Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

70 lat od zakończenia wojny. Co się działo 8 maja 1945 roku

RED
Defilada Ludowego Wojska Polskiego w Katowicach zimą 1945 roku. 8 maja 1945 r. wojewoda śląsko-dąbrowski, gen. Aleksander Zawadzki, wychwala Armię Czerwoną i przyjaźń z narodami ZSRR
Defilada Ludowego Wojska Polskiego w Katowicach zimą 1945 roku. 8 maja 1945 r. wojewoda śląsko-dąbrowski, gen. Aleksander Zawadzki, wychwala Armię Czerwoną i przyjaźń z narodami ZSRR arc.
8 maja 1945 roku do mieszkańców miast dotarła wieść o zakończeniu wojny. Większość ludzi przyjęła ją z szaloną radością, dla innych to był zwykły dzień. Byli też tacy, którzy z jeszcze większym niepokojem spoglądali w przyszłość. W 1945 r. 8 maja nie był tak hucznie świętowany jak 9 maja, bo tę drugą datę uznawano jako dzień zwycięstwa Armii Czerwonej nad hitlerowskimi Niemcami. Dzień Zwycięstwa do dziś 9 maja obchodzi się na wschodzie, np. w Rosji

KATOWICE: Wchodzimy w nową erę, a tramwaju na Rynku jak nie ma, tak nie ma

Wtorek, 8 maja 1945 r., mieszkańcom Katowic mija bez patosu. Dopiero na drugi dzień gazety krzyczą o końcu wojny, podpisaniu kapitulacji i spiżowych podstawach przyjaźni ze Związkiem Radzieckim. Ale na placu przed gmachem urzędu województwa powiewają cztery flagi: polska, radziecka, brytyjska i amerykańska. Obok haseł "Niech żyje Armia Czerwona!" są także "Niech żyją armie sojusznicze!". Wkrótce dwie ostatnie flagi znikną.

Redaktor Niewiarowski 8 maja 1945 roku opisuje w "Trybunie Robotniczej", jak chciał dostać się z Katowic do Sosnowca. Przystanki pełne są szabrowników i handlarzy bimbrem, którzy od świtu do nocy wypatrują tramwaju. Redaktor wdaje się w rozmowę z panem Mglonką, który wiezie cukier w wiadomym celu. - Tramwaje podobno chodzą, ale konduktor ani cukru nie wozi, ani bimbrem nie handluje, to mu się nie spieszy - dywagują. Można iść do fryzjera, zanim tramwaj przyjedzie? Śmiało, można. Idą obaj, wracają. Gdzie tramwaj? Podobno konduktor czapkę zgubił i wszyscy szukali. Potem przejechał bez zatrzymywania się przystanek na Rynku, bo już był pełen. Pan z teczką mówi: - Ja zdążę. Właśnie piszą, że wojna wnet się skończy. Ciekawe, jakie będą ceny bimbru po wojnie. Trzeba magazynować, bo wojna się skończy, to będzie wielka popijawa.

Ale bez cukru bimbru nie ma, pan Mglonka się denerwuje, już pięć godzin czeka. Idą z redaktorem na plac Wolności, tam tramwaju też ani widu, ani słuchu, jest tylko tłum. Idą na Zawodzie, stamtąd chcą jechać do Chorzowa, skąd podobno jedzie tramwaj wprost do Sosnowca. Wszędzie tłumy z tobołami. Tramwaj jest, w środku gorąco jak w piecu. Maj, a tu ogrzewanie na całego. Redaktor pyta dlaczego, a konduktor: - Nie wydzieraj się pan! To taki tramwaj, co jak jedzie, to grzeje. Potrzebna jest śrubka, ale naczelnik od śrubki jest nieobecny. Wyjechał.

Okazuje się, że tramwaj miał jechać do Sosnowca, ale nie jedzie, zakręca w Katowicach. Pan Mglonka i redaktor znowu lądują na katowickim Rynku, jest popołudnie. Nie są sami, jakby całe Katowice chciało dostać się do tramwaju, każdy ma jakieś interesy. Nagle głośniki milkną, zapada cisza, ludzie zamierają w oczekiwaniu. Red. Niewiarowski pisze: "Głos mi się załamuje. Co to jest, czy to wojna się skończyła? Cicho! Nie, to tramwaj nadjeżdża!". Tak, ale roboczy. Pojechał z piaskiem remontować tory i tyle go widziano. Ale ludek nastroje ma dobre. Bo "Hitler kipnął, Goering ukrył się, całą ferajnę diabli biorą. Może jutro wojna się skończy?". I poszedł redaktor z panem Mglonką piechotką do Sosnowca.

