Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakończyły się XIII "Interpretacje". Podsumowuje je nasza recenzentka

Henryka Wach-Malicka
"Łysek z pokładu Idy" - za reżyserię tego spektaklu Radosław Rychcik zdobył Laur Konrada
"Łysek z pokładu Idy" - za reżyserię tego spektaklu Radosław Rychcik zdobył Laur Konrada Arkadiusz Ławrywianiec
Po tygodniu intensywnych spotkań z teatrem (bywały i dwa przedstawienia dziennie), morderczej pracy organizatorów i namiętnych dyskusji publiczności, zakończył się XIII Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje".

Jurorzy (jak wieść niesie, po długich i wyczerpujących naradach) laureatem Lauru Konrada ogłosili Radosława Rychcika. Reżyser "Łyska z pokładu Idy" według Gustawa Morcinka (współpraca dramaturgiczna Jana Czaplińskiego) zrealizował swoje przedstawienie w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu.

Radosław Rychcik wygrał konkurs "Interpretacji" bezapelacyjnie, otrzymując trzy z pięciu jurorskich głosów. Po piętach deptał mu jednak Artur Tyszkiewicz, który za reżyserię "Sprzedawców gumek" Hanocha Levina w warszawskim Teatrze IMKA otrzymał mieszek od Jerzego Stuhra, nagrodę akredytowanych przy festiwalu dziennikarzy, nagrodę publiczności oraz nagrodę portalu "Dziennik Teatralny". Tę ostatnią, z sugestią , że przeznaczona jest ona także dla trojga aktorów: Aleksandry Popławskiej, Janusza Chabiora i Łukasza Simlata, którzy są bezdyskusyjnymi współtwórcami spektaklu. Stworzone w tym roku jury społeczne nagrodziło dla odmiany Monikę Pęcikiewicz za inscenizację "Snu nocy letniej" we wrocławskim Teatrze Polskim.

Tak więc tegoroczne "Interpretacje" przeszły do historii. W ich podsumowaniu nie może zabraknąć słowa szacunku dla kilkuosobowej ledwie grupki organizatorów z Katowickiego Centrum Kultury, którzy wbrew mnożącym się kłopotom i przeszkodom, doprowadzili ten festiwal do końca.
Minus należy się natomiast twórcom repertuaru, którzy tak go ułożyli, że część widzów musiała wyjść przed końcem (!) "Iwony, księżniczki Burgunda" z Teatru Śląskiego, żeby zdążyć na widownię "Sprzedawców gumek", transmitowanych ze studia Telewizji Katowice na antenę TVP Kultura. A wystarczyło przeliczyć czas obydwu spektakli...

Przykry zgrzyt, na który Teatr Śląski odpowiedział przyznaniem swojej nagrody Atilli Keresztesowi, reżyserowi "Iwony, księżniczki Burgunda".


Czy to Szekspir?

"Sen nocy letniej" podzielił widzów. Część manifestowała niezgodę na takie czytanie Szekspira, jakie proponuje Monika Pęcikiewicz z zespołem Teatru Polskiego we Wrocławiu. Część uznała je za miernik teatralnej nowoczesności. Reżyserka broniła tezy, że nie ma sensu wystawiać Szekspira w wersji zbliżonej do oryginału, bo "wszyscy znają sztukę". Otóż nie wszyscy, ale mniejsza. Poważniejszym argumentem jest fakt, że tak zatomizowany tekst, z dopisanymi fragmentami, po prostu już nie jest "Snem nocy letniej" Szekspira. Wystarczyło poinformować, że to spektakl "na motywach" i rozmawialibyśmy o czymś innym. O tym, że dotyka on bolesnego problemu współczesności - traktowania ludzkiego, zwłaszcza kobiecego ciała, jako towaru. Jako pięknej, ale bezrefleksyjnej zabawki, co świetnie pokazała Anna Ilczuk (Hermia). Albo odwrotnie, odrzucanej przez otoczenie, starzejącej się w seksualnym niespełnieniu kobiety (Tytania), wstrząsająco zagranej przez Ewę Skibińską. Ich wątki wypadają jednak na margines chaotycznie zbudowanego spektaklu. Refleksje reżyserki to materiał na inną sztukę, wtłoczone jednak w schemat fabularny Szekspira, rozpadają się na pojedyncze epizody. Niespójność to zresztą grzech główny przedstawienia.

