Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe zasady w postępowaniu karnym. Państwo nieprzygotowane na reformę

Tomasz Słomczyński
Dziś rozpoczęła się "rewolucja". 1 lipca wchodzą w życie nowe przepisy, regulujące przebieg procesu karnego. Sami prawnicy jednak dalecy są od entuzjazmu, gdy zapytać ich o stosunek do wprowadzanych zmian. Nie oni jedni - prokuratorzy i sędziowie również mają wątpliwości. Co więcej, niektórzy z prokuratorów mówią o czekającej nas niebawem katastrofie z powodu zaproponowanych przez ustawodawcę zmian - zapaści całego systemu, który ma stać na straży naszego bezpieczeństwa.

Thriller po polsku

Na czym polegają owe rewolucyjne, obowiązujące od 1 lipca zmiany? Najkrócej rzecz ujmując: dotychczas było tak, że prokurator w postępowaniu przygotowawczym (przedsądowym, czyli tzw. śledztwie) zbierał dowody popełnienia przestępstwa, które kładł na biurku sędziego wraz z aktem oskarżenia. Sędzia miał za zadanie jeszcze raz "przeprowadzić dowody". Przesłuchiwał więc wszystkich świadków, wzywał ich, nawet jeśli nic nie mieli do powiedzenia. Wszystko trwało w nieskończoność...

Teraz ma być inaczej. Prokurator przed sądem będzie samodzielnie prezentował dowody, aktywnie udowadniał, że oskarżony dopuścił się czynu zabronionego. Dowody dostarczą mu policjanci, od których również będzie wymagało się więcej - "będą bardziej koncentrowali się na zebraniu dowodów", jak czytamy w oficjalnym komunikacie MSW.

Na rozprawę stawi się również adwokat, który aktywnie ma bronić oskarżonego, na bieżąco kontrując argumentację oskarżyciela. Sąd ma występować tylko w roli arbitra.

To się nazywa "aktywizacja stron procesowych". Trochę jak w amerykańskim filmie, thrillerze sądowym.

W konsultacjach rządowego projektu nowelizacji Kodeksu postępowania karnego brali udział sędziowie, adwokaci i prokuratorzy. Zapytałem przedstawicieli wszystkich tych środowisk, co sądzą o "rewolucji", która właśnie nadeszła.

Sędziowie: nie wiemy, jak pouczyć

Okazało się, że najbardziej powściągliwa w krytyce wprowadzanych zmian jest przedstawicielka stanu sędziowskiego, sędzia Barbara Zawisza, wiceprezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".

- Kierunek zmian jest słuszny. Reforma - ograniczenie działań sądu do roli arbitra, spowoduje większe poczucie sprawiedliwości u stron postępowania. Myślę, że nie było dobrze, gdy - jak dotychczas, sąd był zaangażowany w zbieranie dowodów, czy przeciwko, czy na korzyść którejś ze stron. Bardzo często miałam wrażenie, że osoby na sali sądowej mają poczucie, że nie są sądzone przez bezstronny sąd, tylko przez kogoś, kto jest zaangażowany po którejś ze stron.

O ile sam kierunek zmian spotyka się z akceptacją ze strony sędzi, to już sposób ich wprowadzania - niekoniecznie.
- Nie powinno to wyglądać tak, jak wygląda. Gdy przyjrzeć się szczegółom, widać, jak bardzo to kuleje... Podam jeden przykład: według nowych przepisów od pierwszego lipca sędziowie powinni pouczyć strony o ich nowych uprawnieniach i obowiązkach; tymczasem nadal nie dostaliśmy z Ministerstwa Sprawiedliwości wzorów takich pouczeń, choć ministerstwo wzory te miało przygotować.

Zdaniem twórców reformy ma ona wpłynąć na bodajże największą bolączkę polskiego wymiaru sprawiedliwości, jaką jest przewlekłość postępowań sądowych.
Sędzia Zawisza:
- Trudno jest dziś wyrokować, jak zmiany te wpłyną na likwidację tego problemu. Wprowadzono np. nowe przepisy, dotyczące doręczeń korespondencji sądowej. Mogą one jeszcze bardziej wydłużyć procedury. Ale z drugiej strony - nowe przepisy powinny skrócić czas wydania prawomocnego wyroku. Ograniczą stosowaną bardzo często przez sądy apelacyjne praktykę zwracania spraw "do ponownego rozpoznania" do sądu pierwszej instancji, co może wydłużyć proces o kilka lat. Podsumowując - czas pokaże, jak nowe przepisy wpłyną na okres trwania postępowań.
Adwokaci: we Włoszech nie wyszło
Adwokat Andrzej Zwara, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, zwraca uwagę na sposób, w jaki prowadzono konsultacje ze środowiskiem adwokatów.
- To typowe dla polskiej legislacji, że nie uwzględniono bardzo wielu postulatów polskich środowisk prawniczych. Konsultacje te prowadzono w arogancki sposób, nie słuchając głosu naszych środowisk.

