Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Faron - jedyny Polak, który wystartuje w Red Bull X-Alps [WYWIAD]

Agata Zielińska
Paweł Faron będzie jednym z 33 uczestników Red Bull X-Alps. Wybrano go z setek chętnych
Paweł Faron będzie jednym z 33 uczestników Red Bull X-Alps. Wybrano go z setek chętnych Vitek Ludvik/Red Bull
Z Pawłem Faronem, jedynym Polakiem, który wystartuje w Red Bull X-Alps, rozmawiamy o przygotowaniach, wyścigu i śpiewaniu.

Tegoroczna edycja Red Bull X-Alps czyli wyścigu paralotniarzy z Salzburga do Monako, będzie trzecią w jakiej weźmie pan udział. Stres trochę mniejszy niż przed poprzednimi startami?
Stres nigdy nie jest mniejszy, a im bliżej kolejnego startu, tym bardziej poziom stresu rośnie. W wyścigu liczy się szczęście. Niezależnie od tego, ile będę trenował i biegał po górach, są rzeczy na które nie mam wpływu, które mogą mi pokrzyżować plany np. pogoda. Alpy to duży teren, w każdej dolinie może być ona inna.

Mieszka pan w Żywcu. Wyścig wiedzie jednak przez zdecydowanie wyższe góry. Można w Beskidach dobrze przygotować się do alpejskiej wyprawy?
Gdybym mieszkał w Alpach byłoby mi z pewnością łatwiej, bo bardzo ważna jest znajomość terenu. Robię jednak wszystko co mogę, by się jak najlepiej przygotować do wyścigu. W Beskidach czy w Tatrach latanie jest inne, nasze góry są niższe i czas latania nad nimi zajmuje mniej czasu. Jeżdżę latać w Alpy, dodatkowo mam już doświadczenie z dwóch edycji Red Bull X-Alps, mam nadzieję, że to ułatwi mi start.

Wyznaczona w tym roku trasa, którą trzeba pokonać pieszo i za pomocą paralotni, ma 1038 km w linii prostej. A ile tak realnie pokonają zwodnicy?
Będzie to około 1800 km. Każdy zawodnik ma swoją koncepcję na pokonanie trasy, ale coś co na mapie wygląda najlepiej często weryfikują warunki. Więc zawodnik, któremu uda się dotrzeć do mety, pokonuje do 2000 km.

Jakiego sprzętu będzie pan potrzebował podczas wyścigu?
Podstawowy sprzęt to paralotnia, uprząż w której siedzę, kask, spadochron zapasowy, GPS, telefon i dodatkowy nadajnik, dzięki któremu można śledzić naszą pozycję przez 24 godziny w internecie praktycznie bez żadnych zakłóceń.

Kiedy zawodnicy mają czas na sen podczas tych zawodów? Jak się to odbywa?
Mamy obowiązkową przerwę w nocy, której w pierwszych edycjach nie było. W tym roku będzie to czas między 22.30 a 5 rano, latanie jest dozwolone od 6 rano do 21. W czasie obowiązkowej przerwy śpi się zazwyczaj w samochodzie, który podąża za zawodnikiem. Każdy uczestnik ma jednak prawo do wzięcia jednej nocy w trakcie całego wyścigu, podczas której będzie wędrował. Tych 6 godzin marszu może zrobić dużą różnicę.
Czyli wyścig to nie tylko ogromny wysiłek fizyczny w trakcie rywalizacji, ale też rozgrywka taktyczna
Tak. Na sukces składa się przede wszystkim wytrzymałość fizyczna, psychiczna, doświadczenie w pilotowaniu i właśnie taktyka. W trakcie wyścigu obowiązuje zasada, że raz na 48 godzin ostatni zawodnik w stawce odpada. Mamy podgląd na swoją pozycję, możemy więc w ciągu tej jednej nocy bez odpoczynku odrobić trochę do rywali. Ja w poprzedniej edycji zostawiłem sobie tę możliwość na ostatni dzień zawodów, by poprawić swoją pozycję. Latanie wymaga ogromnego skupienia. Robimy to w takich warunkach, w których zazwyczaj paralotniarz by nie wystartował.

