Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Antkowiak: Robiłem, co chciałem i jak chciałem i ta wolność była dla mnie kluczowa

M. Baranowska-Szczepańska, T. Szymczyk
Jerzy Antkowiak pracował w Modzie Polskiej od 1961 do 1998 roku (rok zamknięcia firmy). Moda Polska należała do Chambre Syndicale de la Haute Cuture i otrzymywała zaproszenia na pokazy w Paryżu
Jerzy Antkowiak pracował w Modzie Polskiej od 1961 do 1998 roku (rok zamknięcia firmy). Moda Polska należała do Chambre Syndicale de la Haute Cuture i otrzymywała zaproszenia na pokazy w Paryżu ARCHIWUM JERZEGO ANTKOWIAKA, JAROSłAW JAKUBCZAK
Jerzy Antkowiak skończył właśnie 80 lat. To on w szarym PRL-u przywoził z Paryża kolory, tkaniny, szyk i styl. Dziś współpracuje ze szkołą w Sosnowcu. To tu zorganizowano jego benefis

Każdy jego pokaz był dziełem sztuki. Opracowany i rozpisany w najmniejszych szczegółach. W epoce, w której nie było komputerów, siadał na podłodze z mazakiem w ręce, rozkładał wielki brystol, zamykał oczy, a potem pisakiem rozrysowywał. Od nazwiska modelki, przez kreację, w której się prezentowała, dekorację wybiegu, aż do muzyki i świateł.

Jerzy Antkowiak w poniedziałek skończył 80 lat. W tym roku przypada także dziesiąta rocznica jego współpracy z Technikum Stylizacji i Projektowania Ubioru w Sosnowcu. To właśnie ta szkoła w stolicy Zagłębia Dąbrowskiego zorganizowała benefis słynnego projektanta. Swoje życie i pracę wspominał na scenie sosnowieckiego Teatru Zagłębia, gdzie - jak mówił - w połowie lat 70. organizował pokaz mody.

Dzieciństwo

Sukienki, kapelusze, woalki, apaszki. To zawsze go interesowało. Tym się otaczał i bawił w dzieciństwie. Przed wojną mama prowadziła w Wolsztynie (dziś woj. wielkopolskie) nieduży sklep z kapeluszami. Jurek kręcił się w nim bez przerwy. Dobierał woalki i piórka do kapeluszy zachwyconych klientek. Miał oko do kolorów. Do dziś pamięta procesję Bożego Ciała i zachwyt, jaki wywołał u niego widok dziewczynek sypiących kwiatki z koszyczków. - Wyrwałem jednej z nich koszyczek i chciałem razem z innymi sypać kwiaty, ale… ojciec nie był tym zachwycony, uniemożliwił mi ten występ - wspomina po latach.

Potem nastała wojna. Ojciec trafił do obozu, a Jerzy Antkowiak wraz z matką wyjechali z Wielkopolski do rodziny w Mińsku Mazowieckim. Tam mama robiła interesy, a on spędzał czas z ciotką Agatą. Czasami jeździł z nią do Warszawy. - Miałem siedem lat, kiedy po raz pierwszy poszedłem do opery na "Krainę uśmiechu". Pamiętam, że siedzieliśmy na balkonie i kiedy kurtyna szła w górę, to ja miałem wrażenie, że lecę w dół! To było dla mnie tak magiczne uczucie, że aż z wrażenia… posikałem się! - uśmiecha się projektant. - Operę i teatr pokochałem całym sercem.
Po powstaniu mama została wywieziona do Niemiec na roboty. Stamtąd udało się jej wyjechać do Kanady. 9-letni Jurek wraz z ciotką wrócił do Wolsztyna. Mamy już nigdy nie zobaczył… Tęsknił za nią, korespondował, ale nigdy nie udało się im spotkać.
Ojciec po powrocie z obozu ożenił się z ciotką. O mamie jednak nie dał synowi zapomnieć. Wspominał ją przy różnych okazjach. Po maturze Jurek musiał mocno przekonywać ojca, by puścił go na wrocławską ASP. Wybrał wydział ceramiki. - Ojciec chciał dla mnie bardziej męskiego zawodu - opowiada Jerzy Antkowiak. Ale ostatecznie znalazł się w świecie, który go oczarował. Z Wolsztynem pożegnał się już na zawsze.

Młodość

Studia, a potem praca w Modzie Polskiej i pokazy w Paryżu pochłonęły go bez reszty. Jeszcze podczas nauki poznał Danę. Jak wspominał podczas benefisu, poznali się na wczasach studenckich w Przesiece. Przyszłą małżonkę na bal przebierańców przebrał używając prześcieradła za Indirę Gandhi. Pani Dana konkurs wygrała i zostali małżeństwem. Są nim do dziś. Projektant mówi, że żona jest prawdziwym darem od Boga i gdyby jej nie spotkał, to nigdy by się z nikim innym nie ożenił. Dziś troskliwie się nią opiekuje i wcale nie narzeka, że choroba zabiera im radość z codzienności…