Adwokat jest bardzo sceptyczny co do szczegółów przyjętych rozwiązań.
- W wielu przypadkach są to rozwiązania włoskie sprzed kilku lat, ale projektodawcy niestety nie pokusili się o prześledzenie, jak te rozwiązania sprawdziły się tam w praktyce. A szkoda, ponieważ w wielu przypadkach rozwiązania te okazały się wadliwe i Włosi zaczęli się z nich po jakimś czasie wycofywać. Istnieje ryzyko, że również polski system sprawiedliwości będzie musiał przećwiczyć w praktyce i znosić - przynajmniej przez jakiś czas, te niefortunne regulacje.

Mecenas Andrzej Zwara raczej nie obawia się tego, czy adwokaci sprostają zwiększonym zadaniom, jakie wynikać będą z innego niż dotąd przebiegu procesu karnego, chociaż - jak mówi, dla adwokatury to też nie jest łatwa sytuacja.
- Nowe przepisy nakładają na nas dodatkowe obowiązki. Jednak adwokatowi, który wykonuje wolny zawód, będzie łatwiej dostosować się do nowej sytuacji niż prokuratorowi, który pracuje w bardzo skomplikowanej maszynerii, jaką jest każda prokuratura.

Prezes polskiej palestry zwraca więc uwagę, że równolegle do reformy trzeba przeprowadzić zmianę logistyczną w całej prokuraturze. - Oczywiście, zmiany takie są tam już teraz wprowadzane, ale prokuratura nadal, według mnie, nie jest wystarczająco przygotowana do wprowadzanych zmian.

Wynikałoby więc z tego, że najsłabszym ogniwem w łańcuchu planowanych zmian, które mają zrewolucjonizować wymiar sprawiedliwości, jest właśnie prokuratura.

Prokuratorzy: kupimy walizki

Prokurator Jacek Skała, szef Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury, zwraca uwagę, że powyższe pytanie jest źle postawione.
- Należy je sformułować inaczej: "Czy nasze państwo jest przygotowane na tę reformę?" - pyta, i zaraz odpowiada: - Obawiam się że nie.

Jacek Skała podaje przykład na potwierdzenie swoich słów:
- Nowe przepisy nakładają obowiązek dołączenia do aktu oskarżenia określonych informacji o stanie majątkowym oskarżonego. Ministerstwo nie przygotowało platformy elektronicznej służącej do pozyskiwania tych danych. Bez nich po 1 lipca z prokuratur do sądów nie wyjdą żadne akty oskarżenia.
Rzeczywiście, wystarczy zajrzeć do internetu: prokuratorzy zwracali na to uwagę od wielu miesięcy. Ministerstwo Sprawiedliwości i resort finansów zapewniały, że wszystko na 1 lipca będzie gotowe. Z tego, co mówi Jacek Skała, wynika teraz, że to prokuratorzy mieli rację, gdy mówili, że Polska okaże się rajem dla przestępców, w którym nikogo nie można oskarżyć z przyczyn formalnych.
Problemów jest znacznie więcej. Niektóre mogą wydawać się banalne. Ale w praktyce mogą nawet sparaliżować codzienną pracę. Prokurator Jacek Skała:
- Przez ostatnie lata wszędzie słyszeliśmy słowo-klucz: "digitalizacja". Ta digitalizacja to mit. Może 0,2 proc. spraw jest zdigitalizowanych. Podobno są jakieś tablety dla prokuratorów "obsadzających wokandy" w prokuraturach okręgowych i apelacjach, ale to jest 1 proc. wszystkich spraw.

Z digitalizacją wiąże się problem transportu akt na rozprawę - z prokuratury do sądu.
- 1 lipca prokurator ruszy na salę rozpraw bez zdigitalizowanych akt. Nie wiadomo jednak, jak dotrze na tę salę, bo akta podręczne z protokołami wszystkich przesłuchań nie zmieszczą mu się przecież w torbie. Żartujemy więc sobie, że kupimy teraz jakieś walizki na kółkach. Pytałem prokuratora Andrzeja Seremeta, jak ma wyglądać bezpieczny transport akt na wokandę. Nie raczył udzielić mi odpowiedzi.

