Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zemsta Stalina: Barszcz Sosnowskiego jest podstępnym mordercą [WIDEO]

Jacek Drost
infografika: Marek Michalski
Na Śląsku zmarła kobieta poparzona barszczem Sosnowskiego Czy odpowiednie służby robią wszystko, żeby wyplenić chwast?

Pierwszą w tym roku ofiarą barszczu Sosnowskiego - rośliny o łodygach osiągających nawet 4 metry wysokości, rozłożystych i masywnych liściach oraz drobnych, białych kwiatach wydzielających charakterystyczny zapach kumaryny - jest 67-letnia mieszkanka Jeleniej Góry, która zmarła w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

Mieszkańcy naszego województwa powinni być szczególnie ostrożni, gdyż z raportu przygotowanego przez Pracownię Stosowanej Ekologii Roślin Wyższej Szkoły Ekologii i Zarządzania w Warszawie wynika, że na Śląsku znajdują się jedne z największych skupisk barszczu w Polsce. Rośnie go sporo na Śląsku Cieszyńskim, Żywiecczyźnie, w Zagłębiu i rejonie Częstochowy.

Co zrobić, gdy poparzy nas Barszcz Sosnowskiego?

CZYTAJ TAKŻE:
Co zrobić, gdy poparzy nas Barszcz Sosnowskiego? WIDEO

- Roślina jest niebezpieczna, bo posiada w swoim soku bardzo toksyczne substancje, które mogą powodować poważne obrażenia - przestrzega Izabela Sachajdakiewicz z warszawskiej Pracowni Stosowanej Ekologii Roślin Wyższej Szkoły Ekologii i Zarządzania i zarazem redaktor portalu www.barszcz.edu.pl. I wymienia: - Od poparzeń naskórnych, przez uszkodzenie dróg oddechowych i obrażenia oczu, aż do przypadków wstrząsu anafilaktycznego. Z powodu komplikacji pooparzeniowych może dojść do konieczności amputacji rąk czy nóg, czasem nawet do śmierci - mówi Sachajdakiewicz.

Profesor Barbara Tokarska--Guzik z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska UŚ w Katowicach przyznaje, że w indywidualnych przypadkach skutki kontaktu z barszczem mogą być naprawdę dramatyczne.

Barszcz Sosnowskiego niezwykle groźny! Mówi Piotr Sopolski, specjalista chirurgii ogólnej w CLO

- Mogą się też pojawiać trudno gojące się rany, które będą się odnawiać w kolejnych latach. A jeśli nawet się zagoją, to mogą pozostać po nich blizny - mówi prof. Tokarska-Guzik.

Świadomość, że barszcz jest niebezpieczny, z roku na rok jest większa, ale wciąż wiele osób bagatelizuje temat, traktując go jako wakacyjną ciekawostkę. Tymczasem skupisk barszczu jest dużo. Zwykło się mówić, że jest to problem południa Polski, ale jak się spojrzy na mapę przygotowaną przez PSER, to widać, że jego stanowiska są w całej Polsce.

Barszcz, pochodzący z rejonu Kaukazu, trafił do nas w wyniku eksperymentów radzieckich uczonych. Od lat 50 ub. wieku wprowadzali oni w krajach bloku wschodniego kaukaską roślinę, która miała być hodowana jako pasza dla bydła. U nas barszcz trafił do Państwowych Gospodarstw Rolnych i Ośrodków Doradztwa Rolniczego. Jednak zwierzęta niechętnie spożywały kiszonkę z barszczu, a do tego okazało się, że jest rośliną bardzo inwazyjną i zagrażającą ludziom, więc władza szybko zaczęła wycofywać się z jego hodowli.

Inwazji barszczu nie dało się jednak zatrzymać. Pozostałe na obrzeżach pól uprawnych rośliny potrafiły szybko się rozrastać - jeden osobnik wydaje od 30 do 70 tys. nasion! Na dodatek barszcz niewiele potrzebuje do szczęścia, więc dobrze rośnie nawet w trudnych warunkach. Kiedy uświadomiono sobie, jak bardzo jest ekspansywny, przylgnęła do niego nawet nazwa Zemsta Stalina.

- Jeśli nic nie zostanie zrobione, to jego stanowisk będzie przybywać - przestrzega Sachajdakiewicz. I dodaje, że w Polsce nie ma żadnego prawa zobowiązującego do monitorowania czy zwalczania barszczu, nie ma także instytucji, która koordynowałaby takie działania na szczeblu krajowym. Mamy więc chaos informacyjny, bo nie wiadomo, gdzie szukać pomocy i różne instytucje przyjmujące zgłoszenia nie bardzo wiedzą, co mają robić.

Monika Jakubiak-Rososzczuk, rzecznik prasowy Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, poinformowała nas, że lokalne populacje takich inwazyjnych gatunków powinny być kontrolowane na poziomie gminy, bo zgodnie z ustawą z 1990 roku do zadań własnych gminy należą m.in. sprawy związane z ochroną środowiska i przyrody oraz ochrony zdrowia.

- Jak tylko dostajemy informację, że gdzieś rośnie barszcz, to od razu wydajemy zawiadomienia, żeby został wycięty - zapewnia Waldemar Maryan, naczelnik Wydziału Gospodarki Nieruchomościami i Środowiska UM w Skoczowie. Podkreśla, że na terenach, którymi zawiadują RZGW czy GDDKiA, nie ma problemu z jego usunięciem. W przypadku osób prywatnych różnie z tym bywa.

Prof. Tokarska-Guzik radzi, że jeśli chcemy sami się go pozbyć, to powinniśmy zachować szczególną ostrożność, ubierając odpowiednią odzież, ale także zabezpieczając oczy i drogi oddechowe.


*Nowe Muzeum Śląskie w Katowicach zachwyca! ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO]
*BECIKOWE 2015 - 100 zł na dziecko przez 12 miesięcy [ZASADY]
*Przepisy drogowe od 18 maja 2015: 50 km/h + odebranie prawa jazdy
*Śląska STREFA AGRO - nie tylko dla rolników. ZOBACZ KONIECZNIE
*Śląska STREFA BIZNESU - wszystko o pieniądzach. ZOBACZ KONIECZNIE
*Śląsk Plus. Górny Śląsk jest piękny ZDJĘCIA INTERAKTYWNE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!