Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budka: Prof. Zembala jest fachowcem. Decyzję o wyborze podjęła premier Kopacz

Agata Pustułka
Borys Budka, minister sprawiedliwości, mówi o roszsdach w Platformie Obywatelskich i powołaniu prof. Mariana Zembali na stanowisko ministra zdrowia
Borys Budka, minister sprawiedliwości, mówi o roszsdach w Platformie Obywatelskich i powołaniu prof. Mariana Zembali na stanowisko ministra zdrowia Bartek Syta
Profesor Marian Zembala jest po prostu fachowcem. Nie ukrywam, że zarówno ja, jak i szef śląskiej PO, Tomasz Tomczykiewicz, wyraziliśmy opinię, że właśnie do takiej osoby należy adresować tę propozycję. Nie mam wątpliwości, że profesor Marian Zembala podejmie się rozwiązania trudnych problemów, tak jak robił to do tej pory w świetnie zarządzanym Śląskim Centrum Chorób Serca - mówi Borys Budka, minister sprawiedliwości ze śląskiej Platformy Obywatelskiej.

Kto wymyślił dla premier Ewy Kopacz profesora Mariana Zembalę jako ministra zdrowia?
Decyzję o wyborze ministra podejmuje zawsze premier, ale jest ona wcześniej konsultowana ze współpracownikami. Od pewnego czasu pojawiało się nazwisko profesora jako człowieka z wielkim medycznym doświadczeniem, ale też z umiejętnościami menedżerskimi, który podołałby temu trudnemu zadaniu. Profesor Marian Zembala jest po prostu fachowcem. Nie ukrywam, że zarówno ja, jak i szef śląskiej PO, Tomasz Tomczykiewicz, wyraziliśmy opinię, że właśnie do takiej osoby należy adresować tę propozycję.

Nie tylko zwolennicy Platformy Obywatelskiej zawyli jednak: czemu tak późno wprowadza się tak dobre zmiany?!
Pani premier od jakiegoś czasu planowała rekonstrukcję rządu. Okolicznością, która nie sprzyjała podejmowaniu takich decyzji, była kampania prezydencka. Cieszę się z tych nominacji i jestem przekonany, że choć czasu do końca tej kadencji jest mało, to jednak uda się zrobić wiele dobrego. Nie mam wątpliwości, że profesor Marian Zembala podejmie się rozwiązania trudnych problemów, tak jak robił to do tej pory w świetnie zarządzanym Śląskim Centrum Chorób Serca.

Borys Budka ministrem sprawiedliwości

Na koniec kadencji mamy wyjątkowo mocną ekipę ze Śląska: minister zdrowia, edukacji i sprawiedliwości, wiceminister gospodarki. To jednak wy - na co wskazują sondaże - zgasicie światło.
A ja wierzę, że mamy do pokazania wiele naszych sukcesów, dzięki którym zyskała polska gospodarka i nasza pozycja na arenie międzynarodowej. Przedstawimy Polakom najlepszą ofertę, którą poprą. I nie będą to gruszki na wierzbie, ale bardzo realne pomysły. Szczególnie przy urnach wyborczych powinniśmy postawić na to, co możliwe, a nie na obietnice bez pokrycia. Ostatnia rekonstrukcja rządu pokazała, że w PO są rezerwy energii, wiedzy i umiejętności, a także chęci do pracy nawet w trudnym momencie.