Stan kadry administracyjnej, według prokuratora Skały, jest katastrofalny. - Nie ma szkoleń. Prokuratura Generalna nie wydała zarządzenia o organizacji pracy sekretariatów w nowej rzeczywistości. Morale sekretariatów są fatalne. Płace niższe niż w Biedronce. Trwa masowy odpływ pracowników.

Tymczasem, jak mówi szef prokuratorskich związków: - Powodzenie reformy zależy tylko i wyłącznie, podkreślam tylko i wyłącznie, od prokuratorów liniowych.

Policjanci: jest super

"Rewolucja" ma dotyczyć również policjantów.
W oficjalnym komunikacie MSW czytamy: "przygotowano analizę niezbędnych potrzeb szkoleniowych", następnie "zaplanowano przeszkolenie 26 tys. 154 funkcjonariuszy". I dalej: "Założenia zostały zrealizowane ponad limit, gdyż przeszkolono łącznie 32 tys. 664 policjantów (o 25 proc. więcej niż pierwotnie zakładano)".

Jacek Skała na co dzień pracuje z policjantami (w Krakowie). Stwierdza:
- Stopień przygotowania policji jest zerowy. Policjanci nie wiedzą nic. Nie ma szkoleń. Nie ma tam kadry o przygotowaniu prawniczym. W efekcie teraz każdy z policjantów kombinuje, jak z dochodzeniówki przejść do innych pionów.

Jakby co, to się odkręci

Reformy stają się w polskim sądownictwie stanem niemal permanentnym. Nie tak dawno przecież odbyła się inna "rewolucja". Minister Jarosław Gowin wymyślił, że likwidacja małych sądów będzie receptą na chorobę systemu. Dziś, po cichu, tamta reforma jest sukcesywnie odkręcana. Sądy Rejonowe wracają do małych miejscowości. Najpierw zlikwidowano ich 79, ostatnio przywrócono, w liczbie 75.

Jak będzie z nową "rewolucją"? Nie ma obaw. Najwyżej, jak będzie trzeba, "rewolucję" się odkręci. A zapłaci za wszystko, jak zwykle, podatnik.
Kilka zmian w prawie, które od 1 lipca zmieniają proces karny – zmian najistotniejszych z punktu widzenia „Kowalskiego”.
(Wyboru i opisu dokonał autor, Tomasz Słomczyński):

1. Zmieni się przebieg rozpraw.

Dotychczas było tak, że to sąd „przeprowadzał dowody”, czyli dociekał prawdy podczas procesu. Teraz winę udowodnić będzie musiał prokurator – przed sądem, a adwokat będzie musiał aktywnie bronić przed sądem oskarżonego. Sąd będzie arbitrem w ich sporze.

Co to oznacza na przykład dla kogoś, kto zasiądzie na ławie oskarżonych?

Po pierwsze: wcale nie będzie musiał pojawić się na rozprawach (obecnie nieobecność oskarżonego na pierwszej rozprawie skutkowała odroczeniem jej terminu). Warunkiem rozpoczęcia procesu będzie „prawidłowe zawiadomienie”. Wystarczy, że oskarżony dwukrotnie nie podejmie awiza, i już – zawiadomienie uznaje się za „prawidłowe”, mimo że na skutek np. zbiegu okoliczności, oskarżony nie dowie się o rozpoczęciu procesu. Tymczasem, jeśli będzie chciał się bronić, powinien w sądzie się zjawiać. Bo to w sądzie właśnie, nie zaś na etapie sporządzania aktu oskarżenia (jak dotychczas), oskarżyciel będzie prezentował szczegóły swoich ustaleń – dowodów przemawiających za winą oskarżonego. Adwokat będzie musiał reagować szybko, stosownie do sytuacji, kontrować argumenty prokuratora. Dla obrony na pewno będzie zdecydowanie lepiej, żeby oskarżony był na miejscu.

2. Łatwiej będzie zaskarżyć decyzję prokuratora o umorzeniu śledztwa lub dochodzenia
(Termin „dochodzenie” stosuje się w odniesieniu do ścigania lżejszych przestępstw, „zagrożonych” karą do pięciu lat pozbawienia wolności).

Przed 1 lipca zaskarżenie takie mogła złożyć do sądu tylko osoba będąca stroną, na przykład osoba pokrzywdzona. Zasadnicza zmiana polega na tym, że w wyniku reformy „zażalenie na umorzenie” będzie mogła złożyć m.in. również osoba, która: po pierwsze - zawiadomiła organy ścigania, i po drugie - wskutek popełnienia przestępstwa doszło do naruszenia jej praw.