8 maja wojna naprawdę się skończyła. 9 maja śląskie gazety są już podniosłe. Cytują orędzie Bolesława Bieruta o tym, że wchodzimy w nową erę. Bierut mówi: "Nadszedł oczekiwany przez całą ludzkość dzień, którego wywalczenie kosztowało miliony ofiar spośród wszystkich narodów miłujących wolność. Została złamana ostatecznie hitlerowsko-germańska potęga, zajaśniał znowu dla ludzkości pokój. Starta została przemoc, która poprzez tysiąclecia wisiała nad Polską". Bierut mówi o przyjaźni ze Związkiem Radzieckim, ale także o mocnym przymierzu z Ameryką i Wielką Brytanią.
Wojewoda śląsko-dąbrowski, gen. Aleksander Zawadzki, który o godz. 14 wychodzi na plac przed gmachem urzędu, nie bawi się już w takie grzeczności. Wychwala tylko jak poeta Armię Czerwoną. Padają wtedy słowa, które mieszkańcy dobrze poznają: "Między Polską a narodami Związku Radzieckiego jest trwała, niewzruszona przyjaźń, przeciw której nikt ręki nie podniesie, bo ta ręka zostanie utrącona". Tłum na placu nie słyszy wszystkich słów, widzi jednak flagi amerykańską i angielską. Ludzie świętują. "Nigdy jeszcze Katowice, to miasto zesztywniałe w ciągu okupacji niemieckiej, nie było tak ożywione".

Po gen. Zawadzkim przemawia także generał dywizji M. Sachno z Armii Czerwonej. Opowiada o wielkich zniszczeniach wojennych, jakie widział i zapowiada, że Polska zawsze będzie mogła liczyć na przyjacielską pomoc Związku Radzieckiego. Mowę zakończył okrzykami na cześć Stalina. Następni mówcy przy okazji końca wojny zapowiadali, że chłop i robotnik unicestwią niecną robotę reakcjonistów. A co 8 maja 1945 roku grały katowickie kinoteatry? Gorliwy recenzent "TR" gorszy się, że ludzie chodzą na amerykańskie filmy gangsterskie i romansidła "o wrogiej nam tendencji wychowawczej ". Lecą takie filmy jak "Niebezpieczna miłość", "W szponach Monte Carlo", "Znachor". I jest tylko jeden, jedyny słuszny film radziecki o tytule "Anton Iwanowicz gniewa się". Jeszcze Katowice nie wiedzą, jak proroczy. (GKM)

SOSNOWIEC: Tu wojna skończyła się w styczniu. Maj był już zwykłym miesiącem

27 stycznia 1945 roku do miast Zagłębia Dąbrowskiego wkroczyły oddziały 59. Armii Radzieckiej pod dowództwem gen. Iwana Korownikowa, który do dzisiaj jest honorowym obywatelem Sosnowca.

W maju, gdy podpisywano kapitulację Niemiec, w Sosnowcu działały już nowe władze, a produkcję wznawiały kolejne zakłady przemysłowe. Miasto miało już, co ciekawe, drugiego powojennego prezydenta, Walentego Paterka, bo pierwszy - Edward Pasek, podobnie jak I sekretarz KM PPR Józef Knapczyk, został aresztowany przez NKWD.

Rosjanie byli obecni w mieście jeszcze w maju. Podczas uroczystości pierwszomajowych przemówienie wygłosił nie tylko pierwszy przewodniczący Miejskiej Rady Narodowej Tomasz Soczewica, ale i "przedstawiciel Czerwonej Armii, płk Anaprijenko". Jak donosiła "Trybuna Robotnicza", pierwsza część obchodów zakończyła się "okrzykami na cześć Polski, ZSRR, Marszałka Stalina i odegraniem hymnów polskiego i radzieckiego".

