Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[Roland Garros] Sosnowiczanka Paula Kania wygrywa i zarabia w Paryźu na resztę sezonu

Hubert Zdankiewicz
Singlistów już nie mamy, za to całkiem nieźle spisały się w piątek na Roland Garros polskie deble. W 1/8 finału są już Paula Kania, Łukasz Kubot i Marcin Matkowski. Tenisistka z Sosnowca zarabia w Paryżu na resztę sezonu.

– Szefowa zadowolona? – zapytaliśmy Paulę Kanię po piątkowym meczu deblowym w drugiej rundzie Roland Garros.
– No wiadomo – roześmiała się tenisistką.

Szefowa to Janette Husárová, deblowa partnerka Kani. Niemal 41-letnia (urodziny obchodzi 4 czerwca) Słowaczka to doświadczona tenisistka. Specjalistka od gry podwójnej, w której wygrała 25 turniejów, w tym Mistrzostw WTA (w 2002 w parze z Jeleną Diemientjewą) i finalistka US Open z tego samego roku (również z Diementjewą).

Szczyt formy ma już co prawda raczej za sobą, ale dla młodszej o 18 lat Kani współpraca z taką partnerką to bezcenne doświadczenie. – Ona rządzi, a ja jej tylko pomagam – śmiała się Polka po meczu pierwszej rundy, w której odprawiły z kwitkiem rozstawione z numerem 16. Klaudia Jans-Ignaciki i Słowenkę Andreję Klepac.

Mieszanka rutyny z młodością jeszcze lepiej zadziałała w drugiej rundzie, bo Kania i Husarova dosłownie rozgromiły czeskie bliźniaczki Karolinę i Kristynę Pliskove, oddając im w sumie trzy gemy [6:2, 6:1]. Cały mecz trwał tylko 49 minut.

– Szefowa jest zadowolona tym bardziej, że to właśnie z nimi przegrała tu przed rokiem w drugiej rundzie przyznała – Polka [wówczas partnerką Husarovej była Słowaczka z australijskim paszportem Jarmila Gajdosova – red.]. – Zagrałyśmy solidnie, dokładnie to co miałyśmy zagrać. Wszystko działało. Rywalki za to... Czy ja wiem, wyglądały jakby były trochę nie w sosie, no ale wiadomo jak to jest czasami z siostrą. Jakaś kłótnia, coś nie tak wyjdzie i wszystko szybciej się sypie, choć ma to też oczywiście swoje plusy. U nich czasem tak jest, że niby nie walczą, a potem się wkurzą i as, as, as, as, po gemie, dziękuję. Znam je już kupę czasu, jesteśmy w tym samym wieku, grałyśmy ze sobą wiele razy drużynówki mistrzostw Europy. Kto wygrywał? Chyba to ja zawsze dostawałam bęcki, z tego co pamiętam. Miła odmiana, taki rewanżyk w Paryżu – dodała Kania (160 WTA), która zaczynała swój występ w tegorocznym Roland Garros od eliminacji gry pojedynczej.

Przeszła je, a później pokonała w pierwszej rundzie 41. na świecie Niemkę Monę Barthel. W drugiej nie sprostała innej Niemce, sensacyjnej pogromczyni Agnieszki Radwańskiej Annice Beck, ale i tak swój występ w stolicy Francji może uznać za udany. Tym bardziej, że jeszcze się nie zakończył, bo o ćwierćfinał Kania i Husarova powalczą z rozstawionymi z numerem czwartym Su-Wei Hsieh z Tajwanu i Włoszką Flavią Pennettą lub niemiecko-amerykańskim duetem Tatjana Maria – Madison Brengle.

Polka zyskała w Paryżu nie tylko doświadczenia. Już teraz zarobiła 66,5 tys euro (50 tys za singla i 33 tys do podziału za debla).

– W ogóle się tym nie interesuję. Dopiero, jak mi przyjdzie na konto to będzie: O! Chociaż nie takie, jak kiedyś. Pamiętam jak grałam swoje pierwsze kwalifikacje do Wimbledonu, w Roehampton. Dostałam wtedy chyba trzy tysiące funtów i do tego nie zabrali mi podatku, bo do jakiejś sumy nie zabierają. Ja byłam wtedy normalnie wniebowzięta. Trzy tysiące funtów! To było dla mnie takie wielkie łaaał. Teraz już mnie to tak nie rusza – śmiała się Kania.

Całkiem poważnie dodała, że dzięki tym pieniądzom będzie miała za co grać do końca sezonu.

– Wiem, że potrafię grać w tenisa, a w Top 100 powinnam być już jakiś czas temu. Taka jest kolej rzeczy, że jeżeli się dobrze gra, to pieniądze też się pojawiają. Mam nadzieję, że ze mną też tak będzie – rzuciła na koniec.

Awans do 1/8 finału wywalczyli w piątek również dwaj jej starsi koledzy Marcin Matkowski i Serb Nenad Zimonjić pokonali 6:4, 7:6 (7-5) hiszpańską parę Daniel Gimeno-Traver – Pablo Carreno Busta

Swój mecz drugiej rundy wygrali także Łukasz Kubot i Francuz Jeremy Chardy, którzy pokonali którzy pokonali 7:6 (7-3), 6:3 Niemców Floriana Mayera i Franka Mosera. W 1/8 finału czeka ich teraz nie lada wyzwanie, bo zmierzą się z amerykańskimi bliźniakami Bobem i Mike’em i Bryanami – najbardziej utytułowaną parą deblową w historii i dwukrotnymi mistrzami Roland Garros w 2003 i 2013 r.

– Jeremy razem z Kevinem Andersonem pokonali ich niedawno w Rzymie, ale wiadomo, że to jest turniej Wielkiego Szlema i bracia na pewno niczego za darmo nie oddadzą. Z własnych doświadczeń wiem, że dostaniesz jedną, góra dwie szanse w ciągu seta i od ciebie zależy, czy ją wykorzystasz – zapowiadał niedzielny mecz Kubot, którego forma jest małą niewiadomą, bo w Paryżu wrócił na korty po prawie dwóch i pół miesiącach przerwy spowodowanej kontuzją i operacją stopy.

W fantastycznej formie jest jego partner, który w czwartek pokonał w drugiej rundzie singla Amerykanina Johna Isnera i w sobotę czeka go pojedynek z Belgiem Davidem Goffinem.

– Duża szansa przed nim, bo szanse są po pięćdziesiąt. Jest w gazie. Nie chcę zapeszać, ale jeszcze go tak dobrze grającego nie widziałem. Fantastycznie serwuje, pomaga sobie forhendem. Może być ciekawie – dodał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!