Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[ZDROWIE] Jak dobrze wypocząć na urlopie

Zawsze Zdrowie
123RF
Pełni szczęścia zaczynacie wymarzony urlop? Oby podobna euforia towarzyszyła Wam podczas powrotu do domu. Badania dowodzą, że coraz więcej ludzi nie potrafi dobrze wypoczywać. Na szczęście jest to sztuka, której można (i trzeba) się nauczyć. Koło ratunkowe w postaci 7 skutecznych rad, rzuca Paweł Cholewka, prawnik, trener biznesu i coach.

1. Urlop to stan umysłu!
Człowiek przez większą część roku funkcjonuje w trybie "praca" (jakakolwiek by ona nie była). Czyli w trybie zadaniowym, zwanym "muszę" (wstać wcześnie, zrobić to, to i tamto, być taki, a nie inny itp.). Efektywny urlop wymaga przestawienia się w tryb "chcę" (wyspać się, dobrze zjeść, pływać, leżeć, odpoczywać itp.). Jednak nie można robić tego gwałtownie. Błędem, jaki popełnia większość urlopowiczów, w efekcie którego wracają z wakacji bardziej zmęczeni niż przed wyjazdem, jest brak tzw. "miękkiego wejścia". Wejścia w stan urlopowy. Do ostatniej chwili pracują, załatwiają najrozmaitsze sprawy, nie dając sobie czasu na wyhamowanie. A przecież każdy kierowca wie, że lepiej zahamować miękko i stopniowo, niż gwałtownie wdusić hamulec przed przeszkodą. Można nie zdążyć. Można "przyłożyć głową w kierownicę". W najlepszym wypadku - spocić się z nerwów i strachu. A przecież można inaczej. Wystarczy dwa - trzy dni przed urlopem zwolnić. Nie siedzieć w pracy do ostatniej chwili, nie zostawiać na ostatni moment dokończenia niezbędnych spraw. Dlatego psychologowie, lekarze i specjaliści w obszarze work-life balance są (nietypowo) zgodni - optymalny urlop to trzy tygodnie. Inna rzecz, że mało kto może sobie na tak długi jednorazowy urlop pozwolić. Tydzień to trochę mało, z trzema może być trudno… sięgnijmy więc po Arystotelesowski "złoty środek". Kilka dni na "przestawienie wajchy", co najmniej siedem-dziesięć dni odpoczynku, a potem znów kilka dni na "przestawienie", czyli ponowną aklimatyzację w pracy. Bo rzucenie się w wir obowiązków kilka godzin po powrocie z urlopu także nikomu nie wychodzi na zdrowie. Raz, że pod względem efektywności i produktywności dorównasz wówczas co najwyżej biurowemu zszywaczowi, dwa - za szybko zapomnisz, że odpocząłeś. Twój organizm i umysł wezmą z Ciebie przykład - również zapomną. Jeśli więc urlop, to nie mniej niż dwa tygodnie!