Jest tak niebezpiecznie?
Z zasady nie lata się w deszczu i przy silnym wietrze. Niszczy się przez to sprzęt, poza tym paralotnia jest bardzo podatna na turbulencje. W trakcie rywalizacji praktycznie codziennie mamy do czynienia z groźnymi sytuacjami. Mnie podczas poprzedniej edycji zdarzyły się takie, z których nie wiedziałem czy uda się wyjść cało. Złapała mnie w locie burza, pioruny uderzały dość blisko mnie. Innym razem miałem bardzo niebezpieczne lądowanie, uderzyłem dość mocno o ziemię, nie umiałem zgasić skrzydła, więc siła wiatru ciągnęła mnie po ziemi, zbliżając do urwiska. Wołałem do gapiów by pomogli, oni wyjęli wtedy telefony i zaczęli robić mi zdjęcia.

Jak wygląda pana trening?
Jestem amatorem, nie żyję ze sportu, więc dopiero po powrocie z pracy idę trenować. Najczęściej biegam, pętla 15 km z plecakiem ważącym 4-5 kg by się przyzwyczajać do ciężaru, który będziemy nosić na plecach w trakcie wyścigu. Trenuję oczywiście też latanie zarówno w Polsce jak i podczas wyjazdów.

Latanie rozpoczął pan ponoć od skoku z dachu garażu?
W dzieciństwie widząc latających paralotniarzy w okolicach góry Żar zbudowałem, za pomocą tego co znalazłem w domu, lotnię na wzór tamtych paralotni. Dobrze, że nie udało mi się jej wciągnąć na dach domu, bo to był pierwszy pomysł. Gdyby mi się wtedy udało, nikt pewnie nie czytałby tej rozmowy. Lotnia okazała się tak ciężka, że dałem radę wejść z nią tylko na garaż. Mocno się wtedy poturbowałem i więcej nie próbowałem latać sam.
Jaki cel postawił pan sobie przed tegorocznym wyścigiem?
To mój trzeci start i chciałbym wreszcie dotrzeć do Monako. Ten wyścig jest specyficzny, po dotarciu do mety pierwszego zawodnika zaczyna się odliczanie 48 godzin. Po ich upływie cały wyścig się kończy. Więc niektórzy nie docierają do celu.

Ile kosztują przygotowania do takiego wyścigu?
Zależy jak często wyjeżdżam by się przygotować w Alpach. Im częściej będę w Alpach tym lepiej dla mnie. Sam sprzęt kosztuje około 7 tys. zł., więc koszt minimalny takich przygotowań to 25 tys. zł.

Czym zajmuje się pan na co dzień?
Razem z moim szwagrem mamy firmę, handlujemy materiałami i maszynami do pakowania. Latanie to hobby, z którego w Polsce w zasadzie nie da się utrzymać.

Śpiewa pan w trakcie lotu?
Pewnie! Bardzo często. W wysokich górach człowiek czuje się osamotniony, tylko lodowce, szczyty i ja sam na paralotni. Wtedy śpiewam sobie tak dla otuchy. Raz kolega zrobił filmik z moim śpiewaniem podczas lotu nad Tatrami. Miałem wtedy włączoną kamerę.

Pytanie o śpiew nie jest przypadkowe, z wykształcenia jest pan związany z muzyką...
Od dziecka lubiłem śpiewać, wybrałem więc studia muzyczne. Ukończyłem wydział wokalno-aktorski na Akademii Muzycznej w Łodzi. Śpiewałem w teatrach, zdarzyła mi się nawet rola w przedstawieniu "Na szkle malowane" reżyserowanym przez Krystynę Jandę w Częstochowie. Ten zawód kosztuje jednak sporo nerwów, dbanie o głos jest bardzo wymagające. Wybrałem góry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!