Już od lutego 1945 roku Sosnowiec i całe Zagłębie były już częścią województwa śląsko-dąbrowskiego. W maju funkcjonował już Teatr Zagłębia, działała także komunikacja tramwajowa. Odbywały się też rozgrywki sportowe.
W specjalnym pokazowym meczu z okazji 1 Maja wzięli udział m.in. Władysław Siech z RKS-u Sosnowiec i Maksymilian Macuga z Czarnych - później cenieni w regionie trenerzy. W meczach rozgrywanych kilka dni później RKS Sosnowiec wygrał 4:2 z Płomieniem Milowice, a AKS Niwka rozgromił jedenastkę Milicyjnego Klubu Sportowego aż 6:1. Co działo się w dzisiejszych dzielnicach Sosnowca, a wówczas osobnych miejscowościach? W powiecie będzińskim na początku maja trwała akcja parcelacyjna majątków ziemskich. Na przykład w gminie Zagórze wydzielono 10 ha na potrzeby szkoły rolniczej. 6 maja w Zagórzu odsłonięto pomnik ku czci czerwonoarmistów. Otwarty został również dom kultury. 7 maja Huta Katarzyna otworzyła oddział produkcji łopat. Jak informowała "Trybuna Robotnicza", to ta sama część zakładu, w której w czasie okupacji produkowano bomby. Wytwarzano wówczas tylko 3 tysiące łopat wobec 6 tysięcy przed wojną. W mieście można się też było zapisać na organizowany przez ZWM kurs modelarstwa szybowcowego. Trwała także akcja na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża. W sali teatru urządzono poranek muzyczny, podczas którego charytatywnie wystąpili m.in. Natalia Stokowacka i Marian Woźniczko. (TOS)

BYTOM: Koniec wojny, śmiech przez łzy. Wielki tygiel, nie ma komu się skarżyć

8 maja 1945 roku prezydentem Bytomia jest nauczyciel Piotr Miętkiewicz. Miasto powoli wraca do życia, po przewaleniu się w styczniu tego roku Armii Czerwonej, która wiedziała, że Bytom to Germańcy. W rodzinach górników z Bobrka, Miechowic, Radzionkowa czeka się na powrót mężczyzn wywiezionych gdzieś w wagonach krowiarkach. Jednej trzeciej się nie doczekają. Ale o tym nie wolno mówić.

Bytom jest pełen przybyszów z Kresów, więc na ulicach radość z końca wojny jest ogromna, chociaż to śmiech przez łzy. W mieście są również repatrianci z Europy Zachodniej, z Francji i Belgii, osiada tu 2 tys. takich rodzin. Wielu Niemcom, głównie kobietom, dzieciom i starcom, udało się uciec przed Armią Czerwoną, ale nie wszystkim. Kobiety milczą o gwałtach i aborcjach. Bytom w maju 1945 roku znowu pęka w szwach. Kresowiacy w Bytomiu stanowią 27,5 proc. ogółu mieszkańców miasta. Wkrótce Bytom liczy około 105 tysięcy mieszkańców, a to więcej niż przed II wojną światową. O zbrodni ze stycznia 1945 roku w Miechowicach, gdy Rosjanie zabili 380 cywilów, w maju już głośno się nie mówi. Komu się skarżyć? Bez weryfikacji narodowościowej jest bieda z nędzą. W 1945 i 1946 roku w Bytomiu zweryfikowano 68 374 wniosków. Większość pozytywnie, ale odmowę dostaje 21 tys. mieszkańców. Wyrzuceni z mieszkań, czekają w dwóch obozach dla przesiedleńców, ale nie o tak fatalnej sławie jak Zgoda w Świętochłowicach. Wysiedleńcy, jeśli przetrwają, pojadą w końcu do NRD. Kapitulacja Niemiec 8 maja tylko potwierdza ich los. W marcu 1945 r. cała zmiana kopalni Bobrek trafia do krowiarek.

