Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żartownisiu, nie kłam, że masz bombę! To za dużo kosztuje

Anna Zielonka
Prawie 1,5 tys. pracowników elektrowni spędzili wczorajszy poranek poza zakładem pracy
Prawie 1,5 tys. pracowników elektrowni spędzili wczorajszy poranek poza zakładem pracy Anna Zielonka
Jeśli chcesz na Prima Aprilis zrobić komuś głupi kawał, nie dzwoń z informacją, że podłożyłeś bombę. W ogóle ci się to nie opłaci, a będziesz miał za to same kłopoty. Bo jak już złapie cię policja, a na pewno tak się stanie, zapłacisz słoną sumę za akcję przeciwbombową i za straty, które wywołałeś swoim nie najmądrzejszym "żartem".

Tak stanie się w przypadku Bartosza Sz. z Jaworzna, który wczoraj postawił na nogi wszystkie jaworznickie służby i wygonił z pracy prawie 1,5 tys. pracowników Elektrowni Jaworzno II i II. Około 7 nad ranem zadzwonił do dyżurnego policji w Jaworznie i grzecznie poinformował, że na terenie elektrowni podłożył pięć ładunków wybuchowych. Oznajmił, że będzie je detonować po kolei. Później się rozłączył.

Policja znalazła go po dwóch godzinach. Numer z kartą SIM znaleziono w jego kurtce. Teraz czeka go sąd. Grożą mu dwa lata pozbawienia wolności i zapłata olbrzymiego odszkodowania. Policja liczy koszty akcji na wiecej niż 50 tys. złotych. Straty elektrowni i firm zewnętrznych, pracujących na terenie zakładu mogą być o wiele większe. W sumie żartowniś może zapłacić nawet ponad 100 tys. złotych.

- Nie chcemy zdradzać, w jaki sposób dotarliśmy do tego chłopaka, aby inni żartownisie nie skorzystali dowiedzieli się, jakie metody stosuje policja - mówi Tomasz Obarski, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Jaworznie. - Z początku młody człowiek twierdził, że nic na ten temat nie wie. Jednak po przedstawieniu mu zebranego materiału dowodowego, przyznał się do winy - dodaje policjant.

CZYTAJ: ZATRZYMANO SPRAWCĘ EWAKUACJI ELEKTROWNI JAWORZNO II i III

Czemu Bartosz zadzwonił z informacją o bombie? Bo właśnie wczoraj mieli przyjść do niej jego rodzice. Wezwała ich wychowawczyni, bo wagarował i chciał jakoś rozwiązać ten problem. Nauczyciele z Zespołu Szkół Zawodowych PKE SA, do której chodzi uczeń, przypuszczają jednak, że Bartosz mógł się pomylić. Chciał doprowadzić do ewakuacji szkoły, a powiedział, że bomba jest na terenie elektrowni.

Zarząd Południowego Koncernu Energetycznego na razie liczy straty. - Ich wartość poznamy do końca tygodnia - mówi Dariusz Wójcik, rzecznik Południowego Koncernu Energetycznego. Podobne sytuacje z podłożeniem bomby w Jaworznie miały miejsce kilka razy, m.in. w jaworznickiej szkole i w sądzie. Ewakuacja elektrowni zdarzyła się po raz pierwszy. Na szczęście energetycy byli przeszkoleni. Dwa lata temu wzięli udział w ćwiczeniach z policją, strażakami, psem tropiącym i atrapą bomby. Był nawet bombiarz (zagrał byłego pracownika, który w akcje zemsty postanowił wysadzić w powietrze swój były zakład pracy).

A, zadzwonię i powiem o bombie
Rozmowa z Bartoszem Wojciechowskim, psychologiem tworzącym portrety psychologiczne przestępców

Siedzi w domu, myśli sobie: "A może by tak zadzwonić do sądu albo elektrowni i powiedzieć, że podłożyłem bombę?". Tak to działa?
Wiele zależy od sytuacji. Są tacy, którzy dzwonią, bo odnajdują w całej tej sytuacji podnietę, ale są też ci, którzy chcą w ten sposób załatwić jakąś sprawę.

"Zadzwonię do szkoły, to nie będzie klasówki z biologii"?
Albo: "Zadzwonię do sądu, to nie będzie rozprawy, na której mogę usłyszeć zarzuty". Ostatni przypadek z Jaworzna był podobny - zamieszanie w elektrowni miało odciągnąć uwagę od problemów w szkole.

Podobno są też tacy, których podniecają bombowe groźby.
Są i przypominają podpalaczy, dla których źródłem stymulacji jest też przyglądanie się akcji ratunkowej. Albo ludzi, którzy kradną batoniki ze sklepu, żeby poczuć dreszczyk emocji. Zdarzają się też przypadki, gdy podniecające jest nawet oczekiwanie na policję. Sprawca wie, że zostanie zatrzymany, ale czekanie na ten moment jest dla niego niezwykłym przeżyciem.

Gdzie najczęściej straszą bombami
Nasz region Bliskim Wschodem na szczęście zwą tylko w Warszawie. U nas bomby podkłada się tylko telefonicznie. Realni terroryści jeszcze o Śląsku nie słyszeli. Gdzie działają ci wirtualni?
W ciągu ostatniego roku aż osiem z 14 fałszywych alarmów bombowych wszczynano w sądach i prokuraturach. W tym miesiącu dwa zdarzyły się w Zagłębiu - w Będzinie i Dąbrowie Górniczej.

Dokładnie przed rokiem do Sądu Rejonowego w Chorzowie z informacją o podłożonym ładunku zadzwonił mężczyzna, który chciał w ten sposób uniknąć rozprawy. Trzykrotnie narażeni na ewakuację byli klienci supermarketów i centrów handlowych w Sosnowcu, Czeladzi i Jaworznie. O fałszywych zamachach informowano też na dworcu PKP w Częstochowie, w szpitalu w Czeladzi oraz banku w Żorach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!