2. Jeśli nie wiadomo o co chodzi, chodzi... o pieniądze
Podobno "dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają", a tak w ogóle to "pieniądze się nie liczą". Bzdura. Pieniądze zawsze się liczą! Nawet, jeśli Twoje nazwisko widnieje na liście najbogatszych Polaków. Na urlopie również… A może nawet zwłaszcza wtedy. Ostatecznie wynaleźli je Fenicjanie podróżujący po całym ówczesnym świecie. Są ważne, bo bez nich, zakładając, że nie jesteś supertrampem jak bohater głośnej książki "Wszystko za życie", trudno będzie w ogóle wyjechać na urlop. Na urlopie bez pieniędzy też może nie być lekko, w najlepszym razie zamieni się on w prawdziwą sztukę przetrwania. Porozmawiajmy więc, jak dżentelmeni, acz rozsądni - o pieniądzach! Środki na urlop najlepiej zgromadzić, odkładając nawet niewielkie kwoty przez cały rok. Ważne, by dokładnie określić cel - najlepiej zapisz go na śwince-skarbonce… albo otwórz osobny rachunek. To na urlop - nie ruszaj! Podczas samego urlopu zaś… po pierwsze, zaplanuj budżet, inaczej może okazać się, że urlop na Mazurach wydatkami zrównał się z all-inclusive w Dubaju. Po drugie: przeznacz określoną kwotę "do puszczenia" i trzymaj się jej jak alpinista chwytu. Masz kilka kart płatniczych lub kredytowych - zabierz w podróż wyłącznie jedną… i schowaj. Używaj tylko w razie konieczności, wcześniej zastanowiwszy się - "co to jest konieczność". Pamiętaj, że im dalej, tym mniej możliwości i ludzi chętnych i zdolnych Ci pomóc. Oczywiście - niezbędna jest rezerwa. Nie ufaj stuprocentowo kartom - to powinna być rezerwa tylko w gotówce. W Polsce - złotówki, za granicą - "twarda" waluta. Ukryj ją głęboko - to na konieczność jeszcze wyższą niż karta. Jeśli zaś udajesz się naprawdę daleko… lub przewidujesz nieprzewidywalne… sięgnij po autorski patent, inspirowany zwyczajami i sztuczkami marynarzy. Zaopatrz się i ukryj naprawdę głęboko… niewielką złotą monetę lub płaską sztabkę (wystarczy kilkugramowa). Waży tyle co nic, ukryć ją łatwo - a w sytuacji absolutnie i ekstremalnie ostatecznej - może uratować Ci skórę. Złoto to "waluta uniwersalna" - i zdziwiłbyś się, jak łatwo zbywalna. Jak sądzisz, dlaczego marynarze, zagrożeni wszak ponadprzeciętnie wystąpieniem sytuacji "ekstremalnej i ostatecznej" tak chętnie i powszechnie nosili kolczyki - między innymi właśnie po to!

3. Pamiętaj: to jest Twój urlop - bądź asertywny
Nie da się wypocząć "za kogoś", podobnie jak "za kogoś" urodzić i umrzeć. Żył też za Ciebie nikt nie będzie. Dlaczego więc ma Twoim kosztem odpoczywać? Dla jasności - tutaj nie idzie o pieniądze. Idzie o zdrowy egoizm i asertywną postawę, potrzebne tak w pracy, jak i na urlopie. Dlatego warto zastanowić się, czego Ty od urlopu oczekujesz. Bo jeśli dostosujesz swój urlop w pełni i całkowicie do oczekiwań i potrzeb współurlopowiczów (tak, rodzinę w to wliczając!), równie dobrze możesz z niego zrezygnować. Lepiej poproś o ekwiwalent (choć, wbrew przekonaniu, to na bakier z przepisami prawa). I tak nie odpoczniesz. Dlatego zadbaj o własny komfort. Nie lubisz morza, piasek Cię drażni, a opalanie budzi niesmak - nie zmuszaj się. I nie daj się zmusić. Jedź w góry. To nie żart - w przypadkach skrajnych różnic w ulubionym sposobie spędzania urlopu - nawet małżeństwa czasami zgadzają się albo spędzić go osobno, albo znaleźć "złoty środek", aby każdy mógł jak najlepiej z urlopu skorzystać. Nie lubisz zwiedzać - zostań i poczytaj. Nie staraj się być na siłę idealnym towarzyszem. Nie warto. Zwłaszcza, jeśli grupa jest zróżnicowana, choćby pod względem zainteresowań, kondycji fizycznej… albo kondycji finansowej. Nie musisz się rujnować, żeby dorównać czy zaimponować towarzyszom. Szlachecka maksyma "zastaw się, a postaw się" nawet przed kilkoma wiekami opłakane potrafiła przynieść skutki. Podobnie jak nie warto, a nawet nie wolno, przesadzić w drugą stronę. Masz swój pomysł na odpoczynek - świetnie. Ale nie narzucaj go wszystkim. Twój sposób jest Twój. Może nie sprawdzić się dla innych. Podobnie jak ich dla Ciebie. Lubisz pobiegać o szóstej rano - świetnie, przy okazji możesz zrobić zakupy. Ale czy koniecznie potrzebujesz do tego towarzystwa, zwłaszcza utyskującego i marudzącego za plecami? Bądź asertywny, dbaj o siebie. Ale nie bądź terrorystą. Współtowarzysze mogą w końcu wziąć przykład z izraelskich komandosów - oni nie negocjują.
Asertywność "urlopowa" to nie tylko danie sobie prawa do spędzania urlopu po swojemu. Potrzebna jest też dla bezpieczeństwa i przydaje się w sprawach prozaicznych. To, że masz urlop, nie znaczy, że masz być mistrzem świata w życzliwości. Lepiej odmówić miłej pani na lotnisku popilnowania walizki lub poniesienia bagaży. Łatwiej trafić do więzienia za przemyt narkotyków niż do nieba za dobry uczynek.

