Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś święto wszystkich dzieci

Anna Watoła
Pedagog dr Anna Watoła
Pedagog dr Anna Watoła Katarzyna Domagała-Szymonek
Dr Anna Watoła, pedagog z Uniwersytetu Śląskiego zapewnia, że wszystkim dzieciom na świecie do szczęścia potrzeba tego samego - miłości.

"Zapnij guzik, dlaczego masz buty zabłocone, czy odrobiłeś lekcje, pokaż uszy, obetnij paznokcie. I to nas uczy po trochu unikać, kryć się - nawet jeśli nic złego nie zrobiliśmy. A kiedy przypadkiem spojrzą, czekamy zaraz na jakąś uwagę". To fragment utworu Janusza Korczaka, lekarza, pedagoga i pisarza, wielkiego propagatora partnerstwa dorosłych i dzieci, który w swojej twórczości chciał przed tymi pierwszymi odsłonić tajniki świata tych drugich.

Z okazji dzisiejszego Dnia Dziecka warto sięgnąć do jego mądrości. Przecież prawdy, które przekazywał, są aktualne do dziś. Dr Anna Watoła, pedagog z Uniwersytetu Śląskiego zapewnia, że wszystkim dzieciom na świecie do szczęścia potrzeba tego samego - miłości. Pani pedagog wie, co mówi. Od lat jeździ po świecie i przygląda się różnym systemom wychowawczym. Była m.in. w Chinach, Indiach, Finlandii, Norwegii, Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Czechach. W Afryce założyła szkółkę dla dzieci, którą zaopatrzyła w zeszyty, kredki, pisaki i laptopy.

Jest wspólny mianownik, który łączy dzieci na całym świecie?
Wszędzie tam, gdzie byłam dzieci uwielbiały się śmiać. Tylko czekały, aż ktoś je sprowokuje do śmiechu. Radości potrzebowały jak jedzenia i picia.

Z czego się śmieją?
Oj, tu już nie jest tak łatwo. Powody są bardzo różne, zależą od szerokości geograficznej. Bardzo łatwo rozśmieszyć dzieci, tam gdzie współczynnik ekonomiczny jest niski, tam gdzie jest bieda. W takich krajach byle czym możemy wywołać taką wewnętrzną, szczerą radość, którą dzieci wyrażają całym sobą. Trudniej jest wywołać uśmiech u dzieci bardziej ucywilizowanych. Dotyczy to szczególnie mocno dzieci ciut starszych, które poznały już telewizję, komputery, gry na konsole. Na świat patrzą przez pryzmat ekonomii.

Kiedy dzieci zaczynają się zmieniać?
To też jest uzależnione od kontynentu. Tam, gdzie bieda jest większa ta beztroska związana z dzieciństwem, charakterystyczna dla wieku dziecięcego szybciej się kończy. W Indiach, które odwiedzałam kilkakrotnie już małe dzieci ganiane są do pracy. Niestety, wiele z nich jest tam specjalnie okaleczanych, by u turystów wzbudzać większą litość i żebrać. Dzieci ulicy, których jest tam bardzo dużo cały czas coś robią, coś przewożą, zamiatają, przenoszą. Zbierają odchody krów. Nie po to, by dbać o czystość, a by je później sprzedać. To produkt używany przy kremacji najbiedniejszych, których rodzin nie stać na kupno drewna potrzebnego do kremacji zwłok.

A co z dziecięcą ciekawością?
Widać ją na całym świecie, ale najlepszym przykładem będą dzieci w Afryce. Kiedy wybieram się tam w podróż najczęściej ubieram się na jasno. Mam też blond włosy. Maluchy w Afryce nie mogą się na nie napatrzeć. Najpierw oglądają je z daleka. Z każdą kolejną chwilą mają więcej odwagi i przybliżają się do mnie. W końcu dotykają ich jednym paluszkiem i uciekają jakbym parzyła. Jak się uśmiechnę, po chwili robią mi na głowie różne plecidła. W ten sposób zaczynamy się dogadywać. Dzieci odkrywają przede mną swój świat i tłumaczą mi go na migi.

Ciekawość to też niekończące się pytania, które zadają cztero- czy pięciolatkowie?
Dokładnie. Nawet fachowa literatura określa wiek pytań. Jeśli w odpowiednich okresach dzieci ich nie zadają, to bardzo źle. Ten brak zainteresowania otaczającym nas światem świadczy o tym, że dziecko nie rozwija się prawidłowo. Pewnie rodzice trochę starszych dzieci doskonale pamiętają czas, kiedy ich pociechy zasypywały ich takimi sformułowaniami: "a cio to, a po cio, a dlaciego, a ciemu". Przy tej lawinie pytań nieraz dorosłym ręce opadają i kończy się repertuar odpowiedzi. Ale tak ma być. To nieodłączny element prawidłowego rozwoju dziecka.

