Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hurtownie bezprawnie sprzedawały leki ratujące życie

Agata Pustułka
morguefile.com/cohdra
Skandal! Zamiast zabezpieczyć życie i zdrowie polskich pacjentów hurtownie sprzedawały dla zysku leki ratujące życie m.in. do Niemiec i Wielkiej Brytanii. Hurtownie i współpracujące z nimi apteki zarabiały, a lekarze alarmowali, że nie mają czym leczyć.

Proceder został wykryty przez śląskich farmaceutów, którzy już kilka miesięcy temu poinformowali, że są problemy z dostępem do niektórych niezwykle istotnych leków. Chodzi o specyfiki niezbędne dla chorych na padaczkę, astmę oskrzelową, przeciwzakrzepowe, które chorzy muszą przyjmować po operacjach oraz zabezpieczające chorych przed odrzuceniem organu po transplantacji. - To stwarzało zagrożenie dla polskich chorych. Leki te były wyrwane z polskiego rynku - oceniła Zofia Ulz Główny Inspektor Farmaceutyczny i zdecydowała wczoraj o zamknięciu kilku hurtowni leków, w tym jednej w województwie śląskim. To jednak nie koniec, bo jak się okazuje ten nielegalny proceder obejmował w ostatnim czasie ok. 20 proc. obrotu lekami w Polsce, a sprawa jest rozwojowa. Procenty trzeba przeliczyć na ogromną gotówkę, bo niektóre leki sprzedawano dwukrotnie drożej niż kosztowały w Polsce.

Mechanizm działań był następujący - apteka gromadziła leki, a następnie kupowała je od niej hurtownia, choć tego robić nie może. - Nasze podejrzenia wzbudził fakt, że leków na rynku nie było, a producenci informowali, że dostarczają ich tyle, co zwykle - wyjaśnia dr Stanisław Piechula, prezes Śląskiej Izby Aptekarskiej, która w tej właśnie sprawie wystosowała do GIF skargę. Zamknięcie hurtowni oparto na opinii konsultantów krajowych w poszczgólnych dziedzinach medycyny, którzy uznali, że gromadzenie tych leków w hurtowniach zamiast sprzedaży w aptekach bezpośrednio zagrażało życiu i zdrowiu pacjentów. Niedawno w sześciu z siedmiu hurtowni w województwie śląskim brakowało clexane najpopularniejszego leku przeciwzakrzepowego. Brak leku może spowodować u chorego zatory, niedokrwistość, martwicę, a nawet utratę życia. Okazuje się, że lek był masowo wykupywany przez niemieckie hurtownie i sprzedawany w Niemczech, gdzie jest dwa razy droższy.

Polska na wypadek klęski żywiołowej lub wojny ma zgromadzony zapas niezbędnych leków i środków sanitarnych. Przechowuje je Agencja Rezerw Materiałowych, ale nie wiadomo jakie ilości przechowujemy, bo to informacja tajna. Rąbka tajemnicy uchylono, gdy Europa żyła w panice przed wybuchem epidemii ptasiej grypy. Wtedy okazało się, że zgromadzonych środków przeciwwirusowych starczy dla zaledwie 5 proc. populacji w Polsce, choć wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia mówią, iż potrzeba ich dla 20 proc.

Już to znamy

Niestety nie pierwszy raz pojawiły się w Polsce kłopoty z dostępem do leków ratujących życie. W ostatnim czasie problemy dotyczyły m.in. immunoglobuliny podawanej noworodkom w sytuacji konfliktu serologicznego, najpopularniejszego leku przeciwzakrzepowego clexane, czy meterginy podstawowego leku w położnictwie. Alarmowano też o brakach corhydronu, albuminy i dexavenu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!