Dla przykładu: wyobraźmy sobie, że ktoś, posługując się sfałszowanym dokumentem, wyłudził od nas pieniądze. Zawiadomiliśmy prokuraturę. Wszczęto dochodzenie z artykułu dotyczącego fałszowania dokumentów. W takiej sprawie nie jesteśmy pokrzywdzonymi, bo to tak zwane „dobro ogólne” jest pokrzywdzone (polegające na „wiarygodności dokumentów” - tak to określają prawnicy). Załóżmy, że prokurator jednak umarza to postępowanie, bo nie dostrzega niezbitych dowodów na to, że dokument został sfałszowany. Dotychczas w takiej sytuacji nie mogliśmy nic zrobić. A teraz (jesteśmy zawiadamiającym, nasze prawo zostało naruszone) będziemy mogli zaskarżyć do sądu decyzję prokuratora.

3. Adwokat stanie się znacznie bardziej (niż dotychczas) potrzebny oskarżonemu - już na etapie śledztwa (dochodzenia) prokuratorskiego.

Bo też zmienił się charakter takiego przedsądowego postępowania. Jego wynik, czyli akt oskarżenia będzie znacznie krótszy, i uboższy w treść. Prokurator nie musi zawierać w nim wszystkich swoich ustaleń. Ważne, by już na tym etapie adwokat patrzył mu na ręce – żeby ewentualne dowody przemawiające na korzyść oskarżonego, również trafiły do sądu, nie zostały zaś na zawsze schowane do szuflady.

Już na etapie prokuratorskiego śledztwa oskarżony może zażądać adwokata (dziś prawo do obrony przysługuje dopiero na etapie sądowym). Jednak – żeby otrzymać jego usługi za darmo już na etapie postępowania prokuratorskiego, trzeba będzie przedstawić dokumenty o dochodach, świadczące, że nas na adwokata nie stać.

4. Pokrzywdzony może nie zgodzić się na dobrowolne poddanie się karze przez oskarżonego, może też zgodzic się na umorzenie postępowania wobec oskarżonego.

Oskarżony miał i ma możliwość złożenia wniosku o wydanie wyroku skazującego i wymierzenia zaproponowanej przez siebie kary. Wniosek taki rozpatruje sąd. Co istotne, po zmianach zgodę na takie rozwiązanie musi wydać już nie tylko prokurator, ale i pokrzywdzony. Skazanie bez rozprawy może nastąpić tylko przy braku sprzeciwu ze strony pokrzywdzonego.

Ponadto po 1 lipca możliwe jest umorzenie postępowania karnego, w przypadku gdy sprawca naprawił szkodę lub zadośćuczynił wyrządzonej krzywdzie. Żeby tak się stało, musi być skutecznie przeprowadzona mediacja. W myśl założeń nowej ustawy – wszyscy mają być zadowoleni: sprawca, bo uniknął kary, i pokrzywdzony, bo otrzymał od sprawcy wymierne korzyści (np. pieniądze).

5. Na korzyść oskarżonego będą działać wszystkie „nieusunięte” wątpliwości.

Podobnie było również przed reformą, choć zmiana – delikatna, jest niezmiernie istotna.

To dość zawiła kwestia prawnicza, wymaga wytłumaczenia na przykładzie i w znacznym uproszczeniu. Wyobraźmy sobie, że w sprawie zabójstwa są jakieś wątpliwości. Dajmy na to - dotyczą one narzędzia zbrodni. Nie wiemy, czy był nim nóż, czy inne narzędzie, na przykład siekiera. W takim przypadku, przed 1 lipca, sąd powoływał biegłego, który mógłby to wyjaśnić.

Gdyby jednak nie dało się tego wyjaśnić (biegły nie dałby rady), wówczas wątpliwość działałaby na korzyść oskarżonego, osłabiając tym samym wersję prokuratora (np. "wziął nóż do prawej dłoni i...").

Po 1 lipca sąd nie powoła biegłego. Jeśli nie zażąda tego prokurator (albo adwokat), wątpliwość pozostanie niewyjaśnioną, i - mimo, że być może da się ją wyjaśnić (np. przez powołanie biegłego), i tak będzie ona "działała" na korzyść oskarżonego.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nowe zasady w postępowaniu karnym. Państwo nieprzygotowane na reformę - Dziennik Bałtycki