4. Ucieknij od codzienności
Pamiętaj, że urlop nie jest Twoją codziennością (masz go raz, może dwa razy do roku), więc traktuj go dobrze. Z szacunkiem. Na następny przyjdzie długo poczekać. Bacznie przyjrzyj się własnemu odbiciu w lustrze. Jedną rękę masz trzy centymetry dłuższą od noszenia torby z laptopem? - zostaw go w domu. Ucho barwą przypomina dojrzałą wiśnię, a przy bliższym przyjrzeniu się można na nim rozpoznać odciśnięte logo marki Twojego smartfona? - włączaj go raz dziennie. I zabierz prywatny, nie służbowy. Przecież uprzedziłeś w pracy, że masz urlop, co oznacza "abonent jest czasowo nieosiągalny" .
Przy wyborze hotelu szybki Internet nie jest najważniejszy. Facebook też nie zbankrutuje, jeśli przez dwa tygodnie się na nim nie pojawisz. Widok na morze jest ważniejszy niż telewizja satelitarna. Nawet nie próbuj zabierać ze sobą jakiejkolwiek pracy - to jedna z największych zbrodni, jakich można dopuścić się podczas urlopu!

5. Planuj. Byle nie wszystko
Przed wyjazdem na urlop, nawet jeśli ma być spontanicznie i nieprzewidywalnie, dobrze jest przynajmniej w zarysie zaplanować, jak ma on przebiegać. Ustalić główne cele, gdy urlopowiczów jest więcej, a każdy ma (patrz wyżej) własny pomysł na urlop. Podstawowe kwestie warto zawczasu przemyśleć i zaplanować - ot, choćby trasę albo czas podróży. Ustalić "awaryjny plan działania" - na wypadek, gdyby ktoś skupił się na własnym odpoczynku tak dalece, że straci innych z oczu. Dosłownie. Zawczasu rozpatrzcie i "rozpracujcie" taką sytuację, ustalcie ewentualne punkty i sposoby kontaktu. Pakowanie i ilość, a zwłaszcza - zawartość naszych bagaży również dobrze ustalić i zaplanować. Żeby nie okazało się na miejscu, że macie w sumie trzy grille na sześć osób, za to apteczki ani jednej. Czy też - masz parę wystrzałowych szpilek… za to na plażę musisz chodzić boso. Pamiętaj, że niemal wszystko, co trzeba będzie dokupić na miejscu - będzie zazwyczaj dwu-, trzy- krotnie przepłacone. Zabranie niezbędnych rzeczy to nie wszystko - trzeba by jeszcze wiedzieć, gdzie owe rzeczy są zapakowane - to pozwoli uniknąć rozładowywania wszystkich bagaży w poszukiwaniu igły i nitki albo paczki chusteczek. Dobrym, wypróbowanym i stosowanym od wieków przez marynarzy sposobem jest sporządzenie "listu przewozowego" - spisu wszystkich rzeczy z oznaczeniem miejsca, gdzie się znajdują. Zakładając, że nie podróżujesz statkiem z kilkudziesięcioosobową załogą, sporządzenie takiego listu, najlepiej w momencie pakowania, potrwa chwilę i zajmie jedną kartkę A4. A może mocno ułatwić życie na urlopie.

6. Co za dużo, to niezdrowo
Siedem cudów świata w siedem dni! Europa w dwa tygodnie! Wykorzystanie urlopu "w pełni" nie musi koniecznie oznaczać, że ma on przypominać wyścig Formuły 1 bez przerw na tankowanie. Jasne, urlop jest raz czy dwa razy do roku, ale CO ROKU! Nie wszystko, co warto zobaczyć, nie wszystko, co chcesz zrobić, koniecznie musisz zrobić w dwa albo trzy tygodnie. Nawet Sir Fogg potrzebował 80 dni, by objechać świat. Tyle, że on się założył. Ty nie musisz.