Kiedyś opowiadała mi pani, że dzieci w Afryce lgną do nauki. Chętnie chodzą do szkoły. U nas szkołę traktuje się jak obowiązek. Co jest przyczyną tych różnic?
Związane jest to z naszą ludzką przekorą. Kiedy czegoś nie mamy, to tego pragniemy. A kiedy to coś staje się powszechne, łatwe do zdobycia, to mniej za tym tęsknimy. Dostęp do szkolnictwa , nawet na tym niski poziomie, w Afryce jest wyjątkowo trudny. Stąd tamtejsze dzieci, które zasmakowały nauki pragną jej. I chętnie chodzą do szkoły. Do tego dzieci lubią być w gromadzie, spędzać czas w swoim dziecięcym towarzystwie. Szkoła daje im taką możliwość.

Pani zdaniem czego potrzeba dzieciom do szczęścia?
Nie będę tu oryginalna - miłości. Dziecko ma ogromną potrzebę przynależności. Szczególnie przynależności do mamy i taty. To łączy się z potrzebą bezpieczeństwa, która jest jedną z najważniejszych w życiu człowieka.

co z czasem? Tym, który w całości poświęca my dziecku. Kiedy służbowy telefon jest wyłączony, a my razem z nim idziemy na spacer czy zabieramy je do kina.
To się łączy ze sobą. Jeśli kocham swoje dziecko, to muszę mieć czas to wyrazić. Dziecku nie wystarczy, że usłyszy od nas "kocham cię". Miłość to uwaga, wspólnie spędzony czas, wspólne działanie. Nie chodzi o zabawę, rysowanie czy ubieranie laleczek. Rodzic może wykonywać domowe czynności, gotować, wstawiać pranie czy sprzątać, ale przy tym może pomagać mu dziecko. Ile frajdy daje 4 czy 5-latkowi możliwość posegregowania prania czy wytarcia umytych przez mamę lub tatę talerzy! To są bezcenne momenty w życiu rodziny. Pamiętajmy, że dzieci spędzają bardzo dużo czasu z nauczycielkami w szkole, a ich nie kochają. Mogą bardzo lubić, ale to nigdy nie będzie to samo uczucie co do rodziców.

Z danych statystycznych wynika, że średnio na zabawki wydajemy 44 zł miesięcznie. Przy Dniu Dziecka te kwoty są zdecydowanie wyższe. To dowód, że wielu rodziców uważa, iż szczęście dzieciom dają kolejne rzeczy?
Niestety, osoby tak myślące ktoś musiał tak wychował. Takie zachowanie wynieśli z domu. Możliwe jest też, że dorastali w ostatnich latach komunizmu, gdzie tak bardzo pragnęło się rzeczy, których nie można było dostać. Ludzie czasami szukają usprawiedliwienia dla swoich zachowań. Kolejna zabawka ma niejako załagodzić wyrzuty sumienia, które powoduje brak czasu czy brak cierpliwości dla dzieci. Jestem zdania, że dzieciom trzeba kupować zabawki. Po to są. Tylko rodzice muszą zachować proporcje i pamiętać, że wręczenie jej dziecku to dopiero początek. Później razem z nim trzeba się nią pobawić.

Z której kultury powinniśmy czerpać najlepsze wzorce wychowawcze?
Trudno by mi było wskazać jedno miejsce na świecie. Chyba nie ma takiego. W afrykańskich rodzinach bardzo podoba mi się bliskość w stosunku do maleńkich dzieci. Od pierwszych dni malutki człowieczek przyklejony jest do ciała mamy. Czuje bicie jej serca, jej zapach, jej bliskość. Nie chciałabym być źle zrozumiana, ale do tej idealnej receptury dałabym odrobinę Chin. Chodzi mi o samo wyznaczanie celu, stawianie zasad, motywację. Oczywiście to muszą być cele możliwe do osiągnięcia przez dzieci, a nie jak w Chinach skrajne przypadki, w których nie bierze się pod uwagę dziecięcych talentów i ich pasji. Warto skorzystać też ze skandynawskiego podejścia do nauki odpowiedzialności. Dzieci mają tam świadomość, że odpowia-#dają za swoje zachowanie ale jednocześnie mają wybór. Jednak jeśli na coś się zdecydują, coś rozpoczną, to muszą doprowadzić to zadanie do końca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!