesteśmy jednym z nielicznych szpitali, który na etacie zatrudnia psychologa. Standardy działania są takie, że jak najszybciej doprowadzamy do urodzenia martwego płodu, a potem obejmujemy pacjentkę opieką psychologiczną. Staraliśmy się wspierać męża kobiety. Wdrożyliśmy wszystkie procedury niezbędne w tym zakresie. Pacjentka wraz z mężem spodziewała się porodu siłami natury i urodzenia zdrowego dziecka. Trafiła do bardzo dobrego ośrodka z wysoko wykwalifikowanym personelem medycznym, jednakże pomimo zastosowania wszelkich procedur medycznych doszło do tragedii.
Niestety nie wiemy, kiedy ostatni raz była u swojego ginekologa i czy sprawdzał parametry życiowe płodu. Raczej nie, skoro dziecko było martwe, zanim pojawiła się w szpitalu. Nie chodzi mi przy tym o zrzucanie winy, ale o fakty. Te zaś są takie, jak przedstawiłem.

Czy zgony wewnątrzmaciczne zdarzają się często?
Dysponujemy statystyką, w tym pracą II Katedry i Kliniki Położnictwa i Ginekologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, z której wynika, że częstość występowania zgonów wewnątrzmacicznych wynosi 0,47 proc. Z analizy przebiegu ponad 13 tys. ciąż wynika, że do obumarcia dochodzi zwykle u pacjentek, których BMI był niższy przed ciążą, miały za sobą przedwczesne porody, pracowały fizycznie i miały niższe wykształcenie. Poza tym kobiety te zgłaszały się później na pierwszą wizytę u ginekologa. Częściej ciąży towarzyszyło wielowodzie. Z materiałów WUM wynika, że w większości, bo w 60 proc. przypadków nie udało się ustalić przyczyny obumarcia płodu. To smutne, ale w medycynę nieuchronnie wpisane są ludzkie dramaty. Dramaty matki, rodziny, również personelu medycznego. Bardzo źle by się jednak stało, gdyby efektem takich wydarzeń stało się powszechne oczekiwanie cesarskich cięć. Przypominam - cesarskie cięcie to bardzo poważna operacja, obarczona dużym ryzykiem. Jednym z powikłań po cesarce może być endometrioza, nieuleczalne kobiece schorzenie XXI wieku. Dlatego przestrzegam Polki przed modą na cesarskie cięcia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!