W latach 70. i 80. sukces gonił sukces. Kolekcja kolekcję. To w jego ręce wpadały paryskie żurnale, to on jako jeden z niewielu bywał w Paryżu! - Żyłem, tworzyłem, działałem - wspomina. - Zawsze jednak szedłem pod prąd. Jak inni ogłaszali, że wiosną będzie królował fiolet z zielenią, to ja głośno krzyczałem, że wcale nie! Że moim zdaniem królować będzie beż z brązem i robiłem swoje. Każda moja kolekcja to była fascynacja, a to muzyką, a to tkaniną, a to światłem, a to obrazem. Ale tak naprawdę kolekcję tworzyły modelki. Piękne, świadome, mądre. Dziś na wybiegu plątają się gąski, lolitki poprzebierane w rzeczy dla kobiet po 30. Te młode, wychudzone panienki niczego z mody nie rozumieją. Ale cóż, takie czasy. Liczą się celebryci, sponsorzy...
- Pojawienie się Jerzego Antkowiaka zawsze gwarantowało sukces - mówi Stefan Kostecki, w latach 90. dyrektor Agencji Modelek i Modeli Mod-Art, która organizowała Poznański Tydzień Mody.

- To był powiew prawdziwego świata, czuć było zapach Paryża, blichtr, smak i szyk. Był niepowtarzalny, perfekcyjny, ale i wymagający. Kochał trampki, które nawet kiedyś przemalował sobie na złoty kolor. Lubił zaskakiwać, lubił prowokować.
Kostecki jak z rękawa sypie anegdotami dotyczącymi Antkowiaka. Kilka z nich dotyczy modelek. Każda chciała wystąpić w jego pokazie.

- Projektant został kiedyś zamknięty w hali, w której do późnej nocy trwały próby do pokazu. Ktoś nie zauważył, że Jerzy Antkowiak poszedł do toalety i zamknął wszystko na klucz. Został więc na noc w pomieszczeniu z wybiegiem, pełnym oświetleniem i całą kolekcją. Usnął na krześle. O świcie obudziły go sprzątaczki, które przyszły posprzątać hale i toalety. Mistrz spojrzał na nie, zabrał im z rąk mopy, miotły i odkurzacze i każdą ubrał w zaprojektowane stroje. Było oświetlenie, była muzyka i na scenie w pokazie, przy jednoosobowej publiczności w osobie samego projektanta, szły panie z obsługi hali! - opowiada z uśmiechem Stefan Kostecki.

- Mistrz kokard wiązanych na różne sposoby oraz szali i szalików - mówi Anna Pawłowska, poznańska projektantka, która współtworzyła z Jerzym Antkowiakiem kilka kolekcji. - Gwiazdor, cynik, ale przy tym bardzo wesoły i dobry człowiek. Nigdy nikogo nie obrażał, zawsze słuchał i mówił, co sądzi. Młodzi projektanci zabiegali o jego względy, a on oszczędnie oceniał, ale tak, by nikogo nie urazić. Był więc bardzo złym jurorem, bo nie umiał oceniać, we wszystkim doszukiwał się czegoś pozytywnego. Uśmiech to chyba obok szalika jego prawdziwy znak rozpoznawczy - opowiada Pawłowska.

Beata Ruszkowska, projektantka i stylistka, dodaje, że znakiem rozpoznawczym Mistrza była także Małgorzata Niemen. Żona piosenkarza przez wiele lat otwierała każdy pokaz Antkowiaka. - Byli wręcz nierozłączną parą - dodaje Beata Ruszkowska i podkreśla, że styl Antkowiaka to romantyczna, wręcz historyczna bohaterka z przydymionych fotografii.

Antkowiak przyznaje, że sam reżyserował swoje pokazy i nie wyobraża sobie, by ktoś mógł to zrobić za niego. - Dziś projektuje się ciuchy, a inni robią wszystko dalej. Dobrze, że już nie jestem w branży, bo nie potrafiłbym tego zaakceptować - wyznaje Jerzy Antkowiak.
Dojrzałość

Jerzy Antkowiak od lat nie uczestniczy w życiu publicznym. Wszystkie stroje, które miał z pokazów i przez lata przechowywał w piwnicy, oddał do muzeum. Jego oazą jest teraz dom i ogród. Razem z żoną cieszą się każdym wspólnym dniem. Oglądają zdjęcia, wspominają i cieszą się z narodzin kolejnych prawnuków.

- Czasami mnie jeszcze gdzieś zapraszają. Ale nie zawsze mogę tam dojechać. Ostatnio miałem zaproszenie na wielką galę, wyrychtowałem się więc, kapelusik, szaliczek już prawie na siebie włożyłem, a tu telefon od syna. Że wnuczka ma miarę na komunijną albę, w której muszę ją zobaczyć. I co? Rzuciłem w diabły to swoje strojenie i pojechałem tam, gdzie bardziej byłem potrzebny - opowiada Jerzy Antkowiak, który kończy właśnie pisać autobiografię. Ma się pojawić jesienią.

***

Jerzy Antkowiak
urodził się 18 maja 1935 roku w Wolsztynie. Projektant mody (w Modzie Polskiej, państwowym przedsiębiorstwie mającym status instytucji wzorniczej), autor licznych oryginalnych kolekcji ("Orient Express", "Sanie", "Klasztory"), prywatnie mąż, ojciec, dziadek i pradziadek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!