Najdziwniejsza historia wydarzyła się jednak na naszym podwórku. Otóż piłkarz Polonii Bytom, Marcin Radzewicz, przeprosił Janusza Patermana za to, że w pomeczowej wypowiedzi stwierdził, że tenże członek Rady Nadzorczej Ruchu "chyba trochę zwariował". Wniosek ten zawodnik wywiódł z lektury mocarstwowych wywiadów udzielanych przez Patermana, a zweryfikowanych przez wynik meczu obu drużyn (2:0 dla Polonii - przyp. red.).
CZYTAJ PRZEPROSINY MARCINA RADZEWICZA
Działacz Ruchu zareagował natychmiast uznając, że "nie Radzewiczowi go oceniać" i zagroził piłkarzowi sądem. Zapewne w tym momencie bytomianin w głębi duszy upewnił się w wyrażonej wcześniej opinii, jednak po kilkunastu godzinach - wbrew pierwotnym zapewnieniom - ukazały się podpisane przez niego przeprosiny. Co ciekawe, w nazwisku adwersarza pojawił się w nich błąd - przemianowano go na Pattermana - ale to już zainteresowanego widocznie nie ubodło, bo za rzucające się w oczy przeinaczenie, sądem już nie straszył.
Historia ta warta jest przypomnienia, bo była nie tylko spektaklem żałosnym, ale przede wszystkim świadczącym o braku dystansu i niezrozumieniu faktu, że piłka nożna to nie tylko sam sport, ale i emocje wokół niego. Odrobina pieprzu i politycznej niepoprawności jest wręcz wskazana i na pewno korzystna dla sprzedaży towaru, jaki stanowią mecze ligowe, więc jeśli ktoś tu zwariował, to Radzewicz, publikując wspomniane przeprosiny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?