Podobnie jak nie musisz prezentować wszystkim legendarnej mocy sarmackiej głowy i spędzać urlopu głównie w alkoholowym zamroczeniu. Nie udowadniaj, że jesteś najodważniejszy i z pobliskiego klifu skoczysz "na główkę", choć wody ledwo po pas. Nie musisz w ciągu dwóch tygodni dorównać opalenizną brazylijskim piłkarzom. Urlop to nie przygotowania do zawodów olimpijskich - aktywność fizyczna jest oczywiście mile widziana, ale z rana triathlon, przed kolacją maraton, a na dobranoc selekcja do GROM-u - to już przesada. Nie myśl też, że nadrobisz całoroczne zaniedbania formy w ciągu tygodnia. Ambicje dobra rzecz, ale mierz zamiary podług sił, nie odwrotnie. W czasie urlopu, zwłaszcza grupowego, mamy wzmożoną skłonność do ryzyka i przeceniania swoich możliwości. Do wzajemnego "nakręcania się". A to, bywa - niewesoło się kończy. Sam fakt, że jesteśmy na urlopie, niestety nie wpływa znacząco na wzrost możliwości. Nie staraj się na siłę dotrzymać kroku lepiej od Ciebie wysportowanym i przygotowanym towarzyszom.

Nie przesadzaj. Nie popisuj się. Rozsądek to nie tchórzostwo, bać się to wcale nie wstyd, za to na własne życzenie uszkodzić się lub zginąć - to głupota. Nadmiar - czy to zwiedzania, czy rozrywek, czy aktywności, czy mocnych wrażeń, czy (zwłaszcza) nieuzasadnionej pewności siebie - jest jak nadmiar soli w zupie. Szkodzi. W najlepszym razie - psuje smak.

7. Urlop to nie terapia!
Wieczny pośpiech, brak kontaktu… zdawać by się mogło, że urlop to najlepszy (a dla wielu - jedyny) moment, by "uporządkować zaległe sprawy". W tym i relacje - partnerskie, rodzinne, towarzyskie. Nie, nie i jeszcze raz nie! Trudne sprawy są jak naładowany kamieniami plecak - ciążą. Rozładuj je, zanim udasz się na urlop. Czas odpoczynku to zdecydowanie nie czas ani miejsce na rozdrapywanie ran i wygrzebywanie "trupów z szafy". To, co wyjaśnienia wymaga, wyjaśnij przed urlopem. Inaczej straci on i urok, i sens. Nie licz na to, że w innym miejscu, czasie i okolicznościach przyrody łatwiej będzie dojść do ładu z przeszłością, emocjami i sobą samym lub partnerem i dziećmi. Dodatkowa zmiana, jaką jest urlop, może tylko spotęgować napięcie. Ładunek negatywnych emocji może nie wytrzymać wspomnianej zmiany miejsca, czasu i "wakacyjnej gorączki", w konsekwencji wybuchając, zanim zdążysz go rozbroić. Prawda, człowiek, jeśli chce, może sporo - ale niektórych rzeczy nie da się załatwić ot tak, od ręki. Niektórych zaległości, gromadzonych tygodniami, miesiącami czy latami nie nadrobisz, mimo najszczerszych chęci, w ciągu kilku dni. Na pocieszenie - jeśli takie masz, możesz zacząć. Urlop to dobry punkt startowy, zwłaszcza do pozytywnych zmian. Swoje własne sprawy też postaraj się uporządkować - przynajmniej te najważniejsze. Wyjazd z obciążeniem psychicznym w postaci niezałatwionych spraw, bałaganu w głowie i perspektywy kłopotów po powrocie to gwarantowany sposób na… zmarnowanie czasu. Kto u licha zabiera tykającą bombę na urlop? Tylko terrorysta, samobójca, w najlepszym razie niepoprawny ryzykant. Każdy z wymienionych aż prosi się o kłopoty. Uwierz - nie chcesz być jednym z nich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!