Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bielsko-Biała: Zaolzie dogorywa? To wina pieniędzy i małżeństw z Czechami

Łukasz Klimaniec
Mieszane małżeństwa i wyjazdy za pracą w głąb Czech sprawiają, że Polaków na Zaolziu jest coraz mniej. To już nie ten patriotyzm. Poza tym, Polacy na Zaolziu krytycznie patrzą, na to co dzieje się w Polsce – to niektóre opinie, jakie padły w Bielsku-Białej na spotkaniu poświęconym książce Jarosława jot-Drużyckiego „Hospicjum Zaolzie”.

Na spotkanie z Jarosławem jot-Drużyckim, autorem książki „Hospicjum Zaolzie" zaprosiło w poniedziałek do Książnicy Beskidzkiej w Bielsku-Białej Towarzystwo Przyjaciół Bielska-Białej i Podbeskidzia. Warszawski etnolog i dziennikarz był kolejnym gościem cyklu "Bohaterowie Kalendarza Beskidzkiego".

Czy Zaolzie dogorywa? – tak postawione pytanie było tematem spotkania. Jan Picheta, redaktor „Kalendarza Beskidzkiego” i prowadzący spotkanie przypomniał, że według spisu powszechnego z 1911 roku na terenie dzisiejszego Zaolzia mieszkało 170 tys. Polaków. Obecnie Polaków jest nieco ponad 30 tys.

Drużycki przyznał, że na Zaolziu pojawił się po raz pierwszy w 2007 roku.
- Zafascynował mnie ten region. Potem zamieszkałem Cieszynie, więc miałem kontakty z Zaolziem i widziałem, jak to wszystko niknie. Ludzie, którzy kiedyś dominowali na tym terenie, nagle oddają pola Czechom. Umierają, albo bohemizują się. Zaczęło mnie to intrygować, a przy pewnej rozmowie z Zaolziakami w gospodzie w Czeskim Cieszynie , padło stwierdzenie, że to właściwie hospicjum, to Zaolzie – mówił Jarosław Drużycki.

Zwrócił uwagę, że dziś mimo otwartych granic, w świadomości mieszkańców jednej i drugiej strony Olzy funkcjonuje bariera mentalna
- Ani mieszkańcy wschodniej części Śląska Cieszyńskiego , ani zachodniej części, nie są sobą zainteresowani. To sporadyczne przypadki, że ktoś ze Skoczowa, czy Goleszowa bierze udział w imprezie na Zaolziu. Albo odwrotnie – jak jest impreza w Chybiu czy Strumieniu, trudno spotkać kogoś z Zaolzia… - mówił.

W spotkaniu w roli widzów wzięli udział m.in. Zaolziacy - Jan Branny i Bronisław Firla.
- Dlaczego nas jest mało? Dlatego, że są mieszane małżeństwa, to największy kłopot. Tak im jest wygodnie, co jest dla nas niezrozumiałe. Przecież wysyłając dziecko do polskiej szkoły, dziecko umiałoby mówić po polsku i czesku. Ten patriotyzm ginie, nie wiem dlaczego – mówił Branny, który długie lata spędził pracując w Macierzy Szkolnej. - To była nasza praca, przekonywanie młodzieży, cały czas nas się udawało. A teraz ubywa nas…

Bronisław Firla, żołnierz II. Korpusu Polskiego we Włoszech, architekt, działacz społeczny z Zaolzia stwierdził, że Polacy zza Olzy krytycznie patrzą na to, co dzieje się w Polsce. - Wady narodowe, kłótliwość, zazdrość biorą górę – ocenił.
Zwrócił uwagę, że na malejącą liczę Polaków ma wpływ także pieniądz, a właściwie wyjazdy w poszukiwaniu pracy. Wiele osób wyjeżdża z Zaolzia w głąb Czech w poszukiwaniu lepszych warunków pracy Zostając tam zapominają o polskich korzeniach często wchodząc w związki małżeńskie z Czechami.


*BURZOWA MAPA POLSKI ONLINE Gdzie jest burza i przygotuj się [RADAR BURZOWY]
*Tak wygląda certyfikowany dom pasywny w Bielsku-Białej. Ogrzewanie to tylko 400 zł rocznie
*Przepisy drogowe od 18 maja 2015: 50 km/h + odebranie prawa jazdy
*Samochód staranował w przystanek w Chorzowie. Kobieta w szpitalu
*Śląsk Plus. Górny Śląsk jest piękny ZDJĘCIA INTERAKTYWNE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Bielsko-Biała: Zaolzie dogorywa? To wina pieniędzy i małżeństw z Czechami - Dziennik Zachodni