A co takiego złego - pana zdaniem - zrobiła Platforma Obywatelska - poza fatalnym wyborem restauracji na prowadzenie poufnych rozmów?
Błędem, który czasem dotyka ludzi władzy, jest przeświadczenie, że działania rządzących nie wymagają tłumaczenia, skoro są prowadzone na rzecz obywateli i dla wspólnego dobra. Brak stałego dialogu z wyborcami skutkuje niezrozumieniem i rozczarowaniem tych, którzy czują się zapomniani przez rządzących. Tak jak to bywa w życiu, szczególnie wrażliwi na brak stałego kontaktu są młodzi ludzie. To właśnie oni - często zbuntowani, niechętni, z założenia, rządzącym - mocno zaznaczyli rozczarowanie, głosując w wyborach prezydenckich na kandydata deklarującego antysystemowość. Niestety, jak pokazują nagrania, część moich koleżanek i kolegów wykazała się arogancją i bezmyślnością. Trudno, żeby wyborcy to polubili. To, co razi wyborców, ale i mnie, to swego rodzaju oderwanie od rzeczywistości, zapominanie o problemach ludzi, którzy przecież zadecydowali o powierzeniu nam tej trudnej i wymagającej służby. I to właśnie ich problemy dnia codziennego powinny wyznaczać kierunki naszej pracy. Warto samemu robić codzienne zakupy czy prasować koszule. Podobne banalne czynności pozwalają trzeźwo patrzeć na rzeczywistość, wejść w skórę wyborcy. Ktoś powie: banał, demagogia. A ja mówię, że to obowiązek polityka, posła, ministra. I tyle.
Trzeba ciężko pracować, zamiast tracić czas na ośmiorniczki i czerwone wino. Pan ostatnio wybrał... sesję w Pyskowicach.
To chyba naturalne, jeśli ktoś chce rzetelnie funkcjonować w polityce. Ja zawdzięczam wyborcom mandat zaufania. I to oni są moim pracodawcą. Mój dzień pracy kończy się ok. 23. Poza pracą w Warszawie, wypełniam obowiązki w całej Polsce. Minister sprawiedliwości dba o administrację sądową, sprawuje nadzór nad służbą więzienną, realizuje inwestycje w wymiarze sprawiedliwości. Patrzę na funkcjonowanie resortu w dłuższej perspektywie. Od zapadających w resorcie decyzji zależy jakość życia wielu osób. Dziś jestem na naradzie prezesów sądów w Popowie, jutro na posiedzeniu Krajowej Rady Sądownictwa i w zakładzie karnym na Mokotowie, do tego spotkania z młodzieżą oraz przedstawianie ustawy o bezpłatnej pomocy prawnej, która jest krokiem milowym w zakresie bezpieczeństwa prawnego obywateli. W wymiarze sprawiedliwości przez tych osiem lat zrobiliśmy wiele, by usprawnić procesy sądowe oraz wzmocnić prawa obywateli. Warto podać przykład wprowadzenia do klauzul wykonalności numeru PESEL dłużnika, by ten nie płacił nie swoich długów. Albo możliwość sprzedaży przez komornika rzeczy dopiero po uprawomocnieniu się zajęcia. To szybka reakcja mojej podkomisji na bulwersującą sprawę sprzedaży przez komornika traktora nienależącego do dłużnika. Kiedy to konieczne, ustawodawca musi reagować szybkimi zmianami w prawie. Jestem zwolennikiem konkretnych planów, a nie festiwali obietnic, w co - niestety - zamieniła się kampania prezydencka. W wymiarze sprawiedliwości najważniejsze dla obywatela jest to, by ta sprawiedliwość przyszła jak najszybciej, a nie po latach przepychanek na sali sądowej. Właśnie w tym kierunku idą zmiany w procedurze karnej i cywilnej.

Borys Budka ministrem sprawiedliwości

A ja spytam o tempo zmian personalnych w śląskiej Platformie. Czy po dymisji z rządu Tomasz Tomczykiewicz nie jest dla partii obciążeniem wizerunkowym?
Należy podkreślić jedną ważną rzecz. Z doniesień medialnych jasno wynika, że Tomasz Tomczykiewicz pojawił się na nieszczęsnych taśmach z restauracji tylko w charakterze uczestnika prywatnych spotkań. W tej sprawie nie formułowano w stosunku do niego żadnych zarzutów - był jedynie świadkiem. Premier Kopacz przyjęła zasadę, że bez względu na treść rozmów, wszyscy, których nazwiska się pojawiły, powinni odejść, by w czasie kampanii nie grano taśmami. I dlatego nasi ministrowie złożyli dymisje.