Rodziny nie wiedzą, gdzie są wywiezieni górnicy. W maju 1945 r. docierają do nich pierwsze wiadomości, że w Rosji. Muzeum deportacji w Radzionkowie, otwarte 70 lat po zakończeniu wojny, przywraca pamięć o nich i o 1945 r. w Bytomiu. (GKM)
CZĘSTOCHOWA: Kieliszek wódki na koszt firmy

W Częstochowie zakończenie wojny świętowano 9 maja. W miejskiej Komendzie Wojennej Armii Czerwonej, znajdującej się w budynku na rogu Kilińskiego i Jasnogórskiej, oczekiwano na komunikat z Moskwy.

"Przyszli po mnie oficerowie radzieccy" - pisał we wspomnieniach Roman Baran, działacz PPR. "Nie wiedziałem, o co chodzi. Byłem zaniepokojony. Pułkownik Ryżkow zapewnił mnie, że wszystko jest w porządku. Na miejscu były zastawione stoły. Włączono radio. Pułkownik Ryżkow powiedział, że czekamy na komunikat z Moskwy. Podkręcono radio na cały regulator. W komunikacie podali, że 7 maja nad ranem podpisano częściowy akt kapitulacji Niemiec. Pełny akt kapitulacji podpisano 8 maja o godzinie 24".

Nie świętowali więźniowie Komendy Wojennej. W piwnicach budynku trzymano aresztowanych żołnierzy Armii Krajowej.
Oni nie wiedzieli, jaki czeka ich los.

Wieść o zakończeniu wojny szybko obiegła miasto. Ludzie płakali, wpadali sobie w ramiona. Zawyły syreny fabryczne. Zabiły dzwony we wszystkich kościołach. Radziecka komendantura miasta rozkazała oddać salwy artyleryjskie. Żołnierze strzelali na wiwat. W restauracjach można było dostać kieliszek wódki na koszt firmy.

9 maja ukazał się dodatek nadzwyczajny "Głosu Narodu", informacyjnego dziennika demokratycznego ziemi częstochowskiej, z tytułem "Bezwarunkowa kapitulacja Niemiec". Dodatek informował: "Agencja Reutera podaje, że dnia 7-go maja 1945 roku o godz. 14.41 w małym budynku szkolnym w Rass, stanowiącym główną kwaterę generała Eisenhowera podpisali niemcy (pisownia oryginalna - przyp. red.) bezwarunkową kapitulację wobec wszystkich Mocarstw Sprzymierzonych. Ze strony Aliantów akt kapitulacji przyjęli: w imieniu generała Eisenhowera - gen. Bodo Smith, w imieniu Armii Francuskiej gen. Francois Sevez, w imieniu Armii Czerwonej gen. Iwan Susłow".

Na placu przed ratuszem częstochowianie uczestniczyli w odsłonięciu tekturowego pomnika wdzięczności Armii Czerwonej. W przemówieniach podczas manifestacji podkreślano wyzwolenie Polski przez Armię Czerwoną.

Na Rakowie robotnicy z huty dziękowali delegatom z Armii Czerwonej za pokonanie hitlerowskich Niemiec. W teatrze poeci recytowali wiersze rewolucyjne. W kinie Wolność wystąpił chór Związku Walki Młodych, śpiewając pieśni "Chłop i poeta" i "Wiwat pierwszy maj".

W nabożeństwach dziękczynnych za zakończenie wojny uczestniczyli przedstawiciele władz miasta, także z Polskiej Partii Robotniczej i oficerowie Wojska Polskiego.
Świąteczną atmosferę popsuli dwaj młodzi chłopcy, harcerze z Szarych Szeregów. Podłożyli ładunki wybuchowe pod tekturowy pomnik wdzięczności Armii Czerwonej. Zostali skazani na 15 lat więzienia. W fabrykach na szybko zorganizowano wiece potępiające czyn harcerzy. Nawet uchwalono specjalną rezolucję, taką samą we wszystkich zakładach: "Społeczeństwo miasta Częstochowy piętnuje z największym oburzeniem barbarzyński, zbrodniczy i haniebny czyn zwyrodnialców, którzy targnęli się na pomnik wdzięczności, ufundowany ku czci zwycięzców, którzy bezwarunkowo i bez uszczerbku dla miasta zdobyli Częstochowę". (JS)

BIELSKO: Nocne salwy karabinów i radosne okrzyki dały ludziom znać, że to koniec wojny

8 maja w Bielsku (Bielsko-Biała powstała z połączenia Bielska i Białej w 1951 r.) dominowały ostrożne nastroje. Dopiero dzień później nastąpiło znaczące dla miasta wydarzenie.