Pierwszy i ostatni raz

Radosław Rychcik to jeden z najmłodszych laureatów "Interpretacji", urodził się w 1981 roku. Gdy dotarło do niego, że zdobył Laur Konrada wyszeptał: - To mi się zdarza po raz pierwszy w życiu.
- I po raz ostatni - przytomnie zauważył Jacek Sieradzki, dyrektor artystyczny festiwalu - bo kto wygra konkurs, wraca na "Interpretacje" tylko w roli mistrza!

Swoją oryginalną inscenizację "Łyska z pokładu Idy" zrealizował Radosław Rychcik nie na klasycznej scenie, tylko we wnętrzu wałbrzyskiej Starej Kopalni. Szczęśliwie, w Katowicach udało się znaleźć przestrzeń, równie działającą na wyobraźnię. Sam laureat nie miał wątpliwości, że Kuźnia (na terenach kopalni Katowice) znakomicie wypadła w roli nietypowej scenografii i pomogła spektaklowi. W jurorskich pochwałach powtarzało się zaś słowo "emocje". Podkreślano, że reżyserowi udało się uwiarygodnić bunt i cierpienie zwierzęcia-człowieka. A Michał Litwiniec swój werdykt nawet... zagrał na australijskim instrumencie, o niepokojącym głuchym brzmieniu.



Swój głos (i 10 tys. zł) przyznaję...


Barbara Hanicka
- scenograf
Nie wiem, czy istnieje taki termin jak "wyobraźnia emocjonalna", ale ja przyznaję swój głos RADOSŁAWOWI RYCHCIKOWI. Właśnie za to, że znalazł idealną formę nie tylko dla wyrażenia emocji, ale też wywołania silnego przeżycia u widzów. Dla mnie w przedstawieniu "Łyska z pokładu Idy" zagrało wszystko - adaptacja tekstu, wysiłek zespołu aktorskiego i fantastyczne wyczucie teatralnej przestrzeni.

Iwona Kempa - reżyserka
Przyznaję swoją nagrodę reżyserowi, który miał odwagę pytać ze sceny o sens teatru i charakter relacji z widzem. Który nie bał się zacierania granic, wyznaczanych przez tradycję Reżyserowi, który pokazując rozpacz i ból w niezwykle intensywny sposób, nie zaprasza widzów do myślenia, tylko ich do myślenia zmusza. Głosuję na RADOSŁAWA RYCHCIKA i jego inscenizację "Łyska z pokładu Idy".

Michał Litwa Litwiniec - kompozytor
Jak większość kolegów jurorów miałem kłopot z wyborem. W końcu zdecydowałem, że oddam głos i mieszek RADOSŁAWOWI RYCHCIKOWI. Jego "Łysek z pokładu Idy" to była mocna rzecz. Bardziej nawet performance niż klasyczne przedstawienie, ale tak było trzeba. Forma sterowała naszymi emocjami, od przerażenia po wzruszenie. A klimat podkręcała świetna muza. Prawdziwy teatr...

Paweł Łysak - reżyser
Moim zdaniem, stawka tegorocznego konkursu była wyrównana, a spektakle pięknie zagrane.
Ale wybrać trzeba. Ja nagradzam NATALIĘ KORCZAKOWSKĄ za jej "Solaris". Zaimponowała mi intelektualność tego przedstawienia. I odwaga reżyserki, która poprzez tekst Lema, próbuje dotknąć czegoś, czego nie da się przecież nazwać i pokazać wprost. A poza tym, to rzadkość w dzisiejszym teatrze, jej spektakl opowiada zajmującą widzów historię...

Jerzy Stuhr - aktor i reżyser
Nauczono mnie, a i sam zawsze stosowałem się do tej zasady, że w teatrze najważniejsze jest wzruszenie widza. I ja takie wzruszenie na festiwalu "Interpretacje" znalazłem, w kilku spektaklach! Głos mam jednak tylko jeden i oddaję go ARTUROWI TYSZKIEWICZOWI, za reżyserię "Sprzedawców gumek". To spektakl profesjonalny, jednorodny stylistycznie, przejmujący i znakomity aktorsko. Znalazłem w nim to, czego szukałem - własne wzruszenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!