Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia na strzelnicy w Chorzowie. Kamizelka kuloodporna by nie pomogła? "Strzelał w głowę"

KR
Strzelanina w Chorzowie
Strzelanina w Chorzowie Arc/Arkadiusz Ławrywianiec / Dziennik Zachodni
Przed katowickim sądem odbyła się druga rozprawa w sprawie Huberta Ch., który pod koniec września zeszłego roku zabił na strzelnicy w Chorzowie 46-letniego instruktora. Zeznania złożyli obaj właściciele strzelnicy oraz pracownica obiektu, która była świadkiem tego tragicznego zdarzenia.

Hubert Ch., dzisiaj mający 26 lat, przez całą ponad dwugodzinną rozprawę siedział cicho, nie korzystając ze swojego prawa do zadawania pytań świadkom, z jednakowym wyrazem twarzy. Mężczyzna jest oskarżony o zabójstwo 46-letniego Waldemara Ż., instruktora strzelectwa oraz usiłowanie zabójstwa jednego z właścicieli obiektu. Do tragicznego zdarzenia doszło pod koniec września zeszłego roku na strzelnicy, znajdującej na terenie ośrodka harcerskiego w Chorzowie.

Dzisiaj swoje zeznania złożyli właściciele obiektu oraz jedna z pracownic, która tego dnia była na obiekcie.

Jeden z właścicieli mówił, że gdy Hubert Ch. zaczął strzelać do instruktora, znajdował się w tym momencie biurze. Tam na monitorze, gdzie jest podgląd z 16 kamer zainstalowanych na strzelnicy, zobaczył co się stało. Dodał również, że jego podejrzenia wzbudził dźwięk wystrzału. Jego huk rozchodził się w innym kierunku niż wtedy, gdy pocisk trafia w kulochwyt.

-Gdy zobaczyłem jak oskarżony strzela mu w plecy, jak już leżał, to zrozumiałem, że to zabójstwo - mówił właściciel.

Wszyscy dzisiaj przesłuchiwani mówili przed sądem, że Hubert Ch. tego dnia nie zwracał na siebie szczególnej uwagi. Zachowywał się normalnie, jak typowy klient. Podobnie jak wszyscy musiał wpisać się do księgi pobytu na strzelnicy (swoje dane osobowe wraz z numerem dowodu osobistego), a z broni mógł korzystać tylko pod okiem instruktora.

-Waldemar Ż. był doświadczonym instruktorem, nie widział nic nagannego w zachowaniu oskarżonego przez dwie godziny - wyjaśniał świadek.

Ale świadkowie mówili też, że zdarzały się sytuacje, gdy nie udostępniano broni przychodzącym klientom albo wypraszali kogoś z obiektu.

Tak naprawdę ocena komu wydać broń opiera się tylko na wizaulnej ocenie zachowania i wyglądu przychodzącej na strzelnicę osoby. Chodzi np. osoby nietrzeźwe, takie, których stan zdrowia wskazuje, że nie mogę korzystać z broni albo wykazują podejrzane zdenerwowanie. Z obiektu były wypraszane też osoby, które nie stosowały się do poleceń wydawanych przez instruktorów.

Wśród ważniejszych wątków podczas dzisiejszej rozprawy pojawiła się kwestia procedur, które miałyby na celu zabezpieczenie pracowników strzelnicy przed tak nieprzewidywalnymi zdarzeniami. Mowa była m.in. o kamizelkach kuloodpornych.

Obaj właściciele zeznali, że po pierwsze w Polsce nie ma przepisów, które by ich do tego obligowały, a poza tym kamizelki i hełmy kuloodporne to sprzęt koncesjonowany i może być sprzedawany tylko wymienionym w ustawie podmiotom.

Notabene kamizelki są w ofercie sklepu strzelnicy EMJOT. –Nawet ja jako właściciel nie mogę kupić takiej kamizelki - tłumaczył.

Dodawał również, że nawet gdyby przepisy były inne i Waldemar Ż. zdecydowałby się na pracę w kamizelce, to i tak by nie pomogła. –Oskarżony strzelał tam, gdzie żaden żołnierz, ani policjant nie nosi kamizelki kuloodpornej. Strzelał w głowę - zeznawał świadek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!