Jak donosił 10 maja 1945 roku "Dziennik Zachodni": "społeczeństwo Bielska w naprężeniu oczekiwało na radosną wieść o zakończeniu działań wojennych. Tłumy ludzi wyczekiwały pod megafonami. Na gmachach i domach powywieszano flagi narodowe i Związku Radzieckiego. Miasto przybrało odświętny wygląd (...), a sklep »Czytelnika« oblegany był przez tłumy ciekawych oczekujących na wiadomości". O definitywnym zakończeniu działań wojennych mieszkańcy Bielska mieli dowiedzieć się o 1 w nocy. Śpiących bielszczan obudziły salwy karabinów i radosne okrzyki, a kilka godzin później, o 11.00, odbyła się manifestacja. Rynek bielski wypełnił się tłumami ludzi, dzwony kościelne biły radośnie, a na efektownie udekorowanej trybunie powiewały sztandary wszystkich ugrupowań politycznych, społecznych i zawodowych. Na tej manifestacji przemawiali m.in. wiceprezydent Bielska Grzbiela, płk Panow, por. Bielankiewicz oraz wicestarosta Kulczycki. Jednak szczególnie w historii Bielska zapisała się data 9 maja 1945 roku, bynajmniej jednak nie z powodu końca wojny, ale z powodu przyjazdu pierwszych Kresowian - kilkadziesiąt rodzin wicyńskich zawitało do Starego Bielska. 9 maja do miasta zajechały wagony towarowe wypełnione ludźmi i stanęły przed dawnym przystankiem Bielsko Górne.

- Na prawo od ulicy Wita Stwosza trzeba było przerzucać pomosty drewniane, bo był tam głęboki rów, by ci przesiedleńcy z dobytkiem żywym mogli przejść z tych wagonów - wspominał Józef Argasiński, który jako 10-latek przyjechał wówczas z Wicynia, wsi na Podolu. Kresowianie najpierw osiedlali się w Starym Bielsku. Później zajmowali gospodarstwa w Wapienicy, a nawet Jasienicy i Jaworzu. Jacek Kachel, historyk, dziennikarz i fotograf, zwraca uwagę, że ze względu na jeszcze sporą ilość mieszkańców narodowości niemieckiej, którzy nie uciekli przed Armią Czerwoną i pozostali na miejscu, nastroje związane z końcem wojny były w Bielsku ostrożne.
- Z jednej strony większość ludzi cieszyła się ze względu na zapowiadany koniec wojny, z drugiej strony działały tu już jednostki milicji obywatelskiej i NKWD. Dokonywano pierwszych aresztowań żołnierzy Armii Krajowej. Radość z zakończenia wojny wiązała się z niepokojem o to, jak będzie wyglądała nowa Polska - przypomina historyk. NKWD w tymczasowych więzieniach do czerwca 1945 roku zatrzymało tysiąc osób z Bielska i powiatu bielskiego. (KLM)

ŚWIĘTOCHŁOWICE: W obozie pracy "Zgoda" nadal umierają ludzie, zlikwidowano go dopiero w listopadzie 1945

8 maja 1945 roku mija w Świętochłowicach bez szczególnej euforii. Nastąpił wreszcie upragniony koniec wojny, próżno było jednak szukać jakichkolwiek obchodów czy uroczystych parad na ulicach miasta.

- Pracowałam wtedy w sklepie, ta wiadomość, że wojna się skończyła, przyszła do nas około południa - opowiada pani Maria, uczestniczka tamtych wydarzeń, mieszkanka Świętochłowic. - W sklepie było wtedy mnóstwo ludzi, wszyscy zaczęli krzyczeć "hura!". Ja musiałam zostać w pracy, ale na zewnątrz nie było jakichś uroczystych pochodów - wspomina.

- Ludzie byli niepewni dalszych losów. Każdy był zszokowany i bał się, co będzie dalej, bo wojsko radzieckie nadal robiło swoje - dodaje.

