Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszmar w domu dziecka w Świerklańcu: Dzieci klęczały nago za karę. Były bite i upokarzane

Tomasz Klyta
Anna P. twierdzi, że wprowadzony wobec podopiecznych system kar w domu dziecka był "prawidłowy"
Anna P. twierdzi, że wprowadzony wobec podopiecznych system kar w domu dziecka był "prawidłowy" psp tarnowskie góry
Koszmar w domu dziecka w Świerklańcu: Dzieci musiały klęczeć nago, były krępowane i zamykane w pokoju - takie metody wychowawcze stosowano w rodzinnym domu dziecka w Świerklańcu. Koszmar i horror trwał prawdopodobnie kilkanaście lat.

Prawdziwy horror zgotowali swoim podopiecznym opiekunowie rodzinnego domu dziecka w Świerklańcu. Kazali im klęczeć nago z rękami podniesionymi do góry, krępowali im ręce taśmą klejącą, zamykali w pokoju, a nawet odmawiali posiłku. Pod koniec kwietnia policja zatrzymała Annę i Wiktora P., którym już postawiono zarzuty fizycznego i psychicznego znęcania się nad podopiecznymi. Małżonkom grozi 5 lat więzienia.

Nieposzlakowana opinia

Rodzinny dom dziecka w Świerklańcu działa od 2004 r. Anna i Wiktor P. od 2001 r. prowadzili pogotowie rodzinne dla Piekar Śląskich, jednak ich umowa z miastem wygasła. Od tego czasu zajmowali się rodzinnym domem dziecka w powiecie tarnogórskim.

Sprawę na policję zgłosił kurator, który zajmował się biologicznymi rodzinami dwójki z byłych podopiecznych rodziny zastępczej. Dzieci opowiedziały o znęcaniu się swoim biologicznym rodzicom, a ci przekazali sprawę kuratorowi.

Policyjne dochodzenie trwało od jesieni zeszłego roku. Przesłuchano m.in. nauczycieli ze szkół, do których uczęszczały dzieci.
- Podopieczni rodzinnego domu dziecka w Świerklańcu mieli bardzo dobrą opinię. Zawsze byli czysto ubrani, nie było problemów z higieną oraz nauką - mówi podkom. Rafał Biczysko, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Tarnowskich Górach.

Dom dziecka w Świerklańcu cieszył się jak dotąd nieposzlakowaną opinią. Często odwiedzali go przedstawiciele lokalnych władz samorządowych, np. przy okazji kolejnej rocznicy powstania domu. Przewijały się tam również służby ratownicze, w tym straż pożarna, która w zeszłym roku ufundowała placówce czujkę tlenku węgla w ramach akcji "Nie dla czadu" oraz gaśnicę. Tymczasem rzeczywistość okazała się inna. - Akcja zatrzymania podejrzanych i przeniesienia podopiecznych do innych domów dziecka przebiegła bez problemów. Można nawet powiedzieć, że dzieci bardzo wylewnie żegnały się ze swoimi opiekunami - mówi Biczysko. - Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że podopieczni pochodzą z trudnych rodzin. Często mogą sobie nie zdawać sprawy z tego, co naprawdę jest normalne - uważa rzecznik policji w Tarnowskich Górach.
Znęcali się i robili zdjęcia

To, co znaleźli policjanci w komputerach znajdujących się w domu dziecka, mogło wręcz przerazić. Choć dyski twarde zostały wyczyszczone z praktycznie wszystkich plików, biegłym udało się odzyskać część fotografii. To na nich opiekunowie uwieczniali kary, jakie stosowali wobec dzieci.

- Chodzi o około 90 tys. plików zdjęciowych i filmowych, jakie zostały z komputerów wykasowane. Spośród kilku tysięcy, które zostały już przejrzane, kilkadziesiąt dotyczyło stosowania przemocy wobec dzieci. Wciąż trwa jednak odzyskiwanie danych i nie możemy wykluczyć, że pojawią się nowe wątki w prowadzonym śledztwie - mówi podkom. Biczysko.

Rodzicom zastępczym już postawiono zarzuty z art. 207 Kodeksu karnego, który mówi o znęcaniu się nad najbliższymi. Grozi za to do 5 lat więzienia.

- Na podstawie zebranego materiału opiekunom postawiono zarzuty dotyczące 5 podopiecznych, przebywających w domu dziecka w latach 2013-2014. Trwają przesłuchania i nie możemy wykluczyć rozszerzenia zarzutów o kolejnych poszkodowanych - mówi Beata Huras, zastępca prokuratora rejonowego w Tarnowskich Górach.

W świerklanieckim domu dziecka przebywało 8 podopiecznych. Są to osoby w wieku od 9 do 17 lat.
Odpowiedni system?

Anna i Wiktor P. nie przyznają się do stawianych im zarzutów.

- Oboje twierdzili, że wprowadzony przez nich system kar jest prawidłowy. Przyznali jednak, że czasem ciężko im było dać sobie radę z ósemką podopiecznych - mówi Beata Huras.

Na razie prokuratura zastosowała wobec opiekunów środek zapobiegawczy w postaci dozoru (dwa razy w tygodniu muszą stawić się na policji) oraz zakazu zbliżania się do byłych podopiecznych. Dzieci z domu dziecka zostały przeniesione do innych placówek.

Fakty

Media nagłośniły wiele przypadków złego traktowania dzieci w rodzinach zastępczych. Niestety, niewiele to zmienia. Najczęściej zawodzi system kontroli. Oto przykłady:

Jan i Bożena A. z Łęczycy są oskarżeni o znęcanie się nad 9 dzieci i wykorzystywanie seksualne 7 z nich. Matce zastępczej grozi do 5 lat więzienia, ojcu - do 12 lat.

W Radawcu 37-letnia Małgorzata P. i jej mąż 41-letni Witold P. zostali oskarżeni o znęcanie się nad dwunastką dzieci. Dzieci były bite pięścią po głowie, szarpane za uszy i włosy, popychane. Zamykano je, zabraniano korzystania z toalety bez zezwolenia. Ograniczano im jedzenie, dostęp do zabawek, kąpieli.

W Ostrowie Wielkopolskim 43-letnia kobieta i starszy od niej o cztery lata mąż (były ksiądz) zdaniem prokuratury znęcali się psychicznie i fizycznie nad czwórką dzieci. Stosowali okrutne kary cielesne. Dzieci były bite, kopane, przywiązywane do krzesła i zmuszane do klęczenia. Ubliżano im i grożono wywiezieniem do lasu.

W Kędzierzynie-Koźlu opiekun bił 8-letniego chłopca w brzuch, znęcał się nad nim psychicznie. Upośledzony chłopiec był krzykiem i groźbą bicia zmuszany do czytania i karany, gdy tego nie robił. Tymczasem okazało się, że nie znał wszystkich liter. AMC

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!