Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: Niech się nam święci 3 Maja

Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat arc.
Spotkamy się w pochodzie? Na mnie nie liczcie. Święto Pracy mnie nie dotyczy. W epoce słusznie minionej tego dnia ostentacyjnie podejmowałem roboty fizyczne. Malowałem mieszkanie albo okna, z piwnicy wynosiłem to wszystko, co kiedyś miało się przydać, z ulgą wpadając w wir wiosennych porządków.

To był mój prywatny protest przeciwko obłudzie i zakłamaniu, jakie przez kilkadziesiąt lat towarzyszyły temu świętu. Oczywiście, nie wywieszałem też żadnej flagi, bo byłaby to profanacja. Czy tylko ja tak myślałem? Nie, śmiem twierdzić, że większość Polaków.

Nie wiem, jak się zdołałem wtedy uchować. Pominąwszy lata szkolne, gdy nas ładnie przebierano i do dłoni wtykano baloniki albo chorągiewki, na pierwszomajowe pochody nigdy nie chodziłem. Raz tylko, tuż przed maturą, z kolegami z klasy przyszliśmy do szkoły, choć nie mieliśmy takiego obowiązku, bo kazano nam intensywnie przygotowywać się do egzaminów. Tak "dla jaj" złapaliśmy transparenty, żeby sobie je nad głowami rozłożyć zamiast parasoli, bo deszcz padał.

Zabawa była przednia, bo kumplowi Lenin albo inny Engels w wodzie się lekko rozpuścił i ze spodu wychynął zapomniany już Władysław Gomułka. Z tym cieniem wyklętego I sekretarza ruszyliśmy przed honorową trybunę, ze śpiewem na ustach i wcześniej nieprzećwiczonym okrzykiem, skandowanym przez megafony: "Młodzież z Partią. Partia z Narodem".

W gronie notabli pojawiła się konsternacja, bo czyż nasza niewymuszona postawa patriotyczna nie była dowodem, że w gierkowskiej Polsce - mimo widocznego już kryzysu gospodarczego - jednak "ludziom żyje się dostatniej", a młodzieży radośniej?

Tak oto - jak pouczał "towarzysz Wiesław" - raz, a dobrze skończyłem z wiecowaniem. Nadal nie mogę pojąć, po co komu to święto. W roku 1981, a może trochę później, nieskuteczną z nim walkę podjął Kościół katolicki, który zachęcał, by święto pracy dyskretnie zamieniać w święto Józefa robotnika i pochody prowadzić raczej do świątyń, a nie na ulice.

To się nie mogło udać nie tylko dlatego, że obecnie w Europie Zachodniej i USA robotnicy przemysłowi stanowią 17 proc. pracujących (w Polsce ten odsetek zapewne jest wyższy, choć danych statystycznych nie znam).

Inne próby okazały się równie rozpaczliwe. Jarosław Kaczyński w czasie swych króciutkich rządów zapowiadał w tej sprawie "konsultacje", ale szybko się wycofał, bo chyba przestraszył się swej odwagi.
Okazało się, że raz zdobytego przywileju wolnego dnia nie oddamy nigdy. Kolejne rządy wolały się przez parę lat huśtać na przykład ze Świętem Trzech Króli, choć ono jeszcze bardziej rozkłada gospodarkę i pracodawców niż "długi majowy weekend".
Nikt nam zatem już chyba nie odważy się zabrać Dnia Grilla, bo rozpalenie ognia pod kiełbaską to ciężka fizyczna praca, która nam się po prostu należy. I basta! Niech nas żadne dziennikarzyny nie pouczają, jak mamy świętować.

Każdemu według jego potrzeb: albo mocno wysmażona karkówka, albo delikatny schabik. I dużo puszkowego piwa, żeby potem, czyli na drugi dzień, można było nie pracować i odpoczywać. Kłopot tylko z dniem następnym, bo to jakieś stare święto narodowe. Chyba z XVIII wieku albo nawet ze średniowiecza, a człowiek tak długo nie żyje, więc tylko nieliczni pamiętają, o co chodzi z tym 3 Maja. Dużą literą piszemy i odmieniamy przez przypadki? W szkole na lekcjach ortografii uczono nas, że dni miesiąca piszemy tak: 1 stycznia, 1 lutego, 1 marca… i tak dalej. Z wyjątkiem: 1 Maja! Niech się święci 1 Maja! Teraz i na zawsze. A ja tam wolę 3 Maja i nikogo z językoznawców o zgodę nie będę pytał, tym bardziej że największemu z nich wierzyć dziś można już tylko w Rosji. Nie będzie Ruski pluł nam w twarz i dzieci "nom łonaczył".

Przed II wojną, "za staryj Polski", w autonomicznym województwie śląskim, świętowano właśnie 3 dzień maja. I ponoć było to "wielge świynto". I dla tych od Grażyńskiego, i dla tych od Korfantego, choć tradycja Konstytucji 3 Maja - z oczywistych powodów - była tu krótka, "adaptowana" przez sanację, bo przecież ten akt najwyższej wagi państwowej (i historycznej) dawnego Górnego Śląska dotyczyć nie mógł.

Mimo to w czasie okupacji niemieckiej co odważniejsi i propolsko nastawieni Górnoślązacy zapalali tego dnia świeczki na cmentarzach. Tak, to było, to jest Święto.


*Koszmarny wypadek w Bytomiu na autostradzie A1. Mężczyzna jechał pod prąd [ZDJĘCIA]
*Egzamin gimnazjalny 2015: PYTANIA + ARKUSZE + ODPOWIEDZI
*Potężny wstrząs w kopalni odczuwalny na Śląsku i Zagłębiu: Akcja ratunkowa trwa
*Nowe becikowe: 1 tys. zł przez 12 miesięcy ZASADY + DOKUMENTY
*Śląsk Plus. Zobacz nowe wydanie interaktywnego tygodnika o Śląsku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Karwat: Niech się nam święci 3 Maja - Dziennik Zachodni