Do Świętochłowic już od połowy 1944 roku docierały informacje o zbliżaniu się frontu wschodniego. Pierwsze oddziały radzieckie wkroczyły na teren miasta już 27 stycznia 1945 roku i z tą datą skończył się tutaj okres okupacji hitlerowskiej. Jednocześnie natychmiast przystąpiono do zabezpieczania zakładów przemysłowych. Dzięki sprawnej akcji powołano straże przemysłowe, które zabezpieczały majątek kopalń i hut. Zapobiegliwość robotników huty "Florian" doprowadziła do tego, że już pod koniec lutego uruchomiono tam produkcję stali, co było ewenementem na skalę Górnego Śląska. Ponadto, w szybkim tempie, przywrócono normalną pracę w zakładach "Zgoda", hucie cynku "Silesia" oraz w kopalniach "Polska", "Matylda" czy "Śląsk".

W maju do tragicznych wydarzeń dochodziło ciągle w dzielnicy Zgoda. Przypomnijmy, że od lutego do listopada 1945 roku funkcjonował tam obóz pracy dla volksdeutschów i Niemców (wcześniej w tych samych murach znajdowała się filia obozu Auschwitz). Jego komendantem był Salomon Morel. Obóz "Zgoda" miał być przeznaczony dla osób podejrzanych o przynależność do NSDAP i organizacji afiliowanych, jednak podobnie jak w innych obozach gromadzono w nim różne grupy więźniów, zarówno przeznaczonych do wysiedlenia, jak i żołnierzy niemieckich. W świętochłowickim obozie pracy więziono mężczyzn, kobiety i dzieci. W czerwcu 1945 roku, jak podaje w swoim opracowaniu Adam Dziurok, było aż 716 kobiet (co stanowiło ok. 17 proc. wszystkich osadzonych). Obóz bardzo szybko się zaludniał. 1 maja 1945 roku liczył 2213 więźniów, natomiast już z początkiem czerwca liczba ta wzrosła do 3759. Sam Morel przyznał, że w dwa miesiące po zakończeniu wojny w obozie przebywało 1-1,2 tysiąca więźniów więcej, niż przewidywała jego pojemność. Tragiczne warunki sanitarno-higieniczne i niskie racje żywnościowe doprowadziły do rozszerzania się na terenie obozu epidemii czerwionki i tyfusu. Najtragiczniejszym okresem było lato 1945 roku, kiedy epidemia - niosąc tragiczne żniwo - spowodowała stopniowe wyludnianie się obozu. Jak czytamy w książce "Obozowe dzieje Świętochłowic Eintrachthutte-Zgoda", jesienią 1945 roku chorych było 1419 więźniów.
Śmiertelność w obozie związana była także z umyślnym maltretowaniem więźniów przez personel. W obozie istniał specjalnie wydzielony barak, przeznaczony dla podejrzanych o przynależność do organizacji nazistowskich, gdzie najczęściej dochodziło do znęcania się nad osadzonymi. Obóz został zlikwidowany dopiero jesienią 1945 roku, więźniowie przed zwolnieniem musieli podpisać specjalne dokumenty, na podstawie których deklarowali zachowanie tajemnicy na temat pobytu w obozie.

Życie w Świętochłowicach po wojnie dosyć szybko wróciło do normy, a jak podają historycy, to zasługa głównie ofiarności miejscowej ludności, która wraz z pracownikami hut i kopalń uporządkowała przemysł. Miasto nie ucierpiało na skutek nalotów i walk. (SC)

RYBNIK: Walka o przywrócenie normalnego życia w mieście i ważnym rejonie przemysłowym kraju

Nie było wielkich defilad, skandowania wolnościowych, narodowych haseł. 8 maja 1945 r. w Rybniku minął raczej spokojnie. Wieści o zakończeniu wojny do miasta napływały później, 9 i 10 maja.

- Możliwe, że właśnie wtedy na ulicach miasta odbyły się niewielkie demonstracje, albo wystrzelono kilka zwycięskich salw w powietrze, ale o wielkim fetowaniu zwycięstwa nie było mowy - mówi dr Bogdan Kloch, dyrektor Muzeum w Rybniku.

