W moim przekonaniu pożar powstał od terrarium żółwia. Prosiłem prokuratora, żeby tę możliwość też sprawdził biegły, ale mi odmówiono. Dzieci mogły zostawić zabawkę z lampą na obudowie terrarium, a na skutek jakiegoś zwarcia mogło dojść do pożaru. Opinia biegłych z zakresu pożarnictwa i psychiatrów została przygotowana pod dyktando prokuratury - dowodził wczoraj w sądzie Dariusz P. W obecności tłumu dziennikarzy i rodziny, Dariusz P., podejrzany o zabójstwo pięciu osób i usiłowanie zabójstwa szóstej, stanął wczoraj przed rybnickim sądem. Prokurator Rafał Spruś w 27-stronicowym akcie oskarżenia zarzucił mu, że 10 maja 2013 roku w Jastrzębiu-Zdroju o 1.40 w nocy podpalił dom w kilku miejscach. Uciekł, pozostawiając śpiących bliskich. Celowo nie odbierał telefonów od syna, który obudził się i dzwonił z informacją o pożarze. Prokurator powołał się też na opinię biegłych psychiatrów, którzy stwierdzili, że Dariusz P. symulował różne objawy chorób psychicznych. W momencie wyczytywania obrażeń, jakich doznały jego dzieci i żona, którzy zginęli w wyniku tej tragedii, oskarżony płakał. Potem mówił spokojnym, wyważonym tonem. Areszt mu nie służy, schudł 30 kg... - Nie podjąłem żadnej próby podłożenia ognia w moim domu - zaczął swoje wyjaśnienia oskarżony, a następnie dodał, że worek z butelkami i bluzy polarowe, które częściowo podpalone zostały ujawnione na miejscu pożaru, spalił, ale... dzień po tragedii, w sobotę, 11 maja 2013 roku. Dlaczego?
- Chciałem popełnić samobójstwo. W jakim musiałem być stanie, że ani żyjący syn Wojciech (jedyny, który uszedł z życiem z pożaru - red.), ani walczące o życie żona i pozostałe dzieci nie byli w stanie mnie powstrzymać. Wbiegłem do domu. Drzwi były wyważone przez straż pożarną, chciałem podpalić ten dom, ale się nie udało. Tego dnia padał deszcz, powietrze było wilgotne, a dom zalany chemią pożarniczą - mówił Dariusz P. - Nic się nie chciało palić. Robiłem to w sposób nieudolny, w nerwach, drżącymi rękami - wyjaśniał Dariusz P. Twierdzi on także, że przyczynę pożaru można by było pewnie poznać lepiej, gdyby badania z zakresu pożarnictwa zostały przeprowadzone przez biegłego szybciej.
- Dlaczego biegły został wezwany dopiero w październiku, a pożar był w maju? - pytał oskarżony. Jastrzębianin odniósł się również do znalezienia truchła myszy, znalezionej w okolicy przeciętego kabla. - Leczyłem się psychiatrycznie, ale nie jestem idiotą. Nie podrzuciłbym myszy, żeby upozorować pożar. Ta mysz musiałaby zionąć ogniem, a z aktu oskarżenia wynika, że nie miała głowy - wyjaśniał Dariusz P.
Nie zgodził się też z ustaleniami, że jego telefon w momencie tragedii logował się w sąsiedztwie domu.
- Ten nadajnik, z którego logował się mój telefon, ma zasięg około 22 km, a ja byłem w warsztacie ok. 10-12 km od domu - tłumaczył Dariusz P.
Na kolejnej rozprawie, 24 czerwca, Dariusz P. będzie odpowiadał napytania oskarżycieli. Oświadczył nawet, że nie jest manipulantem i chce być poddany badaniu wykrywaczem kłamstw. Sąd się nie zgodził na badania wariografem. Taki eksperyment może zostać przeprowadzony dopiero po złożeniu wyjaśnień. Oskarżony o zabójstwo rodziny składał je wczoraj przez prawie trzy godziny.
*Przepisy drogowe od 18 maja 2015: 50 km/h + odebranie prawa jazdy
*WYBORY PREZYDENCKIE 2015 NA ŻYWO: WYNIKI, GŁOSOWANIE, OPINIE
*Gdzie jest burza? Gwałtowny deszcz i grad [MAPA BURZOWA POLSKI ONLINE, RADAR BURZOWY]
*Matura 2015 bez tajemnic: PYTANIA + ARKUSZE + ODPOWIEDZI
*NA ŻYWO Akcja ratunkowa w KWK Wujek Śląsk trwa. Szukają 2 górników
*Nowe becikowe: 1 tys. zł przez 12 miesięcy ZASADY + DOKUMENTY
*Śląsk Plus. Zobacz nowe wydanie interaktywnego tygodnika o Śląsku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?