Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz P.: Nie jestem bestią. Nie podpaliłem...

Jacek Bombor
Dariusz P. po wejściu na salę rozpraw. Od początku uważa się za niewinnego. Nie potrafi jednak racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego podszywał się pod rzekomego podpalacza, wysyłając do siebie SMS-y
Dariusz P. po wejściu na salę rozpraw. Od początku uważa się za niewinnego. Nie potrafi jednak racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego podszywał się pod rzekomego podpalacza, wysyłając do siebie SMS-y Jacek Bombor/Dziennik Zachodni
Proces Dariusza P. Dariusz P. przez kilka godzin dowodził wczoraj swojej niewinności. Podważa opinię psychiatrów, którzy uznali go za... poczytalnego.

Nie jestem bestią, nie zabiłem swojej rodziny - mówił wczoraj przed sądem w Rybniku Dariusz P. z Jastrzębia-Zdroju, oskarżony o to, że 10 maja 2013 roku podpalił dom, w którym spała cała jego rodzina. Zginęła jego żona i czwórka dzieci, przeżył jedynie 17-letni wówczas syn, Wojciech.

O 9.30 wysoki, szczupły Dariusz P. - mgr teologii, stolarz i biznesmen z Jastrzębia - wszedł na salę rozpraw. Wyprostowany, bez śladu emocji na twarzy. Po przeciwnej stronie wśród publiczności usiadł niepozorny brunet - to jego syn, Wojciech, który nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Ale wierzy w niewinność ojca. Adwokat P. na początku rozprawy przekazał mu list od syna z życzeniami z okazji Dnia Ojca. Zapewnił w nim, że go kocha, wspiera i wierzy w jego niewinność. Wierzy, że wkrótce się spotkają…

To była druga rozprawa dotycząca tej makabrycznej zbrodni. Przez kilka godzin P. znów starał się przekonywać sąd, że nie stoi za zbrodnią. Że nie wierzy nawet w podpalenie domu, podważając opinię biegłego z zakresu pożarnictwa…

W akcie oskarżenia czytamy, że oskarżony sam do siebie pisał SMS-y, pochodzące rzekomo od podpalacza. Kupił nawet w tym celu dwa telefony. Podszywał się pod rzekomego podpalacza, który miał się z nim kontaktować. Skoro twierdzi, że nie stoi za podpaleniem, po co więc wysyłał do siebie SMS-y. A pierwsze wiadomości wysłał w… dniu pogrzebu rodziny, jeszcze z parafialnego parkingu!

- Ma pan pochować bliskich, ukochaną żonę i dzieci, a wysyła pan wiadomości, chcąc zmylić trop. Po co? Co panem kierowało? - dociekał sędzia Ryszard Furman.
Oskarżony nie odpowiedział wprost. Stwierdził, że widok bliskich w otwartych trumnach wywołał u niego szok, emocje. Nie jest w stanie racjonalnie wyjaśnić swojego postępowania.

- Bardzo mi wstyd, że dopuściłem się tych czynów, konsekwencje pewnie będę ponosił do końca swoich dni. Dziś wysoki sądzie mam świadomość, że podjęte przeze mnie czynności mogły wywołać u śledczych przekonanie, że w ten sposób chciałem odsunąć od siebie podejrzenie sprawstwa. I jak widać, takie przekonanie wywołałem. Nieprawdą jest, że chciałem odsunąć od siebie podejrzenia, bo o pożarze dowiedziałem się w dniu tragedii, lecz czynu tego nie popełniłem, nie planowałem podpalenia. Na moje zachowanie miało wpływ wiele zdarzeń, choć słyszałem, że po tak koszmarnej tragedii miałem prawo zrobić coś głupiego, to w tym traumatycznym czasie, pod wpływem złych emocji, postąpiłem tak, a nie inaczej - wyjaśniał oskarżony.

I zapewnił, że SMS-y, wysyłane od rzekomego podpalacza - a będące jego autorstwa - aż do czerwca, to nie efekt "zimnej kalkulacji, wyrachowania, premedytacji". - Wcześniej policjanci sugerowali, że to może być podpalenie, więc wystraszyłem się, że mogą mnie podejrzewać - mówił. Odrzuca także tezę prokuratura, jakoby miał podpalić, by zyskać pieniądze z polis na życie, zawartych m.in. na żonę, na krótko przed tragedią. Zapewnia, że nawet je sumując mógłby zyskać co najwyżej 550 tysięcy, a ma długi sięgające ponad 3 mln zł. Kolejna rozprawa w piątek, 26 czerwca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!