Wojsk niemieckich w mieście nie było już od końca marca. 26 marca, w wyniku całodziennych walk, oddziały 107. dywizji piechoty płk. Wasyla Pietrenki rozbiły niemiecką obronę. W tym samym dniu wolne stały się także sąsiednie Chwałowice (dziś dzielnica Rybnika). W wolnym od Niemców Rybniku nikt nie wieszał jednak flag, nikt się nie cieszył, nie wiwatował. Przewidując ciężkie boje, na początku marca Niemcy ewakuowali rybniczan w kierunku Raciborza. Wraz z wycofującymi się wojskami niemieckimi uciekali miejscowi urzędnicy, decydenci.

- W kwietniu i maju trwała walka o przywrócenie normalnego życia w mieście. Starano się przywrócić dostawy wody, energii. W mieście brakowało nawet chleba. Powoli przystępowano do odbudowy zniszczonych w czasie działań obiektów. To był ważny rejon kraju ze względu na funkcjonujące tutaj kopalnie, Zakład Budowy Maszyn, Hutę Silesia. Zakłady powoli wracały do pracy, rozminowywano tereny wokół kopalni - mówi Bogdan Kloch. Wielkim problemem w pierwszych powojennych dniach była kwestia rozminowania miasta, pól i lasów otaczających Rybnik.

- W mieście pozostało wiele wojskowego sprzętu, karabinów maszynowych, porzuconych dział, wraki pojazdów i amunicja. To wszystko leżało na ulicach, gdzie bawiły się dzieci. Niestety, dochodziło do wypadków. Mój ojciec często wspominał o chłopcu z dzielnicy Smolna, który wiosną zginął rozerwany po wybuchu miny - mówi Bogdan Kloch. W mieście w zasadzie od zimy stacjonowały niewielkie oddziały wojsk radzieckich. 11 kwietnia na Rynku odbył się pierwszy po wyzwoleniu wiec pokojowy z udziałem kilku tysięcy rybniczan. Przemawiał między innymi Aleksander Zawadzki, wojewoda śląsko-dąbrowski. Witany był w mieście owacyjnie. W tym samym czasie w mieście rozpoczęła się walka o władzę, zaczęły się tworzyć lokalne struktury PPS i PPR. (KUB)
CIESZYN: Ludzie nie wstydzili się łez na wieść o upragnionym końcu wojny

Niemcy opuścili Cieszyn już dzień po zdobyciu przez Armię Czerwoną Berlina.

Dzień, w którym Niemcy ogłaszają upadłość w wyniku przegranej II wojny światowej, nie jest zbyt dobrze udokumentowany na terenie Śląska Cieszyńskiego. Więcej informacji można znaleźć o samym okresie niemieckiej okupacji czy zbrodniach popełnionych na mieszkańcach Cieszyna i okolic.

W zbiorach Muzeum Śląska Cieszyńskiego nie ma informacji na temat tego okresu. Pracownicy Książnicy Cieszyńskiej przeszukali swoje zbiory w poszukiwaniu gazet, artykułów, w których byłyby wzmianki o tym, co się działo 8 maja w Cieszynie.

W tym jednak okresie nie były wydawane żadne gazety o zasięgu lokalnym. Dokładniejsze opisy można znaleźć jedynie w gazetach o szerszym zasięgu geograficznym niż sam Śląsk Cieszyński. Niestety, w tym przypadku opis poświęcony jest również większemu obszarowi, a nie okolicom Cieszyna.

Dokładny opis tego, co się działo, gdy Niemcy opuścili 3 maja Cieszyn wycofując się, przedstawił T. Kopoczek w książce "U nas w latach grozy".

"Miasto po obu stronach Olzy długo mieniło się polskimi barwami narodowymi. Ludzie ze łzami w oczach spoglądali na biało-czerwoną. Nowością stała się uliczna radiofonia.

Jeżeli istnieją ciarki wzruszenia, to właśnie one "błądziły" mi po grzbiecie, kiedy pierwszy raz znalazłem się w wyzwolonym Cieszynie i z głośników popłynął krakowski hejnał, a tuż po nim usłyszałem mocne akordy "Warszawianki". Barytonowym głosem spiker anonsował: "Tu Polskie Radio Warszawa i wszystkie rozgłośnie Polski". Nie wstydziłem się łez, jakie pociekły mi po policzkach…".

