Częstochowa: Lokatorzy się boją, bo sąsiadka piromanka podpala wycieraczki

- Ona podpala wycieraczki tym sąsiadom, którzy nie chcą pożyczyć jej pieniędzy na alkohol - zdradza jeden z lokatorów. Chce pozostać anonimowy, obawia się zemsty kobiety.

Od dwóch miesięcy policjanci z VI Komisariatu i strażacy regularnie interweniowali w jednej z klatek schodowych bloku nr 33 w sprawie podpalonych wycieraczek. Z reguły zdarzenia te powodowały tylko zadymienie klatki schodowej bez poważnych zagrożeń dla lokatorów.

- W jednym przypadku od zapalonej wycieraczki i położonej na niej poduszki ogień przeniósł się na drzwi mieszkania - mówi podinsp. Joanna Lazar, rzecznik prasowy KMP.

Piromana wytropili w końcu strażacy. To 65-letnia mieszkanka bloku. Kilka dni temu kobieta usłyszała trzy zarzuty zniszczenia mienia przez podpalenie. Po przyznaniu się do winy, wyszła na wolność. Przesłuchiwana 65-latka twierdziła, że podpalała wycieraczki z zemsty. Mówiła, że jest przez sąsiadów prześladowana. Wyraziła żal i złożyła wniosek o dobrowolne poddanie się karze.

- To chora kobieta, wszyscy się jej boimy. Na mojej wycieraczce podpaliła ulotkę. Byłem w administracji, ale odpowiedziano mi, że to sprawa policji - żali się jeden z lokatorów.

- Kobieta chce dobrowolnie poddać się karze. Zaproponowała 6 miesięcy w zawieszeniu na dwa lata - dodaje Lazar.

Prokuratura sporządziła już akt oskarżenia do sądu. Rozprawa odbędzie się w trybie uproszczonym.
Sąsiedzi piromanki są zaskoczeni takim zakończeniem sprawy. Mówią, że starsza pani może się teraz zemścić na nich wszystkich i puścić ich mieszkania z dymem w ataku szału.

- Ona nadużywa alkoholu, sprowadza podejrzane osoby i nie wiadomo co jeszcze może nas spotkać. Nikt nie chce z nią zadzierać, bo może mieć inne pomysły - skarżą się sąsiedzi podpalaczki.

Prokuratura twierdzi, że żaden z przesłuchiwanych w charakterze świadka sąsiadów nie potwierdził w zeznaniach, że czuje się zagrożony przez sąsiadkę-piromankę. - W ocenie specjalistów podpalenia te nie zagrażały bezpośrednio życiu i zdrowiu ludzi. Kobieta także nie utrudniała w żaden sposób
postępowania - mówi Romuald Basiński, rzecznik Prokuratury Okręgowej. Tymczasem poszkodowani lokatorzy chcą, aby kobietę przebadano psychiatrycznie. Mówią, że kilka miesięcy temu wyszła nago na ulicę i, że rzucała szklankami z okna.

- Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale w końcu dojdzie do tragedii, gdy nic się z tą panią nie zrobi. Ona powinna się leczyć - dodają mieszkańcy. Psycholog twierdzi, że kara więzienia w zawieszeniu nie pozwoli 65-latce na kolejne podpalenia, pod warunkiem, że nie ma ona zaburzeń psychotycznych. Jeśli ma, to kara nie pomoże - mówi Anna Machnik-Czerwik.

W Częstochowie to nic nowego

W 2004 roku śmiertelnie zaczadziło się małżeństwo w wieku 34 lat, ich niespełna 10-letnia córka i jej 68-letnia babcia. Ogień pod wycieraczkę podłożył chory psychicznie sąsiad. Dwa lata temu inny podpalacz spalił kilka budynków w dzielnicy Błeszno i Raków. Przy ul. Bohaterów Katynia spaliły się trzy piwnice i altana. Kilka dni później ogień zajął dwa pustostany i kolejne piwnice. Spłonęło też mieszkanie przy ul. Bienia.

W ub. roku w kilku blokach w dzielnicy Północ piroman podpalał wycieraczki. Został zatrzymany przez policję. Przyznał się także do podpalenia siedmiu kontenerów na śmieci na Ostatnim Groszu i Rakowie. Podpalał dla zabawy. W lutym policja zatrzymała dwóch złodziei, którzy przez dwa miesiące okradali i podpalali sklepy, magazyny i hurtownie. Zostali aresztowani.

Czy prawo powinno być surowsze dla piromanów ? Co o tym sądzisz?