To odejdzie, czy nie?
Kierownictwo śląskiej PO trzeba oceniać przez pryzmat wyników wyborczych, a one były lepsze niż w skali kraju. Stało się tak także dlatego, że udało się nam uniknąć wewnętrznych konfliktów, które zawsze źle wpływają na ich rezultat. Uważam, że liczy się drużyna, wspólna praca. Po dymisji z rządu Tomasz Tomczykiewicz będzie mógł pokierować kampanią w regionie. Nie jest on przyspawany do krzesła i wiem, że jeśli będzie to dobre dla regionu i PO, to po prostu odda ster następcom. Chciałbym przypomnieć, że to właśnie on odmłodził zarząd PO.
Nie chce pan być szefem śląskiej PO?
Nie wykluczam takiego scenariusza... w przyszłości, ale zawiodą się ci, którzy myślą, że będę konkurentom podrzynał gardła. To, po pierwsze, nie moje metody, a po drugie nie czas na spory personalne. Nie jestem człowiekiem, który przedkłada własne ambicje nad interes ogółu. Weryfikacją tego, czy ktoś jest obciążeniem dla partii, czy nie, będzie wynik wyborczy. Walka wewnętrzna to najgorsze rozwiązanie, na którym poległo wiele ugrupowań. Szczególnie w chwili, gdy śląska PO wzięła na siebie duży ciężar dokończenia rządowych planów. Chcemy pokazać nową twarz tego rządu.

Mamy też nową twarz w sejmiku wojewódzkim, bo PO doprosiła do koalicji Ruch Autonomii Śląska. Czy to ma być lekarstwo wyborcze?
Ta koalicja ma przede wszystkim zapewnić stabilne rządzenie regionem przez najbliższe trzy lata, a zatem do końca kadencji. RAŚ i my mamy podobne poglądy w wielu sprawach. Skupmy się na tym, by dobre pomysły wprowadzać w życie. Henryk Mercik, który wejdzie do zarządu województwa, to osoba z dużym doświadczeniem samorządowym, porządny facet, na którym można polegać. Ze swojej strony liczę, że koledzy będą nas "poganiać", by jeszcze w tej kadencji Sejmu znaleźć większość dla ustawy metropolitalnej czy dotyczącej języka śląskiego. Nie chcę składać pustych obietnic, ale jest szansa, by pokazać innym, że nie można się bać metropolii i utożsamiać jej z autonomią, co niestety się zdarzyło. Będę namawiał, by posłowie pochylili się nad gotową przecież ustawą, ustawą do wykorzystania przez wszystkich chętnych, a nie tylko Śląsk, merytorycznie, bez niepotrzebnych emocji.

Czekamy na ustawę metropolitalną, ale czekamy też na rządowy program dla Śląska. Podobno zaginął w akcji?
Program jest prawie gotowy. Co ważne, on nie jest "nadany" regionowi z Warszawy, ale przygotowany wspólnie - na Śląsku i w Warszawie. Zaangażowaliśmy w pracę ekspertów i samorządowców. W przeciwieństwie do opozycji, nie będziemy składać pustych obietnic. To będzie program, który zrealizujemy w przyszłej kadencji, a nie plan pobożnych życzeń. Prezentacja programu odbędzie się na Śląsku podczas wyjazdowego posiedzenia Rady Ministrów.

Borys Budka, prawnik, poseł śląskiej Platformy Obywatelskiej, minister sprawiedliwości w rządzie premier Ewy Kopacz. Na stanowisku zastąpił odwołanego Cezarego Grabarczyka. Typowany na szefa PO w województwie śląskim. Ma żonę Katarzynę i córeczkę Lenkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Budka: Prof. Zembala jest fachowcem. Decyzję o wyborze podjęła premier Kopacz - Dziennik Zachodni