O to, co się działo 8 maja, spytaliśmy Grzegorza Kaszturę, jednego z autorów książki "Batalia o Śląsk Cieszyński. Między styczniem a majem 1945 roku".

- Po wycofaniu się Niemców przez Cieszyn przeszły oddziały frontowe, a zostały oddziały tyłowe Armii Czerwonej. Jakie to były oddziały - nie wiemy, ponieważ nie mamy odpowiednich dokumentów. Później do Cieszyna przybyło NKWD. Wraz z przybyciem NKWD rozpoczęły się komunistyczne porządki. W tym wszystkim był jeszcze na uboczu konflikt polsko-czechosłowacki.

Dopóki toczyła się wojna, Czechosłowacy nie mieli wpływu na Śląsk Cieszyński, wraz z jej zakończeniem pojawiły się roszczenia - mówi Grzegorz Kasztura. (JVL)
ZABRZE I GLIWICE: Armia Czerwona spaliła dwa kina, teatr, hotel i sierociniec

Gliwice i znaczna część dzisiejszego Zabrza do 1945 roku pozostawały w granicach III Rzeszy. Wojna na dobre zagościła tu w styczniu, gdy miasta zdobywała Armia Czerwona. Gliwice zostały zajęte jako pierwsze z dużych miast Górnego Śląska - w nocy z 23 na 24 stycznia. Do Zabrza wojska radzieckie wkroczyły również 24 stycznia i zajęły je do 28 stycznia.
Obecność Armii Czerwonej w miastach niemieckiego Górnego Śląska nazywano wówczas i przez kolejne lata "wyzwoleniem".

W praktyce sprowadziła się ona do zniszczenia wielu budynków, terroryzowania ludności, gwałtów, rozkradania majątków i wreszcie wywózek tysięcy mieszkańców w głąb ZSRR, co przeszło do historii pod nazwą Tragedii Górnośląskiej. W Gliwicach
Sowieci zaraz po wkroczeniu spalili m.in. dwa kina, teatr, hotel, sierociniec, zdewastowali palmiarnię i podłożyli ogień na Rynku. W Zabrzu ich ofiarą padło również wiele zabytkowych kamienic. W marcu 1945 roku władzę zarówno w Zabrzu, jak i Gliwicach zaczęła przejmować polska, komunistyczna administracja i rozpoczął się proces wcielania tych terenów do RP. Do miast napłynęła duża liczba ludności z Kresów Wschodnich. Na ulicach powoli zaczął znów pojawiać się spokój.
W maju 1945 roku w Zabrzu rządził pierwszy prezydent Paweł Dubiel.

8 maja nie był naturalnie obchodzony jako dzień zwycięstwa. Za obowiązującą uznano "radziecką" datę 9 maja. Wtedy to w miastach i miasteczkach Polski Ludowej oficjalnie świętowano koniec wojny.

"Dziennik Zachodni" z 10 maja 1945 wspominał o Zabrzu w kilku miejscach. Mowa była m.in. o odbudowie zniszczonych budynków. "W pierwszym rzędzie podjęto roboty umożliwiające prace we wszystkich biurach, urzędach, instytucjach publicznych. Ogółem oddano do użytku 40 budynków" - pisał dziennikarz. W tym samym wydaniu zapowiedziano również, że
10 maja 1945 r. zostanie odsłonięty w Zabrzu pomnik ku czci bohaterów Armii Czerwonej. Znany jest on zabrzanom doskonale do dziś. Z kolei 9 maja "DZ" informował o otwarciu w Mikulczycach (wówczas pow. bytomski) pierwszego w powiecie domu kultury. Również w Gliwicach 8 maja nie był dniem zwycięstwa. Władzę sprawował wówczas prezydent Wincenty Szpaltowski (wcześniej Spaltenstein). We wrześniu tego roku zastąpił go Stanisław Klimczak. 8 maja bardziej może kojarzyć się w Gliwicach np. z... powstaniem Komendy Powiatowej Milicji Obywatelskiej. Tego dnia bowiem podpisano akt